30 wrz 2011

Ogrzyk w sześciu odsłonach

* * *

- Bezsennik - nie daje nam spać. Pewnej nocy (jakiś miesiąc temu) wyjął jeden ze szczebelków w łóżeczku i próbował się przecisnąć przez powstałą szparę. Utknął! Krzyk, który nas wtedy obudził postawiłby na nogi głuchą sąsiadkę z klatki obok! Od tej pory szczebelki (oba!) są wyjęte, a my ze Szrekiem MAŁO śpimy! Ogrzyk przybiega do nas ok. 5 rano … albo o 22-ej, a wynoszony do siebie i usypiany, przybiega potem o północy, a także ok. 3-ej, lub 5-ej rano … A jak już zostaje u nas, to rzuca się, jęczy, macha rączkami i kopie nóżkami, miesza w swoim ukochanym „jaśku” … nie zliczę razów udzielonych mi rączką lub nunią, bo po co?! Nie śpię! Od miesiąca gdzieś tak??!!
Nazywam się Zombie, Ogrzyca Fjona Zombie!

- Flirciarz – na spacerze, na zakupach, wszędzie łapie kontakt wzrokowy z kim się da … mało kto nie zareaguje! Generalnie ludzie go zaczepiają. Nie wiem czy to okularki u takiego malucha, czy co, ale budzi zainteresowanie. A bywa i tak, że podchodzi do niego starsza kobitka i mówi „a, chodź idziemy …” i on podaje jej łapkę i idzie, na mnie się nie oglądając! I jeszcze coś do niej po swojemu gada! Bezczelny, no! Ze mną nawet nie chce za rączkę iść!

- Niejadek – i wszystko jasne! Mógłby funkcjonować na mleku, ziemniakach, jogurcikach, chrupkach, jabłkach i kanapkach z wędliną … Załamałam się, kiedy jak ogrza waryjatka jakaś kroiłam, szykowałam, stałam przy kuchni, pichciłam, a Ogrzyk spojrzał na zawartość miski i stwierdziwszy: „ble” rozczarowany zdjął śliniak i wyszedł z kuchni … nożesz@#$%&**!!! Czterdzieści lat po świecie chodzę i żaden facet mnie tak nie potraktował, no!! Na Jego szczęście, okazało się, że słoiczka też ledwie liznął! Pocieszam się, że to ząbkowanie, albo skok rozwojowy jakiś (są po 18 miesiącu takowe jeszcze?)

- Bałaganiarz – ma naturalną skłonność do chaosu! A OWY pojawia się wszędzie, gdzie nogę postawi i ręką ruszy Syn mój, Ogrzyk Pierwszy i Jedyny! Nie to, że jestem jakaś porządnicka czy pedancicka! O, nie! Chaos (to lubię!) to mój żywioł, tak jak ogień! Ale, kurna, bez przesady!! Pierwsza czynność Ogrzyka, kiedy zaczyna się „bawić” to wywalenie do góry dnem kosza z zabawkami! Jakiż jest wtedy hałas słodki dla ucha (Jego!), jaka kolorowa masa/kaskada wszystkiego na podłogę spada niczym deszcz! A mina matki-rodzicielki?? Bezcenna! Czasem (coraz rzadziej!!) bawimy się w „raz-dwa-trzy-Ogrzyca patrzy!”, czyli ogrza matka lata z obłędem w oczach, jęzorem na wierzchu i pudłem w łapach, sprząta zabawki, układa książeczki, poucza i tłumaczy, pokazuje i grozi paluchem, że „fuj” i „nu-nu”, po to tylko, żeby – kiedy się odwróci w inną stronę – wszystkie zabawki, książeczki i inne badziewie znalazło się dokładnie tam gdzie było! Tylko jeszcze BARDZIEJ! Deja vu!

