Co oznacza: T A K!
Pracę dopięłam i dokończyłam, wydrukowałam, oprawiłam, zgrałam kopię na CD RW, wywiozłam i złożyłam w ręce
profesorka i sekretarek uniwersyteckich.
profesorka i sekretarek uniwersyteckich.
Ostatnie dni przed „wywózką” do Warszawki były tak INTENSYWNE, że chodziłam na rzęsach. Siedziałam nad ostatnimi poprawkami, a potem nad prezentacją z galerią zdjęć długo w noc.
Ale udało się!
Najważniejsze, że obronę mam jeszcze
przed wakacjami, w lipcu!
przed wakacjami, w lipcu!
Nie liczyłam już, nie spodziewałam się, że się uda. Najzabawniejsze w tym wszystkim było to, że kiedy szalałam nad tą pracą, spinałam się i wyduszałam z siebie resztki energii, żeby tylko zdążyć – koniec pracy jakby się oddalał, okoliczności nie sprzyjały, szanse malały...
Kiedy się poddałam, zaakceptowałam, że nie dam rady przed wakacjami, przyjęłam do wiadomości, że będzie co ma być - o dziwo wszystko wróciło do właściwego rytmu, energia się skądś nagle znalazła i jakoś bez większego wysiłku, szarpaniny, poprzedniego trudu i piętrzących się przeciwności i problemów – UDAŁO SIĘ!
Wszystko wróciło jakoś nagle do równowagi, do swoich właściwych proporcji.
Pisanie szło łatwiej i nagle duużo, dużo szybciej...
Sama nie wiem kiedy okazało się, że SKOŃCZYŁAM! Łapałam się nawet na tym, że prawie specjalnie z opóźnieniem wysyłałam profesorkowi do sprawdzenia kolejne fragmenty, które On odsyłał dość szybko albo już poprawione, albo z niewielkimi poprawkami do zrobienia. Szok!
Nie rozumiem tego wszystkiego, ale chyba nie muszę!
Nie pierwszy raz w życiu tak mam, że kiedy przestaję się szarpać i walczyć i starać, aż do wyplucia flaków w walce o COŚ – nagle to COŚ przychodzi sobie do mnie SAMO!
Hmmm...Czyli wniosek jest taki, że muszę olać i odpuścić sobie sprawy dla mnie najważniejsze...i wtedy będzie gut! ;-)
Po powrocie z Warszawy byłam praktycznie zresetowana. Dobrze działa na mnie podróż pociągiem, jeśli nie muszę w tłoku stać przy kiblu, hihi. Lubię się wyłączyć, zagapić przez okno albo zaczytać...albo jedno i drugie na zmianę :-) Lubię ten spokój jaki nastaje w mojej głowie, myśli, które nie tarabanią i nie kