Wyszperane w internecie: "Wg Starego Testamentu symbolika siódemki do pewnego stopnia wynikała z powiązań liczby siedem z pojęciami: "pełnia" i "przysięga". Siedem i pełnia pochodzą z tego samego źródła. Od siódemki pochodzi słowo "przysięga", a "przysięgać" w języku hebrajskim brzmi: "siódemkować". ;-)
W Starym Testamencie siódemka jest cyfrą świętą. Oznacza pełny, doprowadzony do końca, sobie tylko właściwy etap. Po jego zakończeniu następuje nowy etap, który jest naturalnym następstwem poprzedniego. Cyfra siedem zawiera też w sobie pewną tęsknotę za nadejściem siódmej epoki, w której osiągnie upragniony odpoczynek po ciężkich trudach obecnego wieku, życie w obfitości, szczęściu i dostatku. Siódemka to jakieś konkretne, uwieńczone sukcesem działanie, którego efekt jest zazwyczaj nieodwracalny. (?)
Liczba siedem to liczba uważana za mistyczną, wyróżniającą się bogatą symboliką. W wielu mitologiach i religiach świata jest symbolem całości, dopełnienia, symbolizuje związek czasu i przestrzeni."
No i? Co z tego?
O co chodzi z tymi siódemkami? ...
No sama nie wiem. Myślę i kombinuję, obserwuję i dociekam czy to możliwe jest, czy to aby tak może być, że ten siódmy rok jest decydujący? Przełomowy ... trudny i kryzysowy aby?
Wiem, znowu przesadzam i nakręcam się niepotrzebnie...jak zwykle! Przyciągam negatywne emocje...zaklinam negatywnie rzeczywistość...Tiaa samospełniająca się przepowiednia...Robię z igły - widły!
Ale co zrobić? Tak czuję więc tak piszę.
Nie jestem tak naiwna, żeby wierzyć, że w związku zawsze będzie cudownie, słodko...no tak na miękkich kolanach! Mam swoje lata (oj, mam!!!) i wiem,że TAK to jest przez chwilę. A potem liczy się coś innego, ważniejszego, spokojniejszego i pewniejszego!
Może sobie wymyślam ten kryzys?...bo ze Szrekiem to nawet nie da się porządnie pokłócić!
Nie, nie! - nie ustępuje mi, nie kuli ogonka i nie kładzie uszu po sobie!! O, nie! Co robi Szreku jak atmosfera gęstnieje? Jak mnie wnerwi na maksa i wie/przeczuwa że mam/mogę mieć rację,że zaraz się zacznie?! I ostrzę pazury (czytaj: szykuję gardziel do głośnego przemawiania).....
Szreku idzie, kurdę, spać!
No, SPAĆ idzie!!
Ja chcę do niego powrzeszczeć, ponawtykać mu i podziamać tak po po mojemu...a tu się nie ma do kogo ponadziamywać! Bo Szreku już się zawinął w rulon i chrapie. Narkoleptyk, cholera, jeden! A jak się wyśpi (ostatnio spał większą część dnia! na wszelki wypadek ...hihi) wstaje i mnie obserwuje. I mnie próbuje...czy mi przeszło. Udaje, że NIC, że w ogóle takie piru-riru...Jak udam, że tak - to fajnie. Jak gromy ciskam oczyskami i parskam jak rozwścieczona kotka (cytata Szrekowe)- to się przyczaja i czeka na rozwój wydarzeń. Najczęściej po jakimś czasie (np. na drugi dzień) macham zrezygnowana ręką. Ten Ogr się nie zmieni. Ale takie nieprzegadanie tematu, nienawyjaśnianie problemu skutkuje u mnie nieprzyjemną dolegliwością - moja złość rośnie, i rośnie...i rośnie. Już nie pamiętam o co się wnerwiłam, ale czuję siłę tego wqwrwu! I potem ciskam się o wszystko do Winowajcy. Niczym Furia-Buria! Bo ciągle ten żal we mnie jest. Ziarnko do ziarnka...a jak się zbierze worek - uciekam. I fpizdu! Nie ma już nic do naprawienia-omówienia. Koniec pieśni...Tak się kończą przyjaźnie, tak się kończą związki. Ja lubię się nawyjaśniać, naobgadywać problem, ponawtykać sobie nawzajem z interlokutorem. Kłótnia/ostrzejsza dyskusja nie jest dla mnie problemem. Oczywiście mówimy o kłótni na poziomie - konstruktywnej choć bolesnej! Oczyszczającej! Jak ogień - mój trygon i temperament hihi. Problemem jest dla mnie przemilczanie problemu! Omijanie go i uciekanie od niego! Zamiatanie pod dywan albo przysypywanie kupą zeschłych liści...jak gówienko...Bo choć przysłonięte, ale to ciągle gówienko jest.
