30 cze 2008

Gruba!

Znowu same miłe rzeczy!
Każde spotkanie z teściową i babcią Szreka jest stracone jeśli chociaż raz nie usłyszę, że znowu przytyłam! Nawet kurwa jeśli nie przytyłam, to i tak przytyłam!!!
Tyle jest ciekawych tematów, miłych dla ucha, interesujących plotkarsko - NIE! kurwa - zawsze ta jedna uwaga, a potem kontynuacja dyskusji, bo bez tego ani rusz! "Chyba znowu przytyłaś", "oooj, Szreku!!! znowu sie Fjonie przytyło! Noo!"...
i tak kurwa do zajebania!!
Tak, jestem kotletem, grubą tłustą larwą!
I więcej poproszę za każde moje miłe słowo, za to, że tak sie staram (może kurwa niepotrzebnie??!!) być miła i mówić tylko miłe rzeczy ludziom!
I NIE! - nie będę się tłumaczyć, że też bym chciała być chudą laską, tylko, że nie mam czasu/pieniędzy/chuj wie czego jeszcze - niepotrzebne skreślić!
Sama nie wiem, czemu jestem tak przewrażliwiona - przecież wiem doskonale jak wyglądam!!! Czemu nie mogę zlać kolejnej uwagi na swój temat?! Czemu to tak boli?!
Mi też to przeszkadza, że wyglądam jak wyglądam, że tyle dźwigam nadbagażu, dla kręgosłupa niezdrowego, ale czy to komuś poprawi nastrój jak mi będzie napierdalał o tym w oczy??!!
Nie ma to jak jebnąć komuś takim komplementem! Jeszcze powinnam się, kurwa, może rozryczeć dla lepszego efektu chyba...?
I chuj!
I to będzie chyba na tyle.

25 cze 2008

Spóźniona? Opóźniona?


Coraz częściej zadaję sobie to pytanie.
Wszystko w moim życiu dzieje się dużo późnej niż u koleżanek w moim otoczeniu.
Koleżanki podostawały się na studia - ja nie. Musiałam iść do pracy. Teraz, po tylu latach, wreszcie zaczęłam studiować. Na stare lata ;-)
Koleżanki powychodziły za mąż - ja nawet faceta nie mogłam jakoś ...
Duużo później - kiedy już nie wierzyłam, że w ogóle! - na mnie przyszła kolej. To Ci niespodzianka!
Tyle, że mam nadzieję, że lepiej późno niż wcale - i że raz a dobrze! Bo większość koleżanek zdążyła się rozwieść i ponownie ułożyć sobie życie (albo i nie).
Oczywiście - sypnęły się dzieciaki! U mnie - jak wyżej: ABSOLUTNIE NIE!
I teraz - kiedy moje koleżanki mają pociechy odchowane, a niektóre nawet zostały lub zaraz staną się babciami - ja zaczynam myśleć o dziecku!!! PARANOJA!
Boję się czy i tym razem mi się uda tak rzutem na taśmę, z tym moim spóźnionym zapłonem...Bo tym razem to już biologia! Zegar biologiczny mi wali, nie tyka - a może zaraz przestanie?!
No i jak tu iść do lekarza i mu powiedzieć - panie doktorze, właśnie zaczynamy starania i mamy problemy. Czy może pan pomóc? Przecież mnie wyśmieje, że trudno, żeby nie było problemów jak się tyle lat czekało. I nie będzie to nikogo obchodziło, że ja taka zapóźniona we wszystkim jestem. Że do mnie wszystko z takim opóźnieniem przychodzi...ale ważne, że w ogóle przychodzi...
Czytam trochę blogów młodziutkich dziewczyn, które starają się i nic z tego nie wychodzi, a przy okazji tak bardzo się nakręcają, że nie wychodzi im jeszcze bardziej...Boję się, żeby mnie coś takiego nie spotkało!
Nie chcę się nakręcać - chociaż może już powinnam zacząć, bo w końcu wiele lat temu pewna pani doktor-gin powiedziała mi, że jestem bezpłodna i na pewno w ciążę nie zajdę!
Może należy już zacząć panikować?
Albo przygotować Szreka, że wery sory, ale nic z tego? nie ze mną!

