5 lis 2009

Po wizycie, irytujące przesądy i Maluszek fikający koziołki ;-)

Wizyta u Ginki za mną.
Wieści i dobre i takie sobie. Bóle i twardnienie brzucha na razie nie groźne, bo wszystko wygląda oki. Opisała mi mniej więcej na czym polega różnica między stwardnieniem, a przekręcaniem się/wierceniem Maluszka. To drugie występuje u mnie znacznie częściej. ;-))
Ciśnienie, chociaż fika, mam mierzyć i obserwować, a na razie dawki nie podnosimy. Tak samo z obniżonym hormonem fT3. Włączyła mi dodatkowo jod zamiast podnosić dawkę euthyroxu. Słabnącą krew, chociaż jeszcze w normie, mam podreperować witaminami. No i jeszcze luteina na razie zostaje, ale po tygodniu zmniejszam dawkę do 2x1. Posłuchałyśmy pulsu dziecka i kopniaczków, które słychać było głośno i wyraźnie. ;-)
A z wieści takich sobie – obciążenie glukozą wykazało podniesioną wartość po 2 godz. Norma jest do 140, a ja miałam 142. To niewiele więcej, ale i tak poleciła mi kontakt z przychodnią diabetologiczną. No to idę, bo trzeba pilnować, żeby cukier nie rósł. Ginka powiedziała, że zapewne dostanę dietę…I co ja zrobię z moimi ciągotami na słodkie?! :-( Jestem pewna, że to będzie zakaz numero uno – zero słodkiego.
Nic to! Mam nadzieję, że wyniki usg wyjdą prawidłowo, a reszta jest bez znaczenia. Oby z Maluszkiem było wszystko w porządku! Poza tym mam, jak zwykle, do niej dzwonić i meldować co i jak.

Szreku wrócił wczoraj z pracy zbulwersowany. Chwila rozmowy z koleżankami doprowadziła go do białej furii. Rozmawiali o zwierzętach i Szreku wspomniał coś o naszej kocie. Któraś z koleżanek (a wszystkie młode, około 30-tki!) przypomniała sobie, że przecież u nas jest dziecko w drodze, a jej znajomej jak była w ciąży lekarz kazał natychmiast pozbyć się dwóch kotów (!!), z którymi do tej pory żyli. „I zrobiła to, bo kot w domu zagraża kobiecie w ciąży! Bo koty choroby roznoszą!” Cytat oryginalny. Szeku oburzony wdał się w dyskusję, ale został zakrzyczany, bo okazało się, że wszystkie koleżanki o tym słyszały i wszystkie zrobiłyby tak samo, bo wierzą, że koty to samo zło, a zachowanie większej higieny i ostrożności to za mało! Niewiedza, mity i niechęć do kotów powoduje przekazywanie takich bzdur i okrutnie krzywdzących opinii. Miałam już dwa razy sprawdzaną toksoplazmozę i wynik jest ujemny. Szkoda, że lekarz, który tak lekko, bezdusznie i kategorycznie kazał pacjentce pozbyć się zwierzaków z domu (jak niepotrzebnej rzeczy, jak śmiecia!) nie ostrzegł jej, że głównym źródłem zakażenia tokso są odchody kocie, ale najczęściej można zarazić się przez zjedzenie surowego lub źle dogotowanego mięsa! Moja ginka kazała tylko jak najrzadziej dotykać kuwety…i już! Zapewne jeszcze raz każe mi zrobić test na tokso, ale jestem więcej niż pewna, że wyniki będą ujemne – tak jak do tej pory. Szkoda, że lekarze (nakazujący pozbycia się kotów) nie zwracają uwagi na to, że większe zagrożenie dla ciężarówki stwarzają znajomi (i nieznajomi) przeziębieni lub chorzy, a także syfy, które producenci pakują nam do jedzenia. Zwracam ostatnio większą uwagę na etykiety kupowanych produktów i podsumuję jednym słowem: masakra! Większość wraca na półkę. Nie będę mojemu dziecku już w okresie prenatalnym serwować tych wszystkich E, glutaminianu sodu i innych takich „ulepszaczy”.

A co do Ogrzyka.
Ostatnio moje dziecko tak „zaszalało”, że myślałam, że zrobiło sobie imprezkę hihi. Przez chwilę zastanawiałam się nawet czy nie ma butów na obcasie i… rogów! Hahaha. Smyranie i pukanie to przy fikaniu koziołków pikuś! Moje Ogrzę tak potrafi się przepychać, wypinać, a może nawet przeciągać, że aż brzuchol zmienia kształt. ;-)) No i potrafi już zmusić mnie do zmiany pozycji, kiedy coś mu nie pasuje. Obudziłam się dzisiaj w nocy na prawym boku z bolesnym kłuciem w dole brzucha. Trochę przestraszona usiadłam, ale kłucie nasiliło się. Kiedy wstałam i pokołysałam biodrami – ból minął jak ręką odjął. I potem do rana było już spokojnie i bez sensacji. Zrozumiałam, że dziecko nie lubi jak leżę na prawym boku. Nie lubi też jak próbuję za szybko chodzić. A ciężko mi się przestawić, bo ja zawsze szybko chodziłam i zawsze i wszędzie się spieszyłam. Teraz już nie pospieszę. Kiedy tylko wrzucam „czwarty bieg”, brzuch napina się i czuję jakby Młode w środku zapierało się. Wiem jak dziwnie to brzmi, ale tak czuję.
No, i czyż to nie jest już mały terrorysta?

6 komentarzy:

Anonimowy pisze...

w suie wieści dosyć dobre. A dietą się nie martw, będziemy razem cierpieć, mi ten test wyjdzie pewnie strasznie, bo ja się żywię wielką ilością słodyczy:)I znowu w kupie będzie nam raźniej, Ty na diecie, ja na diecie...
A KOT??????????To dzieło szatana, a kysz, wyrzuć go!!!!! Tacy ludzie powalają mnie na łopatki. Nie mają pojęcia o pewnych sprawach. Mój lekarz - dr nauk med, w uznanej klinice pracujący - powiedział : Toksoplazmoza to choroba przede wszystkim BRUDNYCH RĄK. I jak mam psa to jestem narażona tak samo jak ktoś kto ma kota, chomika, dzieci, chorego w domu. Bo jak nie umyję łapek to stwarzam sobie i dziecku zagrożenie. Ale nie, Baby Miotły z pracy zawsze wiedzą lepiej! Tak jak wiedzą lepiej, że :"jeszcze będziesz miała tego swojego wyczekanego dzieciaka dość"(cytat oryginalny)A pewnie, że będę miała dość! I juz się tego nie mogę doczekać!!!
Zatem kopnijmy je w dupska te Babole i zajmijmy się obserwacją brzuszków, kontemplacją ruchów i błogim oczekiwaniem:)))))
naufrago

Myszak pisze...

O żeż kurwa mać!. No wery sory. Pozbyć się kota z domu...taaa, psa, jesss i co tam jeszcze, może namiot tlenowy se fundnąć?!. Co za bezduszne idiotki, na dodatek niedouczone!. Ja już tez słyszałam, że powinnam się pozbyć moich potworów, ech...ludzie. A ja nie zamierzam, nawet z nimi śpię!. A co to Ogrzyka to wieści dobre. Najważniejsze, że zdrowo się rozwija i dokazuje. Pozdrowienia od łobuziaka Jasia:)

Kobieta z drugiej strony lustra pisze...

Ja jestem kociarą póki co w pewnym zastoju ;) Nie mam kota wyłącznie z powodu minimalnego metrażu w wypożyczonym mieszkaniu :) Ale też bym nie dała wykopsać! Tak właściwie to kobietom w ciąży nic nie wolno :/ Karmiącym piersią również, więc łączę się w bólu nad zabraniaczami ;)Podrowionka

Fjona Ogr pisze...

Ech, Naufrago ;-)
ja też "jadę" na słodkim. Ale dobrze wiedzieć, że u Ciebie medycyna ludowa ma się nijak do chłopaczka ;-)
A Ty kiedy masz test obciążeniowy z glukozą? Grupa wsparcia dietowego się przyda hihi. A co do dobrych rad "mądrych ludzi"...królują w nich nie tylko kobiety! Ale staram się nie przejmować i żyć po swojemu! O! ;-)
Zwierza zawsze były ważną częścią mojego życia i to się nie zmieni.
buziole

Myszaku
ja też bym nie mogła się zwierza pozbyć, żeby nie wiem co. I już. To dla mnie członek rodziny. A ludzie, którzy gadają takie pierdy mnie irytują, ale absolutnie nie wpływają na moje decyzje.
głaski dla Jaśka Rozrabiaki ;-))

Kobieto z drugiej strony lustra
masz rację - są ludzie, którzy mogliby zabronić ciężarówkom praktycznie wszystkiego! Czasami jak czytałam fora i niektóre "dobre rady" to włosy stawały dęba. Zazdroszczę, że masz swoją córcię przy sobie ;-) My, z Naufrago i Myszakiem jeszcze musimy poczekać kilka miesięcy.
pozdrawiam serdecznie

yasia pisze...

Fjonko kochana moja koleżanka nie mogła zajść w ciąże i to było rzeczywiscie z powodu taksoplazmozy no i musiała wywiez kotka na jakis czas do rodziców i po jakims czasie w ciążę zaszła, urodziła i kotka z powrotem do domu sprowadziła. U niej ten problem wyszedł w badaniach ale jesli ty masz badania w porządku to nawet bym się nie przejmowała gadaniem takich przemądrzałych bab. Ja w kazdym badż razie przy dobrych wynikach kotka bym sie nie pozbyła. A propos kotka to ten mój co tak strasznie był do Twojego podobny miesiąc temu wpadł pod auto i niestety juz go nie mam. Ale od tygodnia mam taka mała kulkę czarno-białą i tez ma ciekawy charakterek jak tamten.
Pozdrawiam

Fjona Ogr pisze...

Yasiu,
to przykre co spotkało Twojego kota. Mam nadzieję, że nowy charakternik będzie ostrożniejszy!
A co do Twojej koleżanki, której udało się zaciążyć dopiero po odseparowaniu od kota...dobrze, że się udało, ale jak rozumiem kot był chory tak?
cieplutko pozdrawiam