Wstyd!
Tyle obietnic i ciągle "nada, niene, niczewo, nothing"!
Ale wstrząśnięta (nie zmieszana) przez
Agnieszkę (dzięks!) i zmuszona wewnętrznym głosikiem - zamieszczam kolejny (z)rzut z życia Ogrów.
Miłego czytania ;-))
Zaległy bardzo w(y)rzut – jeszcze z maja…
Wracam do domu. W progu wita mnie mama i mówi, że Ogrzyk
wyjął sobie gila z nosa, ale coś tam jeszcze ma...
Szymek podchodzi dłubiąc w nosku i mówi: - Mama tam hop, wymij!
- (hop to piłka! Ostatnio bawił sie małymi koralikami i pojęcia nie mam skąd je
brał).
Na wszelki wypadek robi mi się słabo, ale upewniam się:
- Masz kulkę w nosku?
- Taa, mama tu hop, wymij! – pokazuje ten/to paluszkiem.
Odchylam Ogrzykowi główkę, zaglądam do noska ...niestety, jest!
- pomarańczowa kuleczka w dziurce. Pierwszy odruch - nacisnąć, a w tyle głowy
już alarm : telefon, taksówka, szpital… tylko który?? Naciskam płatek noska,
koralik ani drgnie, za to Ogrzyk się krzywi - niee! Najspokojniej jak potrafię
tłumaczę Ogrzykowi – Posłuchaj, musisz mi pomóc, spróbujemy wydmuchać kulkę. Ja
nacisnę Ci jedną dziurkę (pokazuję na sobie), a Ty wydmuchasz powietrze, o tak
(znowu pokazuję), ale panika (i ciśnienie!) rośnie. Spokojnie, tylko spokojnie!
Naciskam mu z jednej strony nosek i każę dmuchać.
Dmuchnął - Nic.
Jeszcze raz - Juś nie, mama nie! Nie! - marudzi. Zaglądam do
dziurki, koralik jest bliżej. Naciskam płatek noska - JEST! Wyszedł!
Oddycham!
…I mam ochotę wtłuc Ogrzykowi - ze szczęścia, bezsilności, strachu i ku
pamięci!
Obecnie …
Rozgadał się i buzia mu się nie zamyka (a ostrzegali nas, że
tak będzie!). chociaż nie mówi „k” i „g”, a także „r” i paru innych liter –
daje radę! Oj, tak!
- Nie rób bólu – jak mu nie pasuje sposób mycia Szreka,
na przykład
- Nie tejas, nie mam ciasu
Ulubione hasło Ogrzyka o godzinie 6.00 rano (najlepiej w
sobotę lub niedzielę!)
- do joboooti!
(i nie ma zmiłuj – wstajesz jeden z drugą!)
- ocia - oczy
(reklama parówek Berlinek z piosenką „good morning” Ogrzyk śpiewa: „tu ju tu
ju!” ) przy gotowaniu parówek - mama tu nie ma ocia!
- mysie zie tak -
ulubiona odpowiedź na prawie każde pytanie
- siempy - smerfy
- siontamy
(sprzątamy)
- sipal (szpital)
- nie pesiadaj
tatusiu – uniwersalne! Zwłaszcza przy komentarzach lub zwracaniu uwagi
przez Szreka kiedy coś się Ogrzykowi zbroi ;-)
Przywleczone z przedszkola.
Nie da się ukryć, że szybko się uczy ;-))
Pewnego wieczoru …
Siedzimy w domu. Ogrzyk coś przeskrobał. Jak zwykle hi hi. Szreku
idzie z nim do małego (ogrzykowego) pokoju, tłumaczy przewinienie i wraca do mnie.
Cisza. Przedłużająca się cisza! Po dłuższej chwili do naszego pokoju wkracza
Ogrzyk. Staje przy wersalce, patrzy z groźną miną (komiczną!) na Szreka, jedna
ręka na boku, a drugą macha paluszkiem (niu niu!) i mówi do tatusia:
- a ty młodi mi nie potsiatuj, bo ziobaciś!
Mina Szreka – bezcenna! Ogrzyca dusi się z powstrzymywanego
śmiechu ;-)
Wychodzimy z przedszkola. Pytam, co było na obiadek. Ogrzyk
bez zastanowienia (pokazując paluszkiem na ścianę z wywieszoną listą menu):
- Tam jest, pocitaj sobie. ;-))
Angielski mają w ramach zajęć dofinansowanych, za które nie
płacą rodzice. Na razie.
Pytam Ogrzyka czego się nauczył na lekcji angielskiego.
Ogrzyk wylicza, bez zająknienia:
- Dumonin, dubaj, siijuu
- Rodzice przeszczęśliwi.
Ogrzyk pomidorowy jest!
Jemy pomidory ze śmietaną, Ogrzyk chce spróbować. Dostaje
troszkę pomidorowej śmietany na łyżeczce. Mlaska, kiwa głową z aprobatą i
słyszymy:
- mmmm! pelfetta!
(dla niewtajemniczonych – z reklamy, sama nie wiem której)
w temacie pomidorowym...
- Jaka zupka była na
obiadek?
- Ziupa z siosem
pomidolowym
Mówi = tatusiu, ale = mamusio, babcio Klysio
Próbuję od Ogrzyka wyciągnąć jakieś opowieści przedszkolne.
Nic! A potem do domu wraca Szreku i słyszę jak Ogrzyk pepla o tym i owym. Wchodzę
do pokoju (bo, jak zwykle jestem wtedy w kuchni – szit!) i słyszę:
- A Ti ucietaj!
Podnosi mi się ciśnienie, ale baardzo spokojnie mówię:
- Nie! Chcę posłuchać, bo jestem ciekawa co u Ciebie, a Ty nie
rozmawiasz ze mną
Ogrzyk, nie przerywając układania wieży z klocków mówi (z
westchnieniem!):
-No, dooblaa mamusio lozmawiamy!
I ostatnie już - do mam przedszkolaków ;-)
Jesteście za czy przeciw 6-latkom w szkole?
Ja odpowiem za chwilę.