24 cze 2008

Europejka

Tak jak przypuszczałam - Manuela z jej Europejką wciągnęła mnie i nie miałam już innego wyjścia tylko przebiegnąć po kartkach jej myśli, uczuć, intymności i rodzinnej sielanki.
Lubię sposób w jaki pisze o swoim życiu, lubię to, co pisze o współczesnej Polsce, lubię jej zabawę słowami - nigdy nie umiałabym tak łączyć wyrazów...
Co ciekawsze i smakowitsze kęski, albo myśli-spostrzeżenia w jakiś sposób mnie poruszające/dotyczące cytuję poniżej, ku pamięci!
...............................................................
"...Wszystko mnie denerwuje. Kłócę się o drobiazgi, wiem - mam przedmiesięcznego jebla. Gorzej - wie o tym również Piotr. Nie próbuje uspokajać, wybiera przeczekanie. Nie wybaczam żadnego krzywego uśmiechu politowania. Być z kimś to wybaczyć mu, że rani nas sobą i brakiem siebie" (skąd ja to znam?!)
...............................................................
"...Mówi się, że pamięć jest żołądkiem duszy. Nie każda umie strawić przeszłość. Zwłaszcza gdy rodzice, zamiast być błogosławieństwem na całe życie, stają się klątwą. Wtedy z pokolenia na pokolenie ciągnie się cierpienie zadawane dzieciom własnym i cudzym..."
.................................................................
"... tak mnie zaszczepił na miłość doustnie i dopochwowo, że nie zauważam żadnego banderasa.." (to całkiem jak mój Szrek)
........................................................................
...chociaż nie jestem zbyt religijna - poniższa opowiastka, bardzo w stylu Manueli, też mi pasuje...

"...Kiedy Ewa miała dość rajskiej nudy, poprosiła Boga o rozrywkę. Przyprowadził jej zwierzęta. Ona jednak nadal nie była zadowolona. 'Jeśli stworzę ci mężczyznę, nie będziesz się nudzić. Ale on będzie cię źle traktował, będzie arogancki, ograniczony, agresywny'. 'Chcę, chcę' - upierała się Ewa. 'Dobrze, pod jednym warunkiem: nigdy nie powiesz mu, że Ty zostałaś stworzona pierwsza. To będzie taka tajemnica między nami, kobietami'."
.......................................................................
"..Watykan wypowiedział się stanowczo przeciwko ślubom homoseksualistów. Świetnie, przynajmniej biskupi nie będą się żenić między sobą. Niestety dodano też groźbę "przeklęcia" heretyków wspierających gejów. Co zrobi Kościół, jeśli homoseksualizm okaże się zapisany w genach? Uzna za rodzaj cukrzycy dającej się wyleczyć manipulacją genetyczną? Może by i podłubać w hetero. Skrócić im chromosomy wyłącznie do seksu reprodukcyjnego, skracając niektórym drogę do nieba. Gdzie w tym "przeklęciu", odrzuceniu, podziało się chrześcijaństwo? Skąd to namawianie do pogardy? Homoseksualizm nie jest pedofilią przekazywaną gwałtem."
...........................................................................................
"...Chora reakcja na seks jest taka sama jak antysemityzm, pada na mózg niezależnie od wykształcenia profesorowi i sprzątaczce.."
.........................................................
"...Wychodząc z sali, słyszymy kawałek innego filmu:'A może spróbowałbyś na chwilę przestać być mutantem?' Powinni to puszczać z głośników w Galerii, zwłaszcza w soboty. Wokół klony modnych dziewczyn: opalenizna z solarium, włosy z farby, spojrzenia z niebytu. Chroniczne striptizerki z nerami i pępkami na wierzchu, gdy jest poniżej dziesięciu stopni. W takim stroju jest dobrze tylko anorektyczkom, reszcie wyłażą po bokach wałki sadła.[...] Dlaczego moda musi być żałośnie przymusowa?"