Zaczęło się od siódemki w związku, a skończyło na końcu... przyjaźni... Może o to chodziło od samego początku??
Bo nie wydaje mi się, żeby jakiś poważny kryzys w moim związku zaistniał...mimo wszystko!!
Dla mnie przyjaźń to TEŻ ZWIĄZEK. Inny, specyficzny, trwalszy (?) ale związek i rządzi się tymi samymi prawami.
Tylko, że z drugiej strony szybko mi się nudzi stan totalnej wojny, chłodnego milczenia... i staram się wybaczyć. Bo nie zapominam :-(
Żeby nie było - życie ze mną do najłatwiejszych nie należy... ale nie robię nikomu krzywdy! Raczej odwrotnie. A jako partnerka, przyjaciółka, koleżanka (niech będzie - córka w końcu !!!) jestem szczególna...Wynika to z mojego skrzywienia. ;-) jako DDA jestem cholernie lojalna, obowiązkowa, solidna, można na mnie polegać w każdej sytuacji (kto sprawdził ten wie)!!! Jestem niezawodna! Tak, wiem, to brzmi jak reklama a nawet auto-reklama ;-) ale tak jest, powiem nieskromnie hłehłe. Dla bliskiej osoby zrobię wszystko! Absolutnie wszystko! Ale wymagam też coś w zamian...niestety...to transakcja wiązana. I nic na to, kurna, nie poradzę! Taka konstrukcja.
A o co mi chodziło w tej przydługiej przemowie? A gryzło mnie to od jakiegoś czasu więc womitowałam i już. ;-)
Blog to fajna sprawa - można się oczyścić trochę z zaszłych, piekących emocji, tych toksycznych i niemiłych. A takie oczyszczenie to tak jak terapia. Bo nazwane po imieniu strachy nie są takie straszne, a problemy - tak upierdliwe. A kogo dotyczy - ten wie! ;-)
Dzięki Ci, Twórco blogów!
A ja? Wracając do głównego wątku...Co teraz?
Będę obserwować tę siódemkę i dopingować jej coby się szybciej skończyła. Sobie poszła, a sio! Ale najpierw trochę ją ułaskawię, oswoję, pomyślę nad nią i pewnie za jakiś czas...pośmieję się nad tymi wypocinami - hłehłe.
A ósemka już niech będzie jaka chce! Wolno jej - a co?!
;-))
...a teraz?
PUBLIKUJ! ... póki się nie rozmyślę i nie kliknę..."skasuj" ... ;-))
7 komentarzy:
nie kasuj, bo to co napisałas jest bardzo mądre... tak to bywa z facetami i nic na to sie nie proadzi,szczegolnie jak sie jest malutką wybuchowo osóbką (hahahahaha jakbym czytała o sobie hihi). Kochana a 7... no cóż... ja na nia licze własnie bo od za miesiac to mój rok!!!! mój, mojego małżeństwa, mojego najwiekszego szczęscia po strasznie chudych poprzednich latach - wierze w to i jestem przygotowana, ze teraz stanie sie to wszystko o czym marzyłam! i kurna bela koniec kropka! :)
Tego równiez Tobie życze bo ja my same nie zawalczymy o siebie to kto kochana to za nas zrobi?
Dzięki Katrinko...właśnie miałam wykasować ten wpis ... hihi.
Ale niech sobie zostanie i już.
Wierzę, że się spełni wszystko co sobie postanowiłaś! To podnosi także moją motywację do pozytywnych myśli! A więc - niech sie spełnią nasze marzenia!
:-))
A nie pisali nic o 9?:))). Całuję Cię moja kochana i wiesz co?. Te chłopy z tym zasypianiem już tak chyba mają:))). Awanti na całego, ja się odwracam, a ten śpi!. Skandal!.
To byłam ja, Myszak
MYSZAAK !!! Żyjesz?!
ja też buziakuję!
a o 9-tce pewnie pisali ale ja googlowałam 7-kę hihi...
jak chcesz to poszukam dziewiątki hihi.
Mądre słowa i napisane tak fajnie że uśmiałam się do łez... No co poradzić jak faceci tacy śmieszni są, nie pozwolą się biednej kobiecie wykrzyczeć tylko ucinają drzemkę. Mój tez kilka razy spał tzn udawał że śpi jak zaczynałam ostrzyc pazurki ale ja to cholera jestem straszna i zawsze go budzę i każę słuchać i się tłumaczyć bo potem zapominam o co mi chodziło więc wole od razu sprawę załatwić...
Yasiu ja też nie odpuszczam bo potem Szreku gorzej na tym wychodzi hihi.
ale faktycznie - faceci to zupełnie inny gatunek ;-)))
ps. cieszę się, że udało mi się kogoś tym tekstem rozbawić ;-))
pa
Prześlij komentarz