28 sty 2011

Foto - galeria

Nie ma mnie - czytam! :-))
Wszystko co się da! Jak poczytam - może coś wrzucę...
Na razie fotki Ogrzyka i koty w różnych konfiguracjach ;-)


W większości komentarz zbędny ;-)
Generlanie gdzie On - tam i kota... i odwrotnie!








a tu przyłapani przy szufladzie!


zasłonka! ileż możliwości machania!

nowe, groźne miny! tu a'la zbój S(m)arka-Farka (ostatnio ulubiona)

14 sty 2011

Zadziwienia … pozytywne, negatywne, moje i obce

....

Towarzyszą nam od momentu pojawienia się na świecie Ogrzyka.
Męczą, niepokoją i frustrują, a także zastanawiają i cieszą!
Są!

Moje (jedno z ostatnich, najważniejsze, bo wszystkie inne są oczywiste!):
Szreku szykuje się na wizytę u weta z kocicą. Odrobaczyć trzeba, bo bardzo się sobą oboje interesują – dziecko kotą i odwrotnie.
Koci kontenerek ląduje w korytarzu, kota ZNIKA.
Ogrzyk zainteresowany obserwuje dziwne „pudełko” w korytarzu i ubierającego się tatę Ogra.
Tata ubrany, kota złapana i umieszczona w kontenerku (miauczy żałośnie, drapie łapką w kratkę drzwiczek), Ogrzyk – nerwowo krzyczy coś po swojemu! (co i dlaczego?!)
Tata Ogr, gotowy do wyjścia, podnosi kontenerek z żałośnie miauczącą zawartością.
Krzyk Ogrzyka nabiera na sile!
Tata z kontenerkiem wychodzą.
Ogrzyk w RYK!!
A potem żałosny płacz! Serio!
Po powrocie od lekarza Ogr stwierdza, że Ogrzyk darł się tak, że słychać go było w windzie kilka pięter niżej!
Po powrocie Ogra z kocicą (pół godziny później) – Mały wydaje z siebie okrzyki radości!
Typowe dla Małego okrzyki podniecenia i radości. ;-))
Kota wypuszczona z „więzienia” skacze koło Ogrzyka, ociera się i biega radośnie po mieszkaniu…

...

Obce pytania/zadziwienia (w streszczeniu, bo przez ostatnie 10 miesięcy mam ich już szczerze dość!):
- to on jeszcze nie siedzi?! (o niespełna kilkumiesięcznym Szymku)
- jak to, nie dajecie mu NORMALNEGO jedzenia??!! - na wieść o słoiczkach.
Czyli co - schab z kapustą kiszoną, tak?!
No, bo przecież słoiczki to SAMA CHEMIA JEST!!
I jak tu polemizować z tymi, co to trzydzieści parę/czterdzieści lat temu rozumy pozjadali wszystkie….
- jak to, nie sadzacie go w chodzik??! (ale to wyjaśnił pediatra wnuczki tego „mądrali”, czyli przy okazji męża mojej teściowej! Wyrok: żadnych chodzików!!!)
- no, ale jak to: nie jadł jeszcze…. *?!?! (*tu wstawić dowolne „dorosłe” potrawy)
- no, ale jak to - nie chodzicie na spacery???
Źle!
Przegrzewasz go, chuchasz i dmuchasz!! Bo moja wnuczka to wystawia swoje dziecko (wtedy ledwie 3 miesięczne niemowlę) do spania na ganek bez względu na pogodę i temperaturę (znowu wszystkowiedzący-nowy mąż teściowej, którego boli mój sposób wychowywania dziecka)
- jak to: nie robicie/ nie dajecie/nie stoi/nie chodzi/nie mówi/nie pisze wierszy, nie ch.. wie co jeszcze**… (**dopisać dowolne, najbardziej niesamowite ”dorosłe” umiejętności)
…..
Innych (a było ich PIERDYLIONY!) nie pamiętam, ale serdecznie żałuję, że nie zapisywałam na bieżąco, bo nie rozumiem jak można się w taki sposób wtrącać do wychowywania czyjegoś dziecka.
Ja bym nie chciała/potrafiła, ale ja (oprócz tego, że aż za bardzo dbam o czyjeś uczucia i emocje) popieprzona jestem, więc się nie liczy…
Nie rozumiem też ciągłej rywalizacji i licytacji mamusiek w stylu: "co też moje dziecko potrafi/umie/zrobi"....
Ale ja generalnie niewiele rozumiem, bo ograniczona jestem.



Dobranoc ;-))

1 sty 2011

MMXI

czyli Nowy 2011 Rok!