*Manuela Gretkowska - "Europejka", Wydaw. W.A.B., 2004

Tak, to nie był stracony czas. Głównie dlatego, że dużo go nie upłynęło ;-) bo książkę czyta sie błyskawicznie.
Z niektórymi jej poglądami się nie zgadzam, niektóre fragmenty mnie zwyczajnie drażniły (te przeskakiwałam "po łebkach") ale generalnie - dzienniki, to coś, co w Manueli lubie najbardziej :-)
Teraz czeka jeszcze "Obywatelka" :-)

19 cze 2008

Hipno-Gretkowska


Zadziwia mnie fakt przyciągania...do pamiętników Gretkowskiej. Nie rozumiem tego i nawet mi nie żal, ale fakt pozostaje faktem. To już druga część po "Polce" - "Europejka", do której podchodzę z pewną-taką-nieśmiałością, że nieee, nie przeczytam bo znowu będzie mnie drażnić, znowu będzie się mądrować i sklejać dziwne formy słowne w sobie tylko wiadomy sposób...znowu będzie wulgarnie i fizjologicznie epatować menstruacyjną krwią, pizdami i kutasami...Przeczytałam króciutki fragmencik, sam początek, kilka wpisów - forma pamiętnika więc i tekstu niewiele....ale za to ile treści! Patrzę a tu już 77 strona!! Kiedy to sie stało?!
No i wsiąkłam! Pełna hipnoza! I wiem co będzie dalej - nie oderwę się od następnych 300!!! Nawet jeśli nie wszystko wyczytam skrupulatnie i co do słowa! Nawet jeśli opuszczę kilka/kilkanaście linijek (z różnych powodów i względów) przebiegnę jej kolejny tekst po raz kolejny sprzeniewierzając się własnemu postanowieniu - nigdy więcej Gretkowskiej! ;-)
Jest w jej pisaniu coś co jest w zgodzie z moimi poglądami: tępi głupotę, hipokryzję i zakłamanie, wyciąga je na światło dzienne i kłuje nimi w oczy! Ośmiesza nasze "wyższe sfery", naszą "śmietankę towarzyską" (raczej mocno zwarzoną i skwaśniałą!), nasze "elyty"...A do tego jest feministką! I, o dziwo, nie ma wąsów, nie jest babo-chłopem, nie jest starą panną nienawidzącą facetów - bo taki mamy schemat feministki w Polsce! Demaskuje też zaściankowość, pustotę umysłową i płyciznę moralną, prymitywizm i okrucieństwo...No dobra, dosyć zachwytów - wracam do czytania

18 cze 2008

Garść moich szczególnie "ulubionych" ...

...pytań, próśb itp.

1. O czym jest ta książka? (tiaa, bo ja siedzę proszę pani/pana cały dzień i czytam i na pamięć znam każdy tytuł!) pytanie irytujące zwłaszcza, że na okładce prawie zawsze opisana jest dana książka!
2. A fajne to jest? Czytała pani? (tiaa - patrz jak wyżej)
3. Niech mi pani coś poleci/doradzi/podpowie ... tylko fajne to ma być! A na moje pytanie : "sensacja, obyczajowe, biografia?" odpowiedź: WSZYSTKO JEDNO!! Tylko, żeby było ciekawe, wciągające, blebleble!
4. Proszę doradzić mi książkę przygodową albo historyczną (najlepiej dwa w jednym!), żeby była wartka akcja, żeby to się działo w XVIII lub XIX wieku w Afryce/Grecji itp(można wstawić jakikolwiek kraj-i tak nie znam treści książek żeby określić, gdzie się akcja rozgrywa)


Lista będzie się powiększać - w to nie wątpię!

P.S. Właśnie między regałami Czytelnik głośno puszcza bąki ;-) na zdrowie!




Praca miejscem wymiany poglądów?

