25 sty 2012

Pozytywnie

Noc. A właściwie bardzo wcześnie rano.
Budzi mnie dotyk – ni to głaskanie, ni naciskanie, takie masowanie twarzy, a konkretnie policzka, ust i nosa… mało delikatne czasem, no i ten policzek jakoś pod oko podjeżdża …
Myślę sobie: „Szrekowi się pewnie coś śni, albo się do mnie dobiera… też mu się zachciało o 2-ej w nocy! Tylko jakoś dziwnie zaczyna…” ;-)
Otwieram oczy i dotykam tego, co to mnie tak plaska po twarzy…
Ręka Szreka okazuje się … stopą Ogrzyka, który leży w poprzek na naszych poduszkach, z głową przy tatusiu, a nogami na mojej twarzy! ;-))

Kika doszła do siebie i znowu jest naszą kochaną wariatką. Wróciła też do swoich zwyczajów. Najlepsza zabawa jest wtedy, kiedy Ogrzyk zasypia na południową drzemkę. Zaczyna biegać, warczeć, kopytkować po mieszkaniu (boszsz, nigdy nie myślałam, że kot może tak głośno tupać!), wpadać w zabawki (te plastikowe, grające, hałasujące), robić w nich rozpierduchę i wskakiwać z łomotem na meble (koniecznie i zupełnie przypadkowo coś z nich zrzucając przy okazji).
Ale wczoraj to tak dała czadu, że chociaż byłam wściekła na wariatkę – nie mogłam opanować śmiechu. Ukradła z szafki kiełkujący pęd ziemniaka i się nim bawiła; podrzucała, goniła, nosiła w mordce i miauczała przy tym (komiczny widok i dźwięki), wrzucała w zabawki, a potem go stamtąd wykopywała. Jednym słowem robiła sporo hałasu. Żeby ją powstrzymać, zabrałam jej go i wyrzuciłam daleko do przedpokoju. To się dopiero zaczęło! Jakby tylko na to czekała – dogoniła (z radosnym tupotem) i pięknie zaaportowała kiełka do moich stóp! Sytuacja powtórzyła się kilka razy, ale robiła przy tym tyle hałasu, że postanowiłam ją ignorować i udawać, że nie widzę podtykanej pod nogi łodygi ziemniaka. To był mój błąd ;-) Widząc moją obojętność, Kika postanowiła zmusić mnie do reakcji. Wskoczyła (z łodygą w zębach, ma się rozumieć) na wersalkę obok Ogrzyka, wepchnęła łodygę pod kocyk, którym był przykryty i zaczęła pod nim grzebać (pod kocykiem, nie Ogrzykiem), żeby ją wydostać. Jak łatwo się domyśleć - efekt osiągnęła natychmiastowy ;-) Wariatka kochana!

Dobre wieści! Zaliczyliśmy wizytę u neurologa, żeby w końcu sprawdzić nierówne źrenice u Ogrzyka. Pani doktor miała utrudnione zadanie w kwestii badania Ogrzyka, bo był w tym dniu całkowicie na NIE i już. I o wszystko wył i wszystko go wnerwiało. Też tak mam czasem. ;-) Ale najważniejsze - stwierdziła, że nie jest to w jego wypadku objaw żadnej niepokojącej choroby i nawet nie trzeba tej nierówności kontrolować ani diagnozować dalej. Najprawdopodobniej Ogrzyk miał jakieś zapalenie nerwu w oku i to spowodowało wolniejszą reakcję jednej źrenicy, albo wpływ na to ma fakt, że oko z większą źrenicą, to oczko astygmatyczne (a więc gorzej rozwinięte). Wyleciałam z gabinetu na skrzydłach.

