1 lut 2012

Nie wierzę w życie pozaradiowe - M. Niedźwiecki

(fot. z www.merlin.pl)


Książkę Niedźwieckiego przeczytałam szybko (jak na moje możliwości ostatnio, wręcz błyskawicznie).
Ale z tą książką inaczej się nie da!
Marek Niedźwiecki to postać (a raczej głos) dla mnie szczególna. Wychowałam się na Liście Przebojów programu 3-go. Z wypiekami na twarzy czekałam na kolejne notowania, nagrywałam na kaseciaka ulubione kawałki (które potem przesłuchiwałam ciągle i w kółko, aż do zdarcia taśmy).
Kiedy dostałam książkę Niedźwieckiego w prezencie urodzinowym (a dosłownie kilka godzin wcześniej mówiłam Szrekowi: „Patrz Szreku, Niedźwiecki pisze! Ależ chciałabym poczytać!”) myślałam, że zaśpiewam-zatańczę na stole (w pubie byłyśmy), wydam z siebie ogrze radosne wycie! I jak zwykle nie mogłam się opanować, żeby nie zajrzeć, nie przeczytać chociaż akapitu, nie powąchać kartek… (a to już mój wstydliwy problem*). Nie mogłam się doczekać, kiedy będę mogła poczytać, co ma do opowiedzenia idol mojej młodości.
Zadziwiający dla mnie był fakt, że czytałam ją cały czas słysząc głos Niedźwieckiego w tyle głowy. Bo uwielbia(ła)m ten głos – niski, melodyjny, ciepły, spokojny, przyjemny dla ucha. I taka też jest książka – miła, ciepła, spokojna. Pod tym względem nie rozczarowała mnie, ani nie zaskoczyła.
Jest to opowieść człowieka inteligentnego, mądrego (tak! dla mnie to jest różnica), wrażliwego, zrównoważonego, nieśmiałego. Miło było czytać o jego życiu, marzeniach, planach, podróżach, miło było (czasem nawet zabawnie) oglądać fotki z wczesnej młodości. Czyta się tą książkę, jakby się słuchało zwierzeń bliskiego znajomego. Taka miła rozmowa przy winku, miłej dla ucha muzyce z miłą osobą. (nie za dużo tego „miło”?)
Wady? O, tak, są! Pierwsza i największa – książka jest za krótka! Właśnie, kiedy się rozkręciłam i chciałam jeszcze, pan Marek powiedział mi „the end” i „good bay” to było bolesne!
Stanowczo zamiast 165 stron (w tym sporo odchodzi na zdjęcia) książka powinna mieć ze 250! Albo i więcej. Dlaczego osoby, które mają coś ciekawego do powiedzenia są takie oszczędne w słowach, a ludzie, którzy powinni milczeć – nawijają (piszą) jak opętani?? I wydają książkę za książką?! Zgroza!
A druga wada to … nadmierna dyskrecja. Dziwnie to zabrzmi, ale nic na to nie poradzę. W dzisiejszych czasach, kiedy znani ludzie (znani z tego, że są znani) pojawiają się w TV, w gazetkach (pisownia celowa), dają się sfotografować wszędzie i w każdej sytuacji, udzielają wywiadów, wywalają bebechy i życie intymne, ktoś tak oszczędny i dyskretny jak Niedźwiecki jest ewenementem. I chociaż kiedyś bardzo interesowało mnie czemu jest sam, dzisiaj wystarcza mi stwierdzenie, że nie wie już czy to on wybrał samotność czy to ona wybrała jego. Poza tym, kto wytrzymałby w związku, z taką konkurentką? Z miłością życia i największą pasją – muzyką?! No, i czy Niedźwiedź byłby tak dobry, gdyby w jego życiu było miejsce na inną miłość?
Podsumowując – książka bardzo dobrze się czyta, ale zostawia niedosyt.
Panie Marku, proszę o ciąg dalszy!

