18 sty 2012

Wizje…

...ostatnio mam.
Nie, nie takie, co to po lekach, z powodu upojenia, albo z braku alkoholu we krwi.
Ale mam je, są i uprzykrzają mi życie (obok koszmarów sennych, oczywiście) . Tak, pewnie jak zwykle wyolbrzymiam i martwię się na zapas, ale cóż poradzić z tak zrytym beretem jak mój.
1. Pierwsza Ogrzykowa wizja
Nie wiem jak dzisiaj działam … siłą rozpędu chyba. Powieki na zapałki i te klimaty...
Albowiem/ponieważ noc była tak jakby nieprzespana. Nie pierwsza i nie ostatnia – wiem. Ale dzisiaj tak jakby wcale, a wczoraj bardzo niewiele.
A to z powodu ambicji Szreka, który postanowił, że rozpoczynamy akcję „odzysk wyrka”, czyli Ogrzyk śpi u siebie! Tiaaa, jasne! ;-))
Młody zasnął sobie, z niewielkimi tylko problemami, około 20-ej z minutami. Aż tu nagle, około 23-ej plaskanie bosych stóp zaanonsowało przybycie Młodego do naszego pokoju. Przygotowany był na zostanie/nocowanie, bo ze swoją jaśko-przytulanką pod pachą. ;-) Szreku wyniósł Ogrzyka, przewinął i napoił, po czym odłożył do łóżeczka prawie śpiącego (Ogrzyka śpiącego, nie łóżeczka!). Do pokoju wrócił zadowolony z siebie i swojej skuteczności po kilkunastu minutach. Po pół godzinie Ogrzyk był znowu u nas. Tym razem ja odniosłam Ogrzyka, utuliłam w łóżeczku, a kiedy zasnął wróciłam do siebie (zapamiętać: to, że się Ogrzyk nie rusza i ma zamknięte oczy NIE oznacza, że śpi!). Zanim jednak zdążyłam się dobrze umościć – Ogrzyk już wdrapywał się na nasze poduszki (z nieodzownym jaśkiem pod pachą). ;-) Żeby skrócić opowieść – historyja się powtarzała, nasz Bumerang wracał, my wynosiliśmy, On udawał, że śpi, a godziny mijały...
W końcu ok. 3-ej zasnął. My też położyliśmy się spać. O 4-ej obudził mnie tupot bosych stópek…
Poddałam się (Szreku już spał, narkoleptyk jeden!) i pozwoliłam Ogrzykowi położyć się między nami. Po kilku sekundach SPAŁ! ;-)
I wtedy pojawiła się moja wizja – dwóch bardzo dojrzałych Ogrów i śpiącego z nimi nastoletniego Ogrzyka. ;-))
2. Wizja Szrekowa
W pracy Szreka syf i sodomia z gomorią. W grudniu zwolniono kilka osób, a te, które miały pecha, dostały wypowiedzenie na tydzień przed Wigilią. Bo my takim rodzinnym i wierzącym narodem jesteśmy… Nie muszę wspominać, że mieliśmy pełne pampersy… Udało się. Udało? Atmosfera ciągle niejasna, wszyscy czekają w napięciu, nikt nic nie mówi, ale KAŻDY w wolnej chwili przegląda portale typu pracuj.pl. I żeby było śmieszniej – oficjalnie i na głos wymieniają się uwagami i komentują poszczególne oferty… Oferty w naszym mieście chwilowo się skończyły. Zostają te w Warszawce, bo tam rynek nie ma dna, a oferty końca! Tylko, że … no, Warszawka! Codzienne podróże i Szreku ok. 12-15 godzin poza domem. To już nie chodzi nawet o mnie tylko o Ogrzyka.
I moja wizja – Szreku bez pracy, ja na wychowawczym = Szreku jeździ do pracy daleko od domu. :-(( Mój brat jeździ tak od kilku lat. Wiem co o tym myśli i mówi. I wiem, dziś takie czasy, że trzeba czasem zacisnąć pośladki i nie marudzić, ale … Stracić kontakt z rodziną dla kasy? Żeby płacić rachunki i raty kredytu?!
3. Moja, pracowa - brrr
Mój powrót do pracy zbliża się wielkimi krokami. Muszę (chcę i potrzebuję!) spotkać się z Dyrką w celu omówienia kilku intrygujących mnie tematów. W grudniu, kiedy pytałam w sekretariacie o dyrekcję, powiedziano mi – jak to nic pilnego, to przełóż spotkanie na styczeń… luty. I co to, kurdę, ma być?! Może jeszcze kwiecień/maj?! Nie spieszy mi się, ale kilka spraw chciałabym omówić przed Wielkanocą! I te wszystkie pytania (moje!) co do powrotu – gdzie mnie Dyrka pchnie, do kogo (kierownice normalne są u nas towarem deficytowym!), czy będę mogła pracować na pół etatu i jak daleko będę musiała dojeżdżać do pracy… Wszystko ma znaczenie, bo chodzi o Ogrzyka!
Moja wizja – scenariusz najczarniejszy z czarnych – wracam do pracy, do Oddziału sporo oddalonego od domu, z niekorzystnym dojazdem (z przesiadkami), z kierownicą, która wychowała swoje pociechy wiele lat temu (albo nie miała ich wcale) i nie wie/nie pamięta jak to jest kiedy są w domu małe dzieci, które chorują i zaprzątają uwagę swoich starych do pełnoletniości… która sarka na każde zwolnienie i wcześniejsze (w razie konieczności) wyjścia z pracy…
Aaaaaa! Aa kyszsz!!

