26 maj 2009

KONIEC!!!

Koniec:
zjazdów
nauki
zaliczeń
egzaminów
STUDIÓW
spotkań z kobitkami z całej Polski
pyffka na Krakowskim Przedmieściu...
KONIEC!
Ostatni raz byłam w Warszawie w ten łikend. Mam wszystkie wpisy w indeksie, indeks oddany opiekunowi roku - koniec! Ależ to zleciało!
Przy okazji ostatniego z ostatnich zjazdów, zaliczyłam też Targi Książki, bo skrzywiona zawodowo-książkowo jestem i już ;-) Nic nie kupiłam, bo trudno kupić książkę za dwie dychy, a tyle miałam przy sobie. Zresztą, nawet gdybym miała więcej, tak rzadko kupuję książki dla siebie. W pracy mam ;-)
Tak więc the-end-finito...I co teraz?
Teraz pozostaje mi tylko dokończyć pracę i się obronić.
Pisanie idzie mi tak sobie...Chętnie i szybko się rozpraszam, wybijam z rytmu, zajmuję czymś innym, "ważniejszym", a potem tak ciężko znowu wejść na obroty.
Ale nie ma zmiłuj! Wiem i czuję, że MUSZĘ napisać i złożyć tą pracę do końca czerwca, a obrona może sobie być nawet we wrześniu.
Taki mam plan minimum.
Nie napinam się i nie napalam na te dwa tygodnie, które mi zostały (gdybym chciała się bronić przed wakacjami), bo różnie może być, a nie chcę znowu być rozczarowana i mieć do siebie pretensje.
Będzie co ma być - jak ze wszystkim w moim życiu.

A z innych spraw...
Mam okropne koszmary! Koszmarne! I do najłagodniejszych, chociaż do najbardziej upierdliwych przy okazji, należą te dotyczące egzaminów, na które jadę nieprzygotowana, albo o których dowiaduję się tuż przed; prac zaliczeniowych, które muszę natychmiast napisać, a nie znam tematu, nie wiem co pisać i wiem, że nie dam rady, nie zdążę!
Inne tematycznie są dużo gorsze, bardziej emocjonalne i przykre, a jak się z nich budzę - najczęściej między 3 a 4 rano - boję się zasnąć, żeby nie śnił się ciąg dalszy!
W tamtych "króluje" moja matka, a ostatnio dołączyły sny o moim Szreku...
Prawdziwe koszmarne koszmary! A kysz!!

Dobra, beedzie tego miauczenia!
Wracam do pisania.
Mój wielki, usiedziany na kwadratowo tyłek, cierpnące palce i piekące gały oczne - wolałyby inaczej, ale trudno!
Nie ma, że boli!

3 komentarze:

Myszak kiszak pisze...

Hohohoho, no ja jeszcze trochę, a potem...stresujący egzamin, a potem...wymyśliłam se szkołę w Łodzi. Nie wiem co powie na to MOJA ZASIEDZIAŁA dupa, hihihi. Gratuluję kochana i pisz, pisz co tam trzeba:).

Fjona Ogr pisze...

Dzięki Myszaku :-)
piszę, piszę...
a Ty co sobie za szkołę w Łodzi wymyśliłaś??

Myszakos pisze...

Będę się magistrować w psychoterapiii:))). i zdaje się, że już do końca życia będę się uczyć i pasuje mi to, hihihi. Całusy i drapki dla kocurzycy:)