23 sie 2008

Karma



Dzień 36 właśnie mija! I nic! Sucz się obraziła i nie chce się pokazać! Jak się prosi coby nie pokazywała się to NIE - przybiegnie kłusem, radośnie, wysoko unosząc kolana! A teraz, jak namawiam, przekonuję, krzyczę i proszę - to nie! i już!...
Zapodziała się, szwenda się gdzieś...lafirynda!
Się porąbało! A tak pięknie miało być z castagnusem-srusem... Jak w zegarku i do tego bez dodatkowych atrakcji w komplecie...
Nie ma opcji, żeby to było coś innego niż kłopoty. Trudno! Bierzemy dupę w troki i w przyszłym tygodniu do doktorki.
Ale to takie typowe dla mnie, że aż trochę śmieszne. Serio!
To jest moja karma!
Ze wszystkim tak mam
A zaczyna się zawsze od małego. Od małego przypadku, przecież! No! ;-)
Ale od początku!
U mnie wygląda to mniej-więcej tak:
Zaczęło się od sąsiadów...a może nawet wcześniej? Od tego momentu zarejestrowałam ten fakt świadomie!O co chodzi? Każde moje posunięcie, plany (zwłaszcza te ważne i wielkie!), niechęć do kogoś (delikatnie mówiąc) czy też coś niezbyt dobrego (z mojej strony..) zostaje ukarane zaocznie, prewencyjnie i natychmiastowo!
Przykłady? Proszszsz!
Nie lubię jakiegoś sąsiada! Dziada jednego, takiego czy innego. Z jakiego powodu? Jeśli to ważne - napiszę innym razem, bo to kolejna powieść w odcinkach (pt.: "Między nami, uczciwymi frajerami wśród bogatych-kutych-na-cztery-nogi-cwaniaczków").
Nielubiany przeze mnie dziadyga-sąsiad jest jednym z kilkudziesięciu sąsiadów w bloku, w którym mieszkań jest ponad 50 i co się dzieje? O której godzinie nie wejdę do/z bloku, do/z klatki, do/z windy...kogo spotykam? Spośród tych wszystkich 50-ciu rodzin? Tiaa! Głownie jego-dziadygę! I do tego masochistycznie mówię mu grzecznie "dzień dobry" bo tak zostałam wychowana!
Mam takich kilku-ulubieńców, oj mam!! Auć!
Nawet w bloku, gdzie teraz mieszkam zaledwie od kilku lat...dorobiłam się "swojego" dziadygi-znielubionego... hihi. Nie-do-wiary! Ja zwyczajnie nie mogę nie lubić ludzi! Bo za karę (czyt. karmę) będę na nich skazana, będę na nich "włazić" kilka razy dziennie! Codziennie!
W pracy jest to samo! Nie lubię jakiegoś czytelnika - nasze aury nie pasują kolorami, znaki wodne gryzą się z ognistymi (ja ogień! Strzelec!) i tego typu pierdy, w które wierzę!... Ktoś taki wejdzie, nie zdąży się odezwać, a ja wiem, że nie lubię, nie polubię! I co gorsza - vice versa! I niestety (moja intuicjo,ech!), na ogół się nie mylę! I niestety - będzie się pojawiać ze swoimi fochami, agresją i pretensjami w moje słabsze dni! ...bo czemu by nie?
Po drugie i najważniejsze - moje wielkie plany!
Ilekroć się napalę, ucieszę zbyt mocno, wyczekam-wymarzę-wytęsknię na coś czy z jakiegoś powodu - po tylu latach praktyki (na własnej skórze!) już wiem...nic z tego! Moje plany i nadzieje biorą w łeb aż miło! Nie chce mi się mnożyć przykładów, bo zbyt wiele tego, a nie chodzi mi tu o użalanie - chociaż pewnie trudno w to uwierzyć, prawda? ... ;-))
O co mi chodzi po tym przydługim wstępie?
O to, że moja
karma znowu mnie dogoniła, zrobiła kółeczko i sprzedała takiego kopa, że jeszcze lecę...tylko o tym nie wiem ;-)
Nie planować, nie pragnąć, nie myśleć/analizować za dużo - może o to jej w skrócie chodzi? Aż się boję cieszyć na nadchodzący wielkimi krokami urlop...nad morzem... ććśsiii! psyt!
Słuchać przeczucia/wewnętrznego głosu, pamiętać sny (może nawet w nie wierzyć?) i nie robić NIC ZŁEGO ... nikomu. Nawet nie myśleć i nie życzyć nic złego! Nawet temu złamasowi-sąsiadowi, który zna mnie od dziecka ale połasił się na kasę, której ja nie mam, a on ma pod dostatkiem...bo czemu nie?! Bo jestem uczciwą frajerką! I dobrze mi z tym!
Zwyczajnie - ŻYĆ !!!
Nie CZEKAĆ ... żyć TU I TERAZ! Oglądałam ostatnio film animowany, jakąś bajeczkę ... i tam taki jeden mówił drugiemu: "Wczoraj to historia, jutro...tajemnica, a dzisiaj? Dzisiaj to DAR!"
A więc, niech będzie, witaj JUTRZEJSZA SUCZ-@-TY-WIESZ-KTO!
Dzisiaj jest mój dobry dzień ;-)
Reszta jest milczeniem.









Brak komentarzy: