14 paź 2009

Ciężarówka w rozmiarze XL

Wybrałam się byłam do centrum handlowego na zakupy, w celu nabycia drogą kupna spodni - najlepiej dżinksów - z rozciągliwą gumą na rosnący brzuch. Jakież było moje zdziwienie tudzież rozczarowanie, kiedy się okazałosię, że w naszym kraju rozmiarówka dla ciężarówki kończy się na rozmiarze 46! Widocznie producenci wyszli ze słusznego (zapewne) założenia, że większa ciężarówka wygląda już mniej apetycznie, poza tym trzeba na taką zużyć dużo więcej materiału, a do tego te wszystkie ładniunie ciuszki – tak słodko leżące na malutkiej, brzuszkowej „piłeczce” dziewczyny w rozmiarze 34 lub 36 – nie mają, oj nie mają!, już takiego wyglądu na brzucholcu big-size-mama. Szit! Na cztery odwiedzone sklepy tylko w jednym (!!!) były spodnie w rozmiarach nie kończących się na XL. Czyli jest nadzieja, że jak mi dupsko urośnie (że o brzuchu nie wspomnę!), a wszystko się może zdarzyć i w moim stanie to jest możliwe, więc jak się tak zdarzy, to nie będę musiała się owijać ręcznikiem plażowym albo chodzić na zakupy do sportowego i kupować namiotu ;-))
Ale, żeby nie było: to co powyżej opisałam nie zmieniło faktu, że zakupy – o, dziwo! – sprawiły mi przyjemność! I wprawiły mnie w osłupienie – nie tylko ze względu na brak rozmiarów, ale o tym za chwilę. Przyjemność czerpałam z przymierzania kolejnych (za ciasnych zresztą) bluzeczek i dżinksów, a potem z oglądania się w lustrze! Nigdy mi niczego nie brakowało (zwłaszcza ciała, no!), ale teraz te moje kształty...no, po prostu szok! A najdziwniejsze, że jeszcze w czerwcu kiedy robiłam zakupy na obronę i chodziłam za białą bluzką – do szału doprowadzał mnie mój wygląd, moje krągłości i wielkości, moje tu-i-tam! A teraz? Ważę niewiele więcej, ale mam „na sobie” (zwłaszcza z przodu!) nieporównywalnie więcej i co? I nic! Jestem dla siebie łagodniejsza, bardziej wyrozumiała, a może to chodzi o POWÓD takiego wyglądu? Nie wiem i to jest nieważne. Ważne, że nie denerwowało mnie, że kolejna bluzka czy spodnie wchodzą na mnie, ale jakby tylko częściowo. Po prostu brałam większe albo szliśmy do kolejnego sklepu i już! A! Nawet czekanie w kolejce do przymierzalni z innymi, chudszymi (czytaj: wymiarowymi) ciężarówkami nie sprawiało mi przykrości. Niesamowite! :-)) To był także jeden z powodów mojego osłupienia. A drugim, większym (duużo większym!!) powodem mojego osłupienia był mój brzuch! W domu nie miałam okazji zobaczyć go w pełnej krasie, bo noszę głównie luźne t-shirty i takież spodnie. Docierało do mnie, że rosnę, ale...no, właśnie! Jak zobaczyłam się w dżinksach, a zwłaszcza w bluzeczkach, które jeszcze podkreślają i biust i brzuchol – szczena oparła mi się na moim pokaźnym biuście! ;-)) No, proszę-proszę! Ciężarówka z prawdziwego zdarzenia! ;-))
A dodatkową przyjemność sprawił mi komentarz znajomego (mojego brata i mojego), który gdzieś mnie widział i w rozmowie z moim bratem stwierdził (bo to nie było pytanie), że jestem przy nadziei! Jak miło, że brzuchol wygląda już na ciążowy, a nie jak do tej pory - na ciążę spożywczą! :-)))
A co poza tym? Ciśnienie skacze. Raz jest dobrze, a raz trochę przekracza magiczne 140/90. Brzuch trochę twardnieje, ale na szczęście nie jest to tak mocne jak w zeszłym tygodniu. Co więcej, moja „twardość” rośnie i...wędruje(?). Wiem jak dziwnie to brzmi, ale tak to odczuwam. Czasami ten twardszy wałeczek jest nisko, a za chwilę czuję go w okolicy pępka. ;-) Raz czuję go w poziomie, a potem układa się w pionie. Jasio Wędrowniczek ;-) Co do ruchów – wsłuchuję się w siebie, ale albo jeszcze nic nie czuję, albo czuję tylko nie wiem, że to już TO! Szczuplaki na pewno czują ruchy szybciej niż bardziej otłuszczone, ale nic to! Cierpliwie czekam!
Za niecały miesiąc drugie usg genetyczne z bardzo ważnymi pomiarami, z oglądaniem serca i innych organów, a może Młody Człowieczek zechce pokazać coś więcej i będzie wiadomo czy to On czy Ona! ;-))
Właśnie kończę 17-ty tydzień. Kolejny tydzień tej niezwykłej podróży. Jeszcze nie do końca ogarniam co się we mnie dzieje, ale czuję i wiem, że coś Bardzo Ważnego! Jeszcze nie dociera do mnie jak bardzo nowy członek naszej rodzinki zmieni nam wygodne i poukładane życie, ale czuję, że to będzie prawdziwa Rewolucja. ;-)
Czy zaczynam się cieszyć ciążą i zupełnie Nowym Życiem, które nas czeka od marca? Tak! Ostrożnie i cichutko.
Dużo jest też lęku i niepewności, ale to w końcu nieodzowne uczucie każdego rodzica ;-)
Jest dobrze!
To pisała z ostrożną radością pewna Ogrzyca ;-))

2 komentarze:

Mat - Kar pisze...

Też miałam takie wrażenie, że ciuszki dla ciężarówek są tylko do pewnego rozmiaru, a później "stop", dlatego ja spodnie kupowałam na allegro, bo też jestem big-size-mam ;-) Co do ruchów, to ja czułam dopiero w okolicy 20 t.c. i na początku nie rozpoznałam, że to dzieci (będę miała bliźniaczki), bo to nie było uczucie jakie opisują w necie, raczej wrażenie, że gazy się w jelitach zbierają (wiem, że to niezbyt miły opis, ale tak było) ;-) Więc na ruchy spokojnie czekaj, na pewno się pojawią. I dbaj o siebie ;-) Pozdrawiam

Fjona Ogr pisze...

MAT-KAR ;-)
Gratuluję bliźniaków!!! Może roboty więcej ale masz od razu dwójeczkę! :-))cieszę się, że nie tylko mnie się tak wydawało z ciężarówkowymi ciuchami. Ja też postanowiłam, że jeśli zajdzie taka potrzeba wybiorę inny sklep, nawet w necie. Co do ruchów - jak gazy powiadasz? ;-) To możliwe hihi.
Dużo zdrowia życzę