- Szczęściarz – uwielbia nasze pobyty (czytaj: zakupy) w dużych marketach (bez nazw tak?)! Uwielbia jazdę w wózku, a potem WOLNOŚĆ między półkami! Ludzie, co On tam wyrabia! Biega, przekłada towary po swojemu, a także bardzo pomaga nam! Wkłada rzeczy wybrane do koszyka i jaki ważny wtedy jest! A jaki jest podniecony! Któregoś dnia jesteśmy w markecie. Szreku biega za uwolnionym Ogrzykiem, ja wybieram rzeczy według listy. Podchodzę do kosza z płytkami DVD – bajki. Znalazłam Teletubki, których nie mamy. Ogrzyk uwielbia Teletubki. Płytka kosztuje 19,99 … wahanie. Tak, wiem, żenada, bo co to za wydatek - 20 zł?! Dla nas jest … Ale, co tam – biorę! I wtedy podchodzi Szreku, a w wyciągniętej dłoni coś mi podaje … i mówi: „To od Sajmonka”. Patrzę – 20 zł! Ale o co się rozchodzi? A Szreku mi na to, że Ogrzyk biegał między półkami, mieszał i ruszał wszystko co się dało, a potem przybiegł do Szreka, a w wyciągniętej rączce miał jakiś zwitek! Dwie dychy! Skąd?! Znalazł?! No, chyba nie dostał! Mały Wielki Szczęściarz!

- Pomocnik – bardzo chce pomagać we wszystkim. Grzecznie wykonuje każde polecenie, jeśli tylko wiąże się z „poważnymi” pracami! Nie będzie się rozdrabniał nad pierdołami! Chętnie wrzuca do koszyka podane mu zakupy! Chętnie wrzuca obrane warzywa do garnka, a także śmieci do kosza … nawet te, według Niego „śmieci” … więc trzeba pilnować, bo ostatnio w koszu znajdują się nawet zabawki…hmmm, czy to jakaś aluzja? Polecenia typu: „podaj płyn do płukania, włącz pralkę, wyjmij odkurzacz” i inne POWAŻNE polecenia wypełnia bez wahania. Ale już – „sprzątnij/schowaj zabawki” – ale o co chodzi??

I do tego jest słodkim aniołkiem z diabelską końcówką!
Gdyby mógł podzielić się energią ze swoją starą, słabowitą matką! Ech!

5 wrz 2011

1,5 i 6

czyli półtora roku Ogrzyka i 6-ta rocznica ślubu … cukrowa (hmmm).

Ogrzyk skończył półtora roku!
Stał się małym, fajnym facecikiem. Z każdym dniem mądrzejszy, fajniejszy, bardziej bystry i ruchliwy. Z każdym dniem ma coraz konkretniejszy charakterek, jest coraz bardziej uparty, a czasami bywa wręcz nieznośny. Ale jest przy tym tak kochanym i słodkim urwisem, że nawet nie umiem już się na niego złościć… No, chyba, że grzebie kocie w kuwecie...
Długo mogłabym pisać o Ogrzyku i jego umiejętnościach, ale to nie dziś.
Dzisiaj tylko tyle – jestem z Niego bardzo dumna, a obserwacja jak każdego dnia zmienia się, rozwija i uczy nowych rzeczy, to najprzyjemniejsza część mojego macierzyństwa. :-))

I nasza rocznica, podobno cukrowa …
Tylko czemu jakoś mi nie słodko?
Kryzys? Nawet jeśli, to ja go mam/przechodzę, bo według Szreka wszystko jest oki. To ja się ciągle czepiam, czegoś od niego ciągle chcę, coś bym w naszych relacjach zmieniła, czegoś więcej chciałabym dla siebie, do cholery! On ma się oki. On ma całkiem wygodne życie. On ma jakoś coraz mniej obowiązków, bo większość wzięłam na siebie – taka byłam głupia. A teraz to ja muszę o wszystkim myśleć, pamiętać, przypominać, a jak znudzi mi się przypominanie, to zrobić to sama! I to nie jest tak, że nie doceniam i nie rozumiem jak ciężko pracuje, żeby nas utrzymać, że nie widzę, jak bardzo jest zestresowany i zmęczony, bo w pracy staje na uszach, żeby było dobrze. Tylko, że ja szarpię się i miotam i jestem już tak zmęczona i sfrustrowana, że czasami mały drobiazg doprowadza mnie do wrzenia.
Potrzebuję zmiany, chwili relaksu, czasu dla siebie (bez wyrzutów sumienia).
Zadbać o siebie (dla odmiany), zrobić coś ze sobą, bo tak strasznie się zapuściłam … to moje marzenie. Tego chcę i potrzebuję. Tego sobie życzę. Zwłaszcza jeśli chcę, żeby nasze kolejne rocznice były lepsze.
Żeby w ogóle były.