Właśnie przed chwilą był u mnie w pracy dziwny starszy pan.
Pytał o "Kamienie na szaniec" bardzo sie zdziwił, że taką starą ta książkę mamy. Ja też się grzecznie zdziwiłam, że on się dziwi - w końcu wiadomo w jakim ubóstwie finansowym są instytucje takie jak moja praca...Potem wypytywał czy młodzież sie interesuje teraz tą książką, czy ją czyta. Powiedziałam, że jest ciągle w lekturach więc nie ma innego wyjścia - chyba, że nauczyciel zadecyduje inaczej. I wtedy pan "wyskoczył" z legitymacji i pochwalił się, że ON TAM BYŁ, w "Zośce", że zna tę historię od podszewki...No super! Już miałam się zachwycić, zaciekawić i powypytywać...ale nie zdążyłam. Pan zaczął sarkać na dzisiejszą młodzież, że tylko stoi pod sklepem i piwko i papieroski, że nic im się nie chce, że co to za kraj i po co on o niego walczył?...i że rząd doprowadzi do upadku nasz kraj, i będą nami rządzić Niemcy i Ruskie (tak jakby przez ostatnie 50 lat tak nie było!) i że to wina tego-obecnego rządu...że Polska przestanie istnieć i rozmyje się w Europie!!! Wyłączyłam ciekawość - klik!!
Niestety, pan mnie rozczarował! Że większość parwicowców jest konserwatystami i nietolerancyjnymi oszołomami to wiedziałam, ale ciekawi mnie jak ten pan chodzi do szkół i spotyka się z młodzieżą z takim do niej nastawieniem??!! Nie każdy młody człowiek stoi pod sklepem! Niestety tych co stoją najbardziej widać! To tak samo jak z łobuzami na stadionach! A co powiedzieć o starszych ludziach, nieraz bardzo starszych?? Jaki oni dają przykład? Jak oni się potrafią zachować?! Właściwie to nawet nie chce mi się jakoś szczególnie tego komentować. Widzę tylko jak daleko odeszłam ze swoimi poglądami od "katolickiej większości"!!! Mogę nie lubić tego czy tamtego, pluć jadem i zielenieć ze złości - ale nie skreślam nikogo bo ma inne poglądy, religię, pomysł na życie, orientację ...Coraz częściej tylko boję się ujawniać moje poglądy!!! Zwłaszcza w pracy, kiedy miła starsza/młodsza pani albo niegroźnie wyglądający pan po miłej pogawędce o niczym - zaczynają nagle ziać jadem i nienawiścią, plując i przeklinając wszystko co nie jest zgodne z ich mniemaniem! brrr!
Co się dzieje z nami?



15 cze 2008

...ile Cię trzeba cenić....

...ten tylko się dowie Kto Cię Stracił!!!
Przyjaciel Szreka, pechowiec mimo woli....tyle lat minęło a ja ciągle nie mogę się pogodzić z jawną niesprawiedliwością....
Kilka lat tamu (będzie ze sześć?) piękny facet - chłopak ledwie...fajny, zbudowany, wesoły, no taki po prostu ... Wesołek, inteligentny facecik, który "brał" wszelkie laski - tak mawia Szrek, a ja mu wierzę!
Pamiętam go trochę z okresu kiedy CHODZIŁ i był suuper!!
Jeden wieczór (bez mojego super rozsądnego Szreka na miejscu- NIESTETY!!!) wystarczył, żeby alkohol i koledzy...i auto...!!!
Wypadek!