Muszę chyba zacząć pisać o Ogrzyku. O Nim i o kocicy, bo te tematy niosą ze sobą całą masę pozytywnych uczuć i energii, mimo poważnego niewyspania przecież! :-))

6 komentarzy:

agnieszka pisze...

To ma być dobry rok. A myślenie pozytywne to połowa sukcesu, takie wizje wcale się nie wpisują w obie te teorie :) Więc jestem pewna, że Twój dzielny Szrek pozostanie na pozycji, mały zmieni miejscówkę, a Ty wygrasz w Totka i zrobisz sobie jeszcze tuzin dzieci :D I wszystkie będą spały w swoich łóżeczkach.

Inna pisze...

Musi być dobry rok a myślenie pozytywne to połowa sukcesu:)
Pozdrawiam!

kattrinka pisze...

Kochana, no cóż mogę powiedziec, oprócz tego jak dobrze Cie rozumiem - ale wszystko zalezy od nas!!!! od pozytywnego myslenia i tego musimy sie trzymać!!!

A ten rok musi byc dobry, bo równowaga w naturze musi byc ;)))

ania mama t. pisze...

eeej fjonaaaa - rodzice dziela sie na tych ktozy sie przyznaja do tego , ze ich dzieci z nimi spia i na tych ktorzy sie do tego nie przyznaja - innych nie znam ;-) - jedno jest pewne - do trzydziestki sie od was wyniesie ;-))))- a co do wizji - pomysl sobie tak - jak przyjdzie na to czas to zawsze jeszcze bedziesz sie mogla martwic i wystarczy ci na to czasu - wierz mi :-) - a na razie - spoko wodza ;-) - hetbatka z meliski i utul mlodego w waszym lozeczku i przespij zmartwienia - bo one sa o wiele wieksze jak sie jest niewyspanym - to ja - specjalistka od niewyspania - spania z prawie pieciolatkiem w lozku malzenskim , kiedy to maz na kanapie;-) i naczelna specjalistka od martwienia sie :-)

Kobieta z drugiej strony lustra pisze...

ha, moję młodę już od dawien dawna śpi nie dość że w swoim łóżku to jeszcze w swoim pokoju, niestety życia seksualnego nam to nie poprawiło :D Ale walcz Fjono, bo odkąd nie jestem pół metra od dziecka - śpię :)) wcześniej każde przekręcenie małej dupki mnie budziło.Inie wizualizuj sobie takich przykrych rzeczy ok? ;) Będzie lepiej! Gorzej już było.

coreczkiblizniaczki pisze...

Też mam czasem takie "schizy", ale grunt to się nie poddawać i myśleć pozytywnie ;) Co do spania z Ogrzykiem to myślę, że tu potrzeba cierpliwości i konsekwencji - niestety ;/ Nasze dziewczynki z nami nie śpią, tylko w swoich łózeczkach, ale mamy inny problem - smoczek. Udało nam się przeforsować, że mają "tylko" do spania, ale ja bym chciała, żeby już nie miały w ogóle ... wiem też, że będzie płacz, krzyk i zero spania przy oduczaniu dlatego odkładamy to i odkładamy ;/