* O moim wstydliwym problemie … mam TO od dziecka. Mój zmysł węchu jest najbardziej rozwiniętym zmysłem. Od dziecka mam kłopotliwą przypadłość wąchania. Ale to WĄCHANIA dosłownie wszystkiego, a szczególnie książek. Teraz-obecnie, bo w dzieciństwie wąchałam wszystko – ciuchy, zabawki i inne takie i w zależności od zapachu, akceptowałam lub NIE! Ale to temat na inną, zupełnie inną notkę ;-) bo ten problem mam do dzisiaj…

8 komentarzy:

agnieszka pisze...

Też uwielbiałam Listę :) I ten głos - dokładnie tak, jak napisałaś, słyszałam go koło ucha i smutno mi się zrobiło, że ta książka jest taka krótka. Nie chciałam jej szybko przeczytać, dozowałam sobie po trochę przez całe Święta :D

Fjona Ogr pisze...

Hej Aga,
ja też ją sobie dozowałam i bardzo mi w tym pomagał Młody ;-)) Widzę, że mamy podobne odczucia co do książki, zwłaszcza co do jej marnej objętości ;-) Szkoda, prawda?

agnieszka pisze...

Fjona, ja mam tak z większością książek, które mi się podobają, zostają ze mną na długo, są w głowie, bezwiednie zapamiętuję cytaty, bohaterów. Im mniej kartek mi zostaje do przeczytania, tym bardziej jestem zła, że to już koniec.
Tu są dwie recenzje książki, którą bardzo lubię:
http://notatkicoolturalne.blox.pl/2009/12/Medicus-Noah-Gordon.html
http://prowincjonalnenauczycielstwo.blogspot.com/2008/07/noah-gordon-medicus.html
Uwielbiam autora, swoją drogą. Może zechcesz przeczytać :)

kattrinka pisze...

nie miałam okazji przeczytac tej ksiązki, choc zamierzam w krótce ;) co do Listy przebojów 3-ki... no cóż... tez sie na niej wychowałam i słuchałam dość długo, bo ten głos... ta atmosfera... ech wspomnienia ;)

Kobieta z drugiej strony lustra pisze...

też słuchałam i też nagrywałam :) niedźwiedź rządzi!! :)))) I też lubię zapach "świeżej" książki i dziecka i... sama rozumiesz :D

agnieszka pisze...

To mnie kusi ale drogie jest :( http://kulturalnysklep.pl/LPT/prcl/kolekcja-30-lat-listy-przebojow-trojki-.html?utm_source=kafel&utm_medium=AutopromoHP&utm_content=ks_kafel_tytul&utm_campaign=KS_trojka

Elsa pisze...

Oj mało znam osób, które nie wychowywały się na Liście Trójki ;))To były czasy... Te magnetofony, te kasety i piątkowe wieczory... Się rozmarzyłam ;)A w sumie czasem pewne rzeczy powinny pozostać niedopowiedziane.

Fjona Ogr pisze...

Aga,
też tak mam z książkami, które mi się bardzo podobają - im bliżej końca tym bardziej przykro i żal. Najmocniej to odczułam wiele lat temu przy czytaniu ostatniej książki sagi o Wiedźminie ("Pani Jeziora"). Od tamtej pory gust mi się zmienił i sama ciekawa jestem czy dzisiaj by też tak mnie brała ta saga? Na wskazane strony wejdę, o Medicusie słyszałam wiele dobrego więc może sięgnę. A ten album "trójkowy" co to Cię kusi - noo, niezły zbiór. Ale cena zaporowa dla mnie. ;-)

Kattrinko,
Jak będziesz miała okazję przeczytaj Niedźwiedzia, warto. A co do Listy i wspomnień - nooo, fajne wspomnienia mam z tego czasu, całkiem fajne.

Kobieto,
to się cieszę, że też lubisz wąchać hihi. Może kiedyś przetestujemy nosy (i gusta) i napiszemy co nas kręci w zapachach? Że o wąchaniu nie wspomnę hłehłe (i nie mam nic sprośnego na myśli... a może mam?) ;-)

Elso,
tak, pewnie masz rację - pewne rzeczy powinny być niedopowiedziane, ale co ja na to poradzę, że tak bardzo chciałabym się dowiedzieć więcej o Niedźwiedziu? No, wścibus okrutny jestem i już ;-)