i co mam więcej napisać?
Zapłacił za to co zrobił, odpokutował - w moim mniemaniu!!!
Jak do nas zadzwonili i powiedzieli o tym, nie wierzyłam! Nie on! Nie!
Jemu się NIC NIE MOŻE STAĆ!!!
.....a tu, kurwa, surpriseee!
nie ma to jak niespodzianki!
a więc tak było.- wypadek
innym nic!
i Chwała Najwyższemu!
a Jemu?.....połamany kręgosłup, fatalny szpital, brak kasy, wszelkie kurestwo jakie się może przyplątać i przyplątuje....gorączka, nic nie działa jak należy! za późno na pomoc......
brak kasy,
i dzisiaj facet niespełna dwudziestokilkuletni - wrak!
żyje przecież!
no tak - kurwa- tylko co to za życie?!
dobrze, że ma T A K I C H - R O D Z I C Ó W !!!!!!!!!!!!!
I SIOSTRY!
ja pierdolę!
i byliśmy dzisiaj u niego ....ech!
może jutro dopiszę coś mądrego -dziś za bardzo boli!
i jednego tylko nie rozumiem - inny jeździ nawalony jak meserszmit nie raz, nie dwa ale wiele razy! nawet jak rozbije samochód - jemu nic nie jest! Tutaj raz mu sie zdarzyło! I taka kara!
Niesprawiedliwe to jest i koniec!

11 cze 2008

No i poleciał...

Właśnie teraz leci gdzieś, nawet nie wiem gdzie...nad morzem? lądem? Przeszło 10 godzin lotu przed nim, potem jeszcze helikopter, a w końcu konwój lądowy...Tego chyba boje się najbardziej...Chociaż nie! Cała podróż jest długa i niebezpieczna!
Czekamy na jakiś znak, jakikolwiek sygnał, że jest w porządku, że jest bezpieczny (czy to właściwe słowo na tamten rejon???), że jest w bazie!!
Jeszcze tyle godzin rozmyślań i strachu, obaw i niepokoju przede mną...

Myślami jestem z Tobą! Uważaj na siebie i bądź BEZPIECZNY!!!

8 cze 2008

Wieści dobre i nie-za-bardzo

Dobre - ZDAŁAM!!! Chociaż nie wiem jak to sie stało - moim zdaniem nie napisałam tego testu na 4!!! No bez przesady - wiem, co napisałam, wiem, co było dobrze - sprawdziłam !!! Skąd ta czwóra??? Z nieba chyba, żeby mi udowodnić, że cuda się zdarzają! Poszłyśmy z dziewczynami na pyffko, a tam, jedna się przyznała, że następnego dnia ma 50-tkę! No, to są dopiero urodzinki! No i popłynęłyśmy, że hej! Stawiała i stawiała....po trzecim straciłam rachubę ;-))

Pół wieku - piękny wiek! Ciekawe gdzie ja będę w tym wieku, co będzie nowego w moim życiu? Co dobrego - bo tylko to mnie interesuje!!!


.......dłuugo, dłuuugooo potem ;-)) ledwo zdążyłyśmy na pociąg powrotny...zbiegałyśmy po schodach, a on właśnie podjeżdżał na peron.

A teraz GORSZE ! - mój bliski, bardzo bliski jedzie na misję do Iraku! Nie podoba mi się to wcale, ale nie mam na to żadnego wpływu! Boję się o niego, martwię się jak sobie tam poradzi! Martwię się jak ja sobie poradzę tutaj, ze zdwojona liczbą obowiązków - swoich i jego! Ile rzeczy i spraw do zapamiętania, załatwiania - ratunku!!!
Nic to - ze wszystkim sobie poradzę - jak zwykle! Niech tylko wraca cały i zdrowy! Reszta to chuj!

