2 sty 2012

Pierwszy dzień roku - bez dźwięku/fonii

A to było tak -
Wiedziałam już, że imprezujemy sami więc się wyluzowałam – udawałam, że nie widzę focha Szreka, który zawsze tak ma jak się źle czuje (czill i równowaga – goosfraba). Starałam się nie zauważać rosnącego bajzlu w każdym zakątku, w którym pojawił się Ogrzyk. A niech tam, grunt, że lepiej się poczuł! Ignorowałam pojawiającą się chrypkę i coraz bardziej przykre kłucia i drapania w gardle – nie! Taka pierdoła nie zepsuje mi humoru! Przyszedł brat w nastroju do spania… zadzwonili znajomi, żeby się upewnić, czy aby objawy nam nie minęły i się jednak nie spotkamy. Słysząc moje seksowne chrypienie wymiękli. Czill! Mieliśmy nadmuchać balony, ale z góry było wiadomo, że kota się nimi zajmie i przetrwają około godziny. A ponieważ taki wybuchający balon (z naszymi bakcylami w środku) to bomba biologiczna – obyło się bez nich. Wieczór upływał miło i spokojnie, Szreku przy usypianiu Ogrzyka zasnął na godzinę, a my z bratem znieczulaliśmy się i odkażaliśmy. W końcu dołączył do nas Szreku i zachwycił się moim niskim, schrypniętym głosem – brzmiałam jak murzyńska wokalistka, tylko śmiech miałam jak diabeł tasmański (taka postać z kreskówki).
O północy obowiązkowy szampan na balkonie i huk wybuchów kolorowych fajerwerków. Oczywiście Ogrzyk się obudził i siedział z nami, dopóki całe szaleństwo za oknami nie ucichło.
... A potem zaniemówiłam...
Ot, tak zwyczajnie, nagle z mojego gardła zamiast seksownej chrypki wydobył się skrzeczący szept.
I tak mi zostało.
Pierwszy dzień roku powitałam bólem głowy, gardła i totalnym bezdźwiękiem. Co, dla niezorientowanego obserwatora, może wydawać się efektem ostrego balowania ze śpiewem do rana.
Mój szept za to bardzo podoba się Szrekowi. Obrzydliwy złośliwiec twierdzi, że nigdy u nas nie było tak cicho, i że mógłby się przyzwyczaić – pfff, jasne! Niech na to nie liczy! Gorzej, że teraz Ogrzyk już w ogóle mnie nie słucha, bo udaje, że mnie nie słyszy! Aż tak bardzo znowu nie musi udawać, niestety.
Oryginalny początek roku, nie ma co…

6 komentarzy:

Kobieta z drugiej strony lustra pisze...

ale za to z jaką wizją Fjono!! Brawo za czill :)) widzę, że wracasz do siebie, czym jest takie parę dni choróbska w opozycji do LAT jakie jeszcze są przed wami - pomyśl o tym - ja jak to wymyśliłam śmiałam się z siebie ze dwa dni :D

Elsa pisze...

No Kochana - nie źle, niech Ci jak najszybciej przechodzi ;) A na Nowy rok jeszcze raz zdrówka życzę !

Fjona Ogr pisze...

Kobieto,
masz rację - niejedna choroba za mną, niejedna przede mną, ale tak całkiem bez głosu jeszcze nie byłam :-(
i jeszcze perspektywa tych wszystkich lat przed nami ;-)) działa! hihi

Elso,
też sobie tego życzę! Bardzo dziękuję :-)

agnieszka pisze...

Ale to jest takie wygodne - nie musisz z nikim gadać, możesz nawet udawać, że na słuch Ci się rzuciło :) Pisz rozkazy na kartce - w końcu chora jesteś, korzystaj. Fjona była królewną, nie?

coreczkiblizniaczki pisze...

Dużo zdrówka życzę ;-) Oby fonia szybko wróciła ;-)

Fjona Ogr pisze...

Agnieszko rozbawiłaś mnie - zwłaszcza tym pisaniem na kartce ;-) już to widzę - pokazuję Ogrzykowi kartkę z napisem "nie rusz! nie wolno!", a on bierze papierowy zakaz i z namaszczeniem gniecie, a następnie drze na drobniutkie kawałeczki hihi.

Córeczkibliźniaczki - dzięki!