12 sty 2009

Fatalna sobota

Koszmar na życzenie - własne!
Olałam sprawę...WSTYD się przyznać!!
Kobitka prowadząca zajęcia wysłała mylny komunikat, albo to ja specjalnie go nadinterpretowałam?!
Powiedziała (=zrozumiałam) - napiszcie pracę, ble-ble, no, opiszcie, ble-ble recenzja - nie ważne na ile stron, ma być ocena/recenzja...ble-ble...ble
Moją pracę zaliczeniową strzelił chuj!
Jedna z kilku innych do poprawy!!!
MOJA! Do poprawy!
A ja teraz, kurwa, nie mam czasu na poprawki bo mam tyle zaległości, że ...*&^%$#@(#$@
Tak więc właśnie...do poprawki!
Jeszcze mi się takie cuś nie zdarzyło więc moja frustrejszon jest uzasadniona! Fakinszit!
A dodać do tego zespół napięcia to...górne "C"!!! No faajnie! Jestem nakręcona na maksa!
Hormony som gupie! ...
Tak więc właśnie w sobotę pojechałam do stolycy - tylko po to, żeby (oprócz wydatku 62 zł polskie + 2.80 na bilety komunikacji miejskiej warszawskiej) dowiedzieć się, że nie tylko nie dostanę wpisu! Ale mam jeszcze pracę do poprawy!
A ja na poprawy nie mam czasu! No nie wykupiłam karnetu na ten semester, fakinszit!
A powrót - nach hause - to już totalna masakra była!
Stoję sobie na peronie i dowiaduję się, że mój pociąg opóźniony jest o 10, ... 20, ... 30 minut (aaa!!!) sobie, a co!
Aaaaa!!
Mróz na peronie, wiater hula pod kurtką, buty przymarzają, napięcie PMS szaleje, a ja sobie stoję na peronie we stolycy i marznę!
Szreku dzwoni (gupi jakiś? czy co?) i o coś pyta, a ja jak na niegoo nie - BLEE-BLAAAAA!!! Ble-blaa!
No, upsss ...dostało mu się ździebko.. :-(( za nic!...
Za zimno na peronie!
Za zryte zespołem napięcia mózgownice (głównie MOJE!)...nieudany dzień z powtórką pracy zaliczeniowej...!
no FUJ! :-( Fjono, fuj!
Dzień - jednym słowem, do bani!!
Co ja na to poradzę?? Hormony!! :-))
A więc pełen zestaw-zespołu-napięcia...
Jess-jess!!
A jak wróciłam nach hause ...??
.. Szreku-full-spokój, Brat-zryty-beret w sumie też, Kikor pełen spokój! ;-)....
a ja?..
...Nosz...Wulkanos-Fjonos-Ogros-FURJOS-olee!! przecież!
Dawajcie mi tu jakiegoś byka!! OLE!
A jutro?..

A jutro biere się do ROBOTY i poprawki pracusi-zaliczeniusi!
Fak!
I tak serio-serio - co mnie obchodzi światowy kryzys skoro mam własny?! Ciekawszy! ;-)

Dzisiaj wracając z obiadku u mamy zostaliśmy dogonieni przez Młodą z kubełkiem WOŚP.
I tak chciałam coś dorzucić od NAS!
Udało się! hihi...okazało się, że za kwotę wrzuconą do "kubełka" przysługuje szalik WOŚP :-) ładny!

Spoiłam się dziś z najważniejszymi facetami mojego życia (dwoma!) - pyffko+drink+drink!!
Jutro nie będzie takie miłe i dobrze mi tak! :-((

Teraz serio-serio (wreszcie) witaj mi nowy roczku!!
jupii!
A jutro?
Kto wie?

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Oj te głupie hormony moga popsuć dzień i wogóle a i chłopu sie operwało hahaha:)Biedne te nasze chłopy,ale mam nadzieje ze już leci z górki i główka nie boli od pifka drinka hihihihi:)Dobrego tygodnia izydora

Fjona Ogr pisze...

Ech, Izydoro!
Nie było miło! :-( Ale nie będę się nad sobą litować - dobrze mi tak! ;-)
pozdrowionka