4 cze 2008

Nic nie boli tak jak życie - cz.2 Zdrada

Miałam nie pisać, ale muszę - inaczej się uduszę.
Była u mnie kumpela...miałyśmy się uczyć, ale jakoś nie wyszło. No nie do końca, ale połowę czasu przegadałyśmy...
Mąż ją zdradza. Nie będę roztkliwiać się nad szczegółami i banałami typu - a tak byli szczęśliwi, dom, dzieci, dobra praca, plany....To wszystko chuj! Chodzi mi o coś jeszcze - w zeszłym roku robił wykład swojemu kumplowi (w tej samej sytuacji!!!), że rodzina jest najważniejsza i żadna, nawet najpiękniejsza, młoda, obca dupa nie jest tego warta! Że niech docenia co ma, bo jak to straci - będzie żałował! I jak on teraz wygląda??!! Nie chcę bluźnić ale mam na to wielką ochotę, bo tego nie da się opowiedzieć bez emocji! Przynajmniej ja tego, kurwa, nie potrafię! Co sie dzieje dzisiaj z ludźmi - bo problem ten nie dotyczy tylko facetów! Co się z nami dzieje? Nie chodzi o to, czy rodzina jest jeszcze jakąś wartością czy nie, nie chodzi o to, że podobają nam się inni/inne chociaż jesteśmy w związku, albo/oraz ci co się nam podobają - są! Chodzi o łatwość, przystępność, lekkość, ochotę...czyli o to wszystko co powoduje, że zdrada przychodzi coraz łatwiej. Już nawet nie trzeba budować koło niej całej legendy "żona mnie nie rozumie/mąż jest inny niż myślałam, inaczej miało być!" - nikt już się nawet nie próbuje zasłaniać w ten sposób. Po prostu - ty masz ochotę, ja mam ochotę! Reszta to chuj! Uczucia osoby, z którą jesteśmy tyle lat, jej/jego zaufanie, to co razem osiągnęliśmy ...
Tak - to naiwne, a może nawet śmieszne, ale i tak nie godzę się na to! I głośno mówię NIE!!! zdradzie, oszustom, kłamcom, TCHÓRZOM, ludziom, którzy nie potrafią uczciwie i z honorem odejść (skoro partner/partnerka się im znudził/ła, a dookoła tyle pięknych pań i interesujących panów zawsze chętnych i gotowych!) tylko ciągną podwójne życie latami!
Nie chcę nawet próbować zastanawiać się jak ja bym się czuła! Nie i już!
I tak bardzo mi żal kumpeli!

3 cze 2008

Przerwa techniczna


...tiaaa. W każdym razie przerwa!
Na wkuwanie! Zaraz mam egzamin, przede mną stos papierzysk, które mam przeczytać (o nauce tego nie ma mowy!!) i starać się cokolwiek, COKOLWIEK zapamiętać! Nie wiem, kurwa, jak ja to zrobię?! Nie te oczy, nie ta głowa i stanowczo nie ten materiał! Bo ja za stara jestem na naukę, chociaż podobno nigdy na nią nie jest za późno...Mam na myśli wkuwanie na blachę!
Jeszcze, żeby choć ten materiał ździebko inny, ciekawszy, żeby ta nauka sens większy i pożytek miała. Ale muszę się uczyć rzeczy, pojęć i haseł, które nie są mi w pracy potrzebne, a jeśli będą - w każdej chwili mogę sobie znaleźć i poczytać! Więc po co - ja się pytam - mam to wkuć na pamięć, bezmyślnie i bez sensu, po to aby zaraz zapomnieć??...
To mnie właśnie najbardziej wkurza na tych studiach - bezsens wkuwania pewnych rzeczy, których wkuwać wcale nie trzeba!! Wystarczy do nich ścieżka dostępu i odrobina dobrej woli! Ot, cała filozofia. Wiedzieć czego się szuka i gdzie to znaleźć!
Ja wiem, że wykładowcy się muszą wykazać, a egzamin najlepszą metodą na wykazanie jest, ale w końcu mają do czynienia z ludźmi dorosłymi, często starszymi od siebie - więc czemu nie przestają nas traktować jak dzieci w szkółce?
Już wolę pisać z każdego przedmiotu prace zaliczeniowe, bo to chociaż niweluje stres, a tego mi w życiu nie brakuje! Poza tym mam wtedy termin, piszę, wysyłam i z głowy!
A egzamin - nauka, a raczej wkuwanie, bo na mądre i efektywne zapamiętanie tego czegoś (tfu) nie mam pomysłu, potem stres ogromny podczas egzaminu i kolejny w oczekiwaniu na wyniki...wykończyć się można!
Dobra spadam - wypłakałam się, pobiadoliłam, a teraz pora na mało efektywne przerzucanie kartek z "materiałem" do wkucia bleee.
Do następnego - nie wiem kiedy...może w łikend?