9 lut 2012

Stara, a naiwna i głupia

Czuję się rozczarowana.
Na własne życzenie, bo jestem naiwna, stara i głupia (jak w tytule). Marzenia marzeniami, a życie brutalnie je weryfikuje i nie zawsze jest to miły koncert życzeń.
Nie wiem czemu ubzdurałam sobie, że wrócę do pracy na swoich warunkach, albo może zgodnie ze swoimi wyobrażeniami.
W marzeniach, albowiem, widziałam siebie jak to wracam radośnie do pracy, ale na pół etatu (chociaż z moją żenującą pensją absolutnie się to nie opłaca), pracuję sobie efektywnie od 8-ej do 12-ej, odprowadzam Ogrzyka do żłobka i odbieram sama, daję radę szybko dojechać i wrócić z pracy, a potem wszyscy są szczęśliwi…
Dziwne, ale kiedy teraz to piszę (i czytam CO piszę!) już mi się chce rzucić jakimś sarkazmem pod swoim adresem. Naiwności kobieca!
Wybrałam się na rozmowę zwiadowczą z dyrką. Było miło, krótko i treściwie. Nie znam żadnych konkretów ani dat, więc rozmowa dotyczyła ogólnych planów. Dyrka sama zaproponowała powrót na pół etatu. Już chciałam bić brawo, krzyczeć „jessss!” i merdać ogonkiem, gdy wtem-raptem usłyszałam jak kończy zdanie: „trzy razy w tygodniu od 11-ej do 19-ej”. Zdziwiona i jeszcze nie do końca pojmująca, o co kaman i że helooł, zapytałam słabo czy nie dało by się od rana i codziennie. Odpowiedź była brutalna – „ale komu potrzebna osoba na parę godzin od rana? Kierowniczki (no, tak, bo to one są najważniejsze!) potrzebują pomocy przy czytelnikach, przy wypożyczaniu, do 19-ej. I zrobiło mi się przykro, bo moja kierowniczka mogła sobie pracować w godzinach 8-16 do skończenia 4 lat swojego synka. Przychodziła jak chciała i wychodziła kiedy chciała. I było to zaledwie 2,5 roku temu, kiedy jeszcze pracowałam. I jej syna odbierała babcia albo mąż, który miał nienormowany czas pracy. Ale „co wolno wojewodzie to nie tobie, smrodzie”…
A mój Misio co? Babcia odbierze go (albo nie - to zależy od wielu „jeśli”) ok. 16-ej, tata wróci ok. 18-ej (pod warunkiem, że nie będzie pracował w W-wie, bo wtedy dopiero ok. 20-ej), a mama będzie ok. 20-ej, czyli po kolacji akurat w porze kąpieli. Za marne kilkaset złotych. I nagle przestało mi się spieszyć do powrotu. Szreku ma na to, oczywiście-a-jakże, jedną radę: „szukaj pracy. Innej!” Ale nie chce mi się po raz kolejny, temu @#$& Szrekowi tłumaczyć, że po pierwsze nie mam już 20 lat, po drugie mam malutkie dziecko w domu (czytaj: choroby, zwolnienia, nieobecność), po trzecie nie mam 30-lat, w moim zawodzie tak się pracuje (2 x w tyg 8-16, 3 x w tyg 11-19), a na zmianę zawodu w moim wieku potrzeba odwagi i pomysłu na siebie. I dużo, dużo szczęścia, żeby znaleźć pracę. Tak, wiem – inne mamy mają gorzej, bo musiały oddać dużo młodsze dzieci do żłobków, bo musiały wyjeżdżać i zostawiały maluszki, bo to czy tamto. Tylko, co mnie obchodzą inni? Inni mają rodziców, na których mogą polegać i ufają im bezgranicznie. Mają teściów, którzy są na każde zawołanie i tak dalej.
Panikuję, oczywiście. I jak zwykle martwię się na zapas i dużo za wcześnie. Ale problem jest i trzeba wymyślić jak to wszystko zorganizować.
Nie rozwijam się dłużej, bo co tu dodać.
Idę po czekoladę.
Zasłodzę stresa, może złagodnieje.

7 komentarzy:

agnieszka pisze...

No naiwna jesteś, niestety :( Stara i głupia - tu się nie zgadzam. Znam takie kierowniczki, sztuk 2, moje koleżanki dalsze - właśnie tak podchodzą do podwładnych, ani odrobiony pójścia dziewczynie na rękę chociaż mogłyby trochę pomóc. Upajają się swoją pseudowładzą i w sumie złośliwością. Nie cierpię być zależna od takich wywłok :( Wiesz, lepiej się pomartwić na zapas, może coś wymyślisz... Gówniana sytuacja. W takich chwilach tęsknię za handlem wymiennym - siedzimy sobie w domu, coś tam uprawiamy i się wymieniamy tym, co akurat potrzebne, żadnej pogoni za kasą, odbijania karty, tylko spokój i harmonia :) Taka bzdurka. Ja Ci buraki, Ty mi ziemniaki :D A prąd i gaz za darmo :D

Kobieta z drugiej strony lustra pisze...

No cóż, zawsze byli równi i równiejsi, tego nie przeskoczysz. Trzeba w takim razie liczyć na to, ze Szymek szybko się zaadoptuje w żłobku. Może te dwa dni nie będą takie straszne? Teraz trzeba jeszcze raz przemielić sytuację i jakoś wybrnąć. Żadna opcja nie jest dobra, znam to z własnego doświadczenia :/

Elsa pisze...

Niestety władza niektórym uderza do głowy. Tego nie przeskoczysz. A może faktycznie zacznij się rozglądać za nową pracą, w swoim zawodzie, ale w innym miejscu ? trzymam kciuki, zeby było dobrze. Buźka

Anonimowy pisze...

No cóż, praca na ogół polega na tym, że to się ma przydać jeszcze komuś, nie tylko pracownikowi.

kattrinka pisze...

matko co sie dzieje....
wiem ze to zadne pocieszenie ale nie jestes sama... ja tez durna i naiwna, choc troche w innej sytuacji... a poprostu boje sie ze tam gdzie pojde bedzie jeszcze gorzej a ja nie moge pozwolic sobie na strate pracy :((
dlatego cierpie, placze codziennie i odechciewa mi sie wszystkiego jak przekraczam drzwi pracy.... :((
Mam wielka nadzieje ze jednak wszystko sie uda u Ciebie i nie bedziesz musiała przezywać takich durnych słow kierowniczki!
Buziaki

Anonimowy pisze...

Nie wszyscy mają rodziców i dziadków i teściów... My nie mamy na dobrą sprawę nikogo. Ja sobie poszłam na doktorat, a całe moje stypendium idzie na nianię...
/expecting

Anonimowy pisze...

kierowniczka jest święta i nietykalna, nie próbuj nawet podwarzać jej zdania. To ona ma patent na wiedze i zna się na wszystkim, to ona ma układy z szefostwem wyżej, a my zwykłe szaraczki cieszmy się że mamy pracę. Nie przeskoczych układów, dupolizustwa i władzy. Wiem o czym mówię, bo sama mam kierowniczkę, której się wydaje ze wie wszystko jest alfą i omegą. Tylko jej sprawy się liczą, a ty głupi pracowników po co woglę morde otwierasz:)