6 kwi 2009

Słomiana wdowa...

Stresy, nerwy, nerwy i stresy.
Szreku sobie poleciał.
Do Francji na szkolenie. A żeby było od razu z grubej rury - wysłali go samego, do Francji, bez znajomości francuskiego i słabą angielskiego, nikt po niego nie wyjdzie - sam se ma poradzić i jakoś dotrzeć do dzielnicy La Defense, gdzie będzie czekać kolega z pracy... Szczęście, że istnieje internet! Koledzy z pracy podpuścili go, żeby wykorzystał te kilka godzin do spotkania na spacer przez Paryż ;-) W sumie racja - czemu tego nie wykorzystać? Nie wiem jak sobie Szreku poradzi na lotnisku i z kolejką, która ma go dowieźć do centrum, ale jeśli wszystko pójdzie dobrze, to po wyjściu z kolejki, przejdzie sobie obok Luwru, potem Polami Elizejskimi aż do Łuku Triumfalnego i dopiero za nim wsiądzie do metra, do dzielnicy La Defense...
Taki jest plan...Teraz właśnie leci. A ja cały dzień będę przeżywać jak żaba zastrzyk!! Tak - można się śmiać!
Jego pierwsza podróż służbowa, pierwszy lot samolotem i do tego Paryż! ;-) Mam nadzieję, że wszystko mu się uda, że sobie poradzi i że będzie mu się tam podobać! Trzymam za Niego wielkie kciuki!





fot. kradzione z googla ;-)

4 komentarze:

Myszsz ta niedobra pisze...

Jaaa...to rzeczywiście, a on nie stresi się?. Pewnie też:). A Paryż w kwietniu jest pikny!. Zazdraszczam mu, ja uwielbiam Paryż, auuu...no to kciuki i ja za niego trzymam, a co!.

Ania76 pisze...

Kurcze to on pewnie też się bardzo stresuje...trzymam kciuki za Was obojga :) Paryż jest piekny wiosną :))) a na długo poleciał? buzka

Anonimowy pisze...

NO CHYBA NIE BEDZIE TAK ZLE DOJEDZIE:)I SZYBKO WRÓCI ZOBACZYSZ:)TULĘ MOCNO::)IZYDORA

Fjona Ogr pisze...

Dzięki kobiety!
Bardzo :-))
buziaki