Kiedy to minęło?? Potrzebowałam aż pół roku?
Od czego by tu...od czego zacząć po półrocznej przerwie? Od szybkiego skrótu? Jak szybkiego? I jak krótkiego?
No,
dobra jakoś przymierzę się i naklikam co nieco. Bo potrzebuję znowu coś
tu napisać. Choćby, że jestem, że się staram jakoś wykaraskać i
postawić do pionu, że może wreszcie będzie lepiej.... bo nie było
fajnie. Bo od marca działo się!
...choroba
za chorobą i chorobą poganiała - jelitówka, infekcje (o różnym
natężeniu), owsiki, reakcje alergiczne, raz za razem, coraz gorsze
obturacyjne zapalenie oskrzeli (byliśmy o krok od szpitala),
systematyczne i paniczne nocne jazdy do tzw. "świątecznej pomocy",
wypisanie ze żłobka, podejrzenie celiakii (musimy ostatecznie zdiagnozować),dieta
bez mąki pszennej, przed nami testy genetyczne...O naszych (Szreka i
moich) chorobach nie piszę, bo to oczywiste, że we wszystkim
towarzyszyliśmy Ogrzykowi (oprócz alergii na mąkę pszenną. chociaż nie sprawdzaliśmy ;-)).
Do tego syf w pracy i moja matka...
Potrzebowałam zmiany, bo czułam, że wariuję. Że - gdyby nie mój choleryczny, wysoko reaktywny charakter - depresja murowana!
Zaczęłam od małych kroczków.
Zmieniłam
pediatrę, bo nasza była do dupy. Antybiotyk był najlepszym lekiem na
całe zło -od kataru do swędzącej dupy. Teraz płacimy za każdą wizytę,
pediatra ma 80 lat (tak, to nie żart!!), ale Ogrzyk od kilku miesięcy
nie brał antybiotyku. Zaliczyliśmy już trzy (TRZY!!) infekcje Ogrzyka i
wykaraskał się bez antybiotyku, inhalacji i sterydów. Ale bierze
antyhistaminę. Nic to. Ważne, że działa.
Zaczęłam
wreszcie podchodzić na większym luzie do kierowniczki i do pracy. Jest
jak jest i tak jest dobrze! Ale jestem czujna, bo wiem, że powinnam. Z
różnych względów. Najważniejszy to ten, że jej nie ufam, bo to typ z
serii "słodka trucizna".
Zaczęłam
wreszcie dbać o siebie, bo to ostatnia chwila. Ten punkt, akurat,
ciągle jest jeszcze w fazie wdrażania. Ale walczę ze swoimi nawykami i
lenistwem. Wiele muszę zmienić. Duużo wyrzeczeń przede mną.
Będzie bolało.
Ale chcę dać radę! Dla Ogrzyka, Szreka i mojego brata. I dla siebie, bo już sama siebie wq...wnerwiam przeokrutnie!
Na dziś to tyle.
Wracam
i będę pisać, bo nie wyobrażam sobie już bez tego życia. Wiele w tym
czasie przemyślałam i chyba wiem czego chcę i potrzebuję. A do
papierowego, "ręcznego" pamiętnika powrotu nie widzę.
A więc do następnego...