Z tego szczęścia wybraliśmy się w końcu z Małym na kulki, czyli na plac zabaw z tymi wszystkimi basenami wypełnionymi kulkami, zjeżdżalniami, platformami do wspinania. Zastanawiałam się czy Ogrzykowi będzie się tam podobało, ale to, co tam wyrabiał przeszło moje najśmielsze oczekiwania! On szalał! Biegał, krzyczał coś do siebie, wszędzie właził, wspinał się, naśladował starsze dzieci i próbował się z nimi bawić, ledwie nas zauważał. A my ganialiśmy za nim jak wariaci hi hi. Nie wiem, kto był potem bardziej zmęczony – On czy my! Robiłam zdjęcia, ale nie wyszły, bo był w ciągłym ruchu, a do takich zdjęć przydałby się lepszy aparat, najlepiej z trybem sportowym – takim, który robi poklatkowe fotki. Nie spodziewałam się. Nie znałam z tej strony mojego Maluszka. Był taki szczęśliwy, wszystkiego ciekawy, energiczny, chętny do zabawy z innymi dziećmi. W pewnym momencie podszedł do 2,5-latki, przyglądał się jej przez chwilę, a potem dotknął jej sukienki na brzuchu (miała tam wyhaftowane kwiatki). Ładne kwiatki? – spytała rezolutna dziewczynka. Nie wiem czy mu się podobały, bo uwagę Ogrzyka przykuły teraz włosy dziewczynki zebrane w dwie kitki. Patrzył, dziwił się, w końcu wyciągnął rączkę, dotknął jednej z kitek i pogłaskał dziewczynkę po głowie. ;-))

i tym optymistycznym akcentem ... do następnego!

6 komentarzy:

agnieszka pisze...

Na ruchome dzieci działa tryb "zwierzęta" jeśli jest w aparacie :) U mnie koty dają czadu koło 3 am, wszystkie 4 sztuki są wtedy rozkosznie rozbawione i galopują po domu jak stado bizonów. Grrrrr. Ogrzyk zdrowy, Ty zadowolona - jak dobrze :D

Elsa pisze...

Super-pozytywnie widzę, oby tak cały czas :)) A widzę, że Wam z Ogrzyka mały podrywacz rośnie ;)) buziaki

Kobieta z drugiej strony lustra pisze...

Brawo!! Fjonko to mu dobrze wróży na przyszłe życie przedszkolne! :) Niech więc dalej będzie zdrowy i pełen energii pozdrowienia :)

kattrinka pisze...

uuu cudowne wiesci u Ciebie czytam ;)) a powiem Ci ze pierwsza część to tak jakby z mojego łoza? nie wiem czmy nogi mego dziecka zawsze ląduja u mnie na głowie a nie u mezona hihiihi ;)
słonko a powiedz o co chodzi z logosem kotem, bardzo jestem ciekawa....tu o jakies książeczki chodzi???

ania mama t. pisze...

no i git :-) - fajnie, ze fajnie!! nasze koty daja czadu najczesciej jak probuje uspic mlodego , wtedy dra papy pod drzwiami pokoiku, albo zrzucaja sie na bombe tylkiem z szafy w sypialni wprost na nasze nogi,w momentach najmniej pozadanych ;-)
ogrzyk przedszkolak pelna gemba wiec nie boj nic ;-)
papa buziaki

Fjona Ogr pisze...

Agnieszko,
poszukam w aparacie tej opcji, ale przyznaję, że najwięcej zdjęć robię swoją komórką, bo stale ją mam przy sobie. Jakość fotek jest dobra, ale ustawień nie ma :-(
To widzę, że niezłe stadko kocie masz w domu ;-)

Elso,
też chcę tak pozytywnie - ciągle i stale :-)) I też mam wrażenie, że Ogrzyk będzie umiał zwrócić na siebie uwagę hihi

Kobieto,
no mam nadzieję, że to dobra wróżba, zwłaszcza, że nie ma za dużo do czynienia z dziećmi. A zdrowie się przyda, nie tylko jemu ;-)

Kattrinko,
też zadaję sobie pytanie - czemu Młody kładzie się głową u tatusia a nogami u mnie?! Ale na razie mi na to nie odpowie ;-) A logo kota - wejdź i poczytaj. Agnieszka konkurs książkowy ogłosiła ;-)

Aniu,
to widzę, że koty generalnie mają nierówno pod sufitem hehehe. I to zrzucanie się na bombę - dokładnie to opisałaś! Moja też tak robi. Ale wesoło jest z tą wariatką! ;-)