A nawet jeśli Kika nie idzie do Ogrzyka, on prędzej czy później idzie do niej.
I wpycha się do niej (prawie na nią siada) na fotel, albo siada obok niej na wersalce. Tak czy owak muszę być czujna i ich pilnować.
Tu przyłapałam ich jak oglądali śnieg padający za oknem ;-)


Ogrzyk w przyszły piątek kończy dwa lata.
DWA LATA!
Jak szybko zleciało. Jest coraz fajniejszy, coraz bardziej kochany i bystry. Nie ma dnia, żeby nie zaskoczył mnie czymś nowym. Okazuje się, że ma już swoje poczucie humoru – jeśli coś go śmieszy, rechocze zaraźliwie. Nie ma możliwości, żebym nie śmiała się razem z nim! Ale są też sytuacje, kiedy to ja rechoczę, a On się przyłącza chociaż nie bardzo wie o co chodzi.
Tak było dzisiaj. Byliśmy w łazience. Młody (jak zwykle) robił przegląd w szafce pod zlewem (ma tam kilka ulubionych „zabawek”). Dzisiaj zaczął od czopków. Wyjął pudełko, potrząsnął nim (lubi jak coś grzechocze), po czym próbował je otworzyć. „Nie otwieraj, to lekarstwo. Nie bawimy się lekami” – powiedziałam. Spojrzał na mnie, po czym otworzył usta i pokazał palcem do środka (zawsze tak robi, kiedy chodzi o jedzenie i picie. Nie wiedziałam, że skojarzy leki z buzią). „Nie, Misiu, te lekarstwa nie są do buzi tylko do pupy” – powiedziałam szybko (i bezmyślnie, jak się miało okazać za chwilę). Grzecznie odłożył pudełko do szafki i wyjął następne (gumki). Oczywiście też musiał sprawdzić czy grzechocze jak się nim potrząśnie. „Odłóż to pudełeczko, to tatusia” – powiedziałam (nie wdając się w szczegóły). Ogrzyk spojrzał na mnie, zawahał się sekundę, po czym padło pytanie „Aa?” i jego mały paluszek powędrował w okolice pupy. Zakrztusiłam się ze śmiechu. Mały na wszelki wypadek przyłączył się.
A poza tym?
Złapałam mega-doła. Czuję się rozczarowana i rozżalona. Ale nie będę się roztkliwiać i wysmęcać. Poradzę sobie - tylko to potrwa. Na szczęście nie mam czasu na pierdoły – jest Ogrzyk. I całe moje szczęście, że jest. Myślę, główkuję, kombinuję co zrobić, żeby było dobrze dla Ogrzyka, żeby nie wrócić do pracy tylko po to, żeby moja (pff) pensja poszła na nianię.
A na razie wchodzę do blogosfery, ale rzadko piszę – wolę czytać, co u innych.
I czekam na słońce. Na wiosnę. Niech się zazieleni!
7 komentarzy:
Fjona, tak mi przykro przez tego Twojego doła :( Wiem, jak się czujesz i to nie czcze pisanie. Naprawdę wiem... Zrób sobie kolejne dziecko :)
Jak ten czas leci, co? 2 lata i mały mężczyzna w domu rządzi i łobuzuje. Przy okazji - masz pięknego kota.
Ściskam. Niech się zazieleni. Zjedz coś słodkiego.
PS> Fjona, błagam wyłącz te kody obrazkowe, bloggerowi odbiło i umieszcza jakieś zlepki niewidoczne, 6 razy próbowałam wpisać i nie mogę ich rozszyfrować :(
napisz do mnie na gadule ponarzekamy sobie razem i Ci przejdzie :) kawę sobie dobrą do tego zrób - albo herbatkę :) Twój Sajmon jest boski :)) Akcja z gumkami mnie powaliła :))
A wiosna już tuż tuż - zobaczysz :) i przychylam się do prośby Agi - projekt - ustawienia - pokazać weryfikację obrazkową dla komentarzy - NIE :)
ja tez sie ze smiechu zakrztusilam:-)))
jaki ogrzyk duzy!!
a co do nastrojow , to mam to samo nawet na blogu pisac mi sie nie chce :-P
jeeesssu byle do wiosny ;-))
Fajna ta przyjaźń Szymona z kocicą. A swoja drogą duży z niego chłopak i to już dwa lata !!!
Agnieszka,
kody obrazkowe wyłączone ;-)
Kolejne dziecko, powiadasz... Bardzo chciałabym, żeby Ogrzyk miał rodzeństwo, ale to już chyba przyrodnie. :-(
Za komplementy dziękuję w imieniu Szymka i koty ;-)
Kobieto,
nie zdążyłam na gg. Ale będę Cię łapać - może jutro się uda? :-)
Aniu,
mam nadzieję, że sflaczały nastrój to znak przesilenia wiosennego, co? ;-)
Elso,
mój Maluch wydaje się duży, bo zdjęcia powiększają (ponoć kamera dodaje 5 kg) ;-)) a z kotą mają coraz fajniejszy kontakt. Niedługo będzie niezły team ;-)
Jaaaa już 2 lata... a doskonale pamietam jak pisałas o tym, że jestes w ciązy, jak tajniaczyłas kilka miesiecy... och... wspomnienia :))
co do narzekania... przybijam piątke, ale próbuje jakoś znaleźć coś co mnie z doła wyrwie, moze Ty tez poszukaj, cio??
wiosna juz tuz tuż bedzie lepiej ;))
Zdjęcia BOMBA!!!!!
Buziakujemy ;)
Kattrinko,
no, już dwa lata i ja też nie mogę wyjść z szoku, że jak to - dopiero co dwie kreski, ciąża, a tu za chwilę do przedszkola! ;-)
A co do dołów - na taką pogodę, to nie ma mocnych: muszą być, nie?
Ale też staram się odreagowywać różnymi metodami - od słodkości (te niestety zostają w/na dupsku!) poprzez książki/filmy, no i Młody jest! :-))
Prześlij komentarz