18 sie 2008

"Wiosenne porządki"

Co prawda pora już trochę nie-ta ale co tam!
Szast-prast... - trochę z nudów, a trochę, żeby coś zmienić...bo ja się tak bardzo boję zmian.
A więc mała-wielka zmiana, na razie tutaj na blogu ;-) Mały kroczek, ale dla mnie duży krok naprzód!
Zobaczymy jak będę się czuła z tymi szarościami z lekkim dodatkiem zieleni. W realu mam odwrotnie - dużo zieleni z dodatkami innych kolorów, niekoniecznie szarości... Może pora przełamywać chociaż trochę swoje uparte przyzwyczajenia? Zwłaszcza te na granicy natręctw? ;-)
Jak mi się nie spodoba - będzie kolejna zmiana.

...a teraz jeszcze jedno...
@ brak! stop. Dzień 31-szy. stop. Czekam co będzie dalej. stop. Mam nadzieję, że się nie pokręciło coś - przecież biorę Castagnus! do cholery! stop. Nie czuję nic...więc to nie TO! :-( stop. łosz cholera!!! stop.

P.S. Nie, nie mam nadziei żadnej. Nie łudzę się bo objawy są tylko takie jak zwykle. Nic nowego/innego. Zapewne jutro już się wyjaśni, ale co tam! Dociera do mnie i przyzwyczajam się do faktu, że konsultacje nas nie miną. Im szybciej tym lepiej, bo czas ucieka. Zwłaszcza mój!

Mmmm, chyba już nawet zaczyna się brzuch odzywać. Tiaa. No to do jutra!

8 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Tfu, plu, niech ją szlag!.:))). To pisałam ja, Myszak stara czarownica:))). Ps. Idę po dwie nogi nietoperza i żabie udko, yes!

Fjona Ogr pisze...

Czaruj Myszaku, pluj i mieszaj...może się coś uda - następnym razem. ;-)
Ja chyba też zacznę czarować! Nasze pra-pra-prababki czarownice nie miały takich problemów jak my! Noo, może stosy...ale to inna sprawa.
Z nietoperzem u mnie będą problemy...ale jakaś zdechła mucha się znajdzie ;-))
hihi

Anonimowy pisze...

no no ja czekam!! hehehehe a co przeciez przyost naturalny musi byc cobysmy na starość dobrze mieli nie? :)
zaciskam kciuki
:)))

Fjona Ogr pisze...

Hej Kattarino ;-)
nic się nie dzieje tylko brzuch sie uaktywnia coraz bardziej...więc już za chwileczkę już za momencik. Ale co tam! Niech przyłazi! Trudno.

buziaki

Anonimowy pisze...

Przyła ta namolna cholera @?. To ja, Myszak taki ciekawski:)))

Anonimowy pisze...

*****************
przybywam z wiruskami !
Oby jednak nie przyszła...choć faktem tez jest, że mi Castagnus namieszał w organizmie nieźle...tak samo jak zioła ojca Sroki itp...ale znowu moja koleżanka zaszła w ciążę w pierwszym cyklu z Castagnusem więc nic nie jest wykluczone :)
Trzymam kciuki

Anonimowy pisze...

to byłam ja - Goska

Anonimowy pisze...

No więc tak...
Brałam swego czasu zioła o. Sroki na jajniki. Spowodowały one wydłużenie się cyklu z 28 do 25-39 dni. Stwierdziłam, że nie będę marnowała cykli więc chyba z pół roku stabilizowałam organizm do pracy sprzed kuracji.
W międzyczasie poczytałam o prolaktynie i castagnusie i pms i wszystkim co można i kupiłam ten "lek". Zjadłam bodajże 2 opakowania...może 3 i cała historia z ziołolecznictwem powtórzyła się. Pierwszy cykl był ok...śluz płodny był bardzo ładny i w ogóle ale...cykle znowu zaczeły się wydłużać. Do tego strasznie bolała mnie glowa i jajniki. Z powodu nie wniesienia w moje życie żadnych zmian przestałam brać Castagnus i znowu walczyłam z organizmem - powrót jednak trwał dłuuugo i praktycznie nigdy już nie doszłam do moich 28 dc...

Ale...moje koleżanka zapodała sobie Castagnus i w bodajże 2 cyklu udało jej się zajść w ciążę...a może nawet był to pierwszy cykl? nie pamiętam. Faktem jest, że może nie wyregulował jej cykli, bo te miała ładne ale spowodowal spadek prolaktyny...co pewnie tez miało wpływ.

Dlatego mi nie przypadł do gustu ale wielu owszem. Każdy organizm jest inny i każdy inaczej reaguje na specyfiki. Poza tym jestem zdania, że na własną rękę można se tylko loda kupić - a te też dobrze wpływają na płodność hehehehe ;) Najlepiej udać się do lekarza itp itd....ale to tylko moje zdania....

Ja popatrzyłabym jak zachowuje się organizm przed pierwszych pare cykli...o ile oczywiście już nie jesteś w ciązy ;)



Gośka