Sylwester za nami. Co tam Sylwester - mamy za sobą pierwszą dekadę XXI wieku!
Święta i Sylwester minęły spokojnie i w miłej atmosferze.
To były PIERWSZE TAKIE ŚWIĘTA I SYLWESTER. Pierwsze z Ogrzykiem! :-))
Święta pod znakiem choroby Ogrzyka (na szczęście już jest całkiem dobrze!) spędzone w gronie najbliższych (mamy i brata), spokojne, na luzie i bez napinania się. Ogrzyk szalał i był radosny, cieszył się z obecności babci i chrzestnego. Ale choinka nie zrobiła na nim większego wrażenia, a z prezentów najbardziej podobały mu się opakowania, pudełka i … metki (zwłaszcza te na pluszakach). ;-)
Sylwester spędziliśmy ze Szrekiem, pierwszy raz od wielu lat, we dwoje tylko. :-))
Szymkowi bardzo podobały się zimne ognie (które „mądra” mama kazała zapalić w pokoju, a potem trudno było wywietrzyć smród i dym pozostały po nich), ale już znacznie mniej wybuchy petard i innych wynalazków za oknami! Chociaż trudno mu się zasypiało w takich hałasach (u nas na osiedlu strzelanki zaczynają się praktycznie od 17-ej i to na ostro), w końcu zasnął i (na nasze szczęście) huk i wystrzały o północy nie obudziły Małego.
Wieczór mijał nam spokojnie i miło. A kiedy do Ogra zadzwonił kumpel i rozgadali się nieco, wstyd się przyznać, ale przysnęłam! Szreku obudził mnie po godzinnej drzemce (ok. 23-ej). Tiaaa, starość nie radość! ;-)
O północy, stojąc na balkonie, popijając szampana (znaczy wino musujące) i oglądając wybuchy kolorowych rac i sztucznych ogni, życzyliśmy sobie, żeby Nowy 2011 Rok nie był gorszy! Żeby był choć troszkę lepszy, żeby zdrowie bardziej nam wszystkim dopisywało (bo to najważniejsze) i jeszcze kilka innych „żeby”. Niech się spełni!

A nasz Ogrzyk jutro kończy DZIESIĘĆ MIESIĘCY!
Mierzy ok. 71 cm i waży ok. 9,5 kg!
A do tego …
Umie/potrafi:
- śmiać się i uśmiechać tak cudnie, że serce mięknie!
- wnerwiać/męczyć zmianami swoich humorków i marudzeniem tak mocno, że aż … no, mocno, no! (po mamusi to ma!)
- znosić ze stoickim spokojem (i bezczelnym uśmieszkiem!) moje krzyki. Ale tego się spodziewałam (i Szreku mnie uprzedzał!) … w końcu w ciąży tyle wrzeszczałam na kocicę, że zdążył się przyzwyczaić do tego „tonu” i teraz się nie boi. ;-)
A uwagi typu – „Kika zostaw! Szymek nie rusz?!”- to bezcelowa strata pozytywnej energii! Bezczelni! ;-)
- siedzieć długo, tak długo ile Mu się chce/potrzebuje! Jednym słowem po pełzaniu sam sobie siada! Cóż za niezależność! :-)
- a także - a jakże! – oprócz błyskawicznego (szybkiego, znaczy się!) kraulowania po podłodze, próbuje (pow)stać! Łapie się dosłownie wszystkiego (na przykład koszulki na wielkich cycochach swojej matuli-Ogrzycy, kanapy, foteli oraz każdej powierzchni byle-tylko-w miarę-chwytnej), podnosi się i wspina, a potem przez krótszą lub dłuższą chwilę STOI! Jak się zapomni i ma asekurację próbuje też dać krok do przodu. Mały wędrowiec!
- łazić za kotą, zaczepiać ją, gruchać i gugać do niej słodko. Bardzo się nią interesuje (i vice versa!)
- mówić „mama” (co oznacza mama, a także tata! Choć w czasie Świąt zdarzyło mu się kilka razy szepnąć słodko, jakby na próbę „tata”, a Szreku rozpłynął się ze wzruszenia)
- brykać/przewracać się na brzuch i wstawać w sytuacjach kiedy potrzebne jest chwilowe unieruchomienie np. przy karmieniu czy przewijaniu (te dwie czynności od jakiegoś czasu są dla mnie małym koszmarem i walką z Małym)

A poza tym –
Najbardziej interesują Ogrzyka nasze komórki, piloty od telewizora, przewody elektryczne (!), szuflady, a z zabawek, jak pisałam wcześniej – opakowania oraz metki, które analizuje i bardzo szczegółowo ogląda. ;-)

ŻYCZĘ WSZYSTKIM I KAŻDEMU Z OSOBNA SZCZĘŚLIWEGO, LEPSZEGO POD KAŻDYM WZGLĘDEM
ROKU 2011!