25 lip 2009

Ciężki tydzień...

...czyli byle do urlopu!!!

To był bardzo ciężki tydzień, a szykuje się powtórka w przyszłym...
Został mi tydzień do urlopu i z każdym dniem rośnie moje zmęczenie i zniecierpliwienie. A do tego jestem sama w pracy – jedna koleżanka na urlopie, druga na zwolnieniu, na zastępstwo dyrka nie ma kogo dać...A czytelników sporo! Tyle tylko, że tym razem nie udawałam bohaterki i nie otworzyłam czytelni – nie będę biegać między dwoma pomieszczeniami, tak jak kiedyś. Już mi się nie chce. Pomijam zwyczajne zmęczenie, ale już zwyczajnie nie chce mi się chcieć...Straciłam motywację, a może to już wypalenie zawodowe? Ostatnio oddając dyrce zaświadczenie o obronie i zakończeniu studiów, zapytałam bezczelnie czy dostanę jakąś podwyżkę. Koleżanki z innych miast, a także te z całkiem malutkich miasteczek dostają po obronie od 200 do 600 zł średnio! Byłam ciekawa co dyrektorka biblioteki w dużym mieście będzie miała mi do zaoferowania. Zaskoczyłam ją tym pytaniem, a może nawet rozczarowałam. Stwierdziła, że ja JUŻ zarabiam jak osoby z wyższym wykształceniem i z podobnym do mojego stażem, ale sprawdzi i jeśli będzie miała pieniądze (tiaa jaasne!) to MOŻE coś mi dołoży ale będzie to kwota nie wyższa niż 50 zł brutto! Pusty śmiech mnie ogarnął - 1.200 zł na rękę po kilkunastu latach pracy ...Tak się docenia osoby z wyższym wykształceniem – w moim wieku, bo młodsze laski są bardzo doceniane! Bardzo!
Wszystko to razem – zmęczenie, rozczarowanie i natłok pracy (byle do urlopu!) spowodowało, że nie tylko nie mam dobrego nastroju, ale co gorsze, nie jestem tak cierpliwa w stosunku do czytelników jak chciałabym być.

Z weselszych tematów – zabraliśmy Kikę na drugi spacer. Tym razem wywieźliśmy ją dalej, do lasu.
Podróż samochodem, zniosła bez problemów, ale wypuszczenie jej z koszyka na trawę spowodowało panikę. Dobrze, że była w szelkach! Dopiero po chwili przestrzeń, wszystkie dźwięki i zapachy, a także trawa i liście przestały ją przerażać i zaczęły zaciekawiać. Ale i tak przemieszczała się szorując brzuchem po trawie, raz na jakiś czas próbując skoku w bok. Dosłownie. Jeśli uda nam się wyjechać w trakcie urlopu, trzeba będzie podjąć decyzję czy zabieramy ją ze sobą czy zostaje w domu pod opieką brata. Sama nie wiem co dla niej lepsze. Bo to czy my wolelibyśmy ją zabrać czy zostawić jest oczywiste. Boję się tylko czy to nie byłby dla niej zbyt wielki stres...Sama nie wiem.
Mamy jeszcze czas, pomyślimy, zabierzemy ją jeszcze na spacer, poobserwujemy.
Jednym słowem – zobaczymy.
Na razie Kika odsypia powycieczkowe stresy. Bidulka. :-))

2 komentarze:

Myszak pisze...

Tydzień przepękaj, a potem leniuchuj ile wlezie!. Ja zaczynam od jutra, jesss:)

Fjona Ogr pisze...

Szczęściara!
a ja pewnie jakoś wytrzymam i może, ale tylko MOŻE, uda się nie pogryźć jakiejś przemądrzałej lub upierdliwej czytelniczki ;-)) ale nie obiecuję! ;-) hihi
a potem bezwstydne LENISTWO!!!
Oby do piątku!