21 wrz 2013

Pół roku milczenia...


Kiedy to minęło?? Potrzebowałam aż pół roku?
Od czego by tu...od czego zacząć po półrocznej przerwie? Od szybkiego skrótu? Jak szybkiego? I jak krótkiego?
No, dobra jakoś przymierzę się i naklikam co nieco. Bo potrzebuję znowu coś tu napisać. Choćby, że jestem, że się staram jakoś wykaraskać i postawić do pionu, że może wreszcie będzie lepiej.... bo nie było fajnie. Bo od marca działo się!
...choroba za chorobą i chorobą poganiała - jelitówka, infekcje (o różnym natężeniu), owsiki, reakcje alergiczne, raz za razem, coraz gorsze obturacyjne zapalenie oskrzeli (byliśmy o krok od szpitala), systematyczne i paniczne nocne jazdy do tzw. "świątecznej pomocy", wypisanie ze żłobka, podejrzenie celiakii (musimy ostatecznie zdiagnozować),dieta bez mąki pszennej, przed nami testy genetyczne...O naszych (Szreka i moich) chorobach nie piszę, bo to oczywiste, że we wszystkim towarzyszyliśmy Ogrzykowi (oprócz alergii na mąkę pszenną. chociaż nie sprawdzaliśmy ;-)).
Do tego syf w pracy i moja matka...
Potrzebowałam zmiany, bo czułam, że wariuję. Że - gdyby nie mój choleryczny, wysoko reaktywny charakter - depresja murowana!
Zaczęłam od małych kroczków.
Zmieniłam pediatrę, bo nasza była do dupy. Antybiotyk był najlepszym lekiem na całe zło -od kataru do swędzącej dupy. Teraz płacimy za każdą wizytę, pediatra ma 80 lat (tak, to nie żart!!), ale Ogrzyk od kilku miesięcy nie brał antybiotyku. Zaliczyliśmy już trzy (TRZY!!) infekcje Ogrzyka i wykaraskał się bez antybiotyku, inhalacji i sterydów. Ale bierze antyhistaminę. Nic to. Ważne, że działa.
Zaczęłam wreszcie podchodzić na większym luzie do kierowniczki i do pracy. Jest jak jest i tak jest dobrze! Ale jestem czujna, bo wiem, że powinnam. Z różnych względów. Najważniejszy to ten, że jej nie ufam, bo to typ z serii "słodka trucizna".
Zaczęłam wreszcie dbać o siebie, bo to ostatnia chwila. Ten punkt, akurat, ciągle jest jeszcze w fazie wdrażania. Ale walczę ze swoimi nawykami i lenistwem. Wiele muszę zmienić. Duużo wyrzeczeń przede mną.
Będzie bolało.
Ale chcę dać radę! Dla Ogrzyka, Szreka i mojego brata. I dla siebie, bo już sama siebie wq...wnerwiam przeokrutnie!
Na dziś to tyle.
Wracam i będę pisać, bo nie wyobrażam sobie już bez tego życia. Wiele w tym czasie przemyślałam i chyba wiem czego chcę i potrzebuję. A do papierowego, "ręcznego" pamiętnika powrotu nie widzę.
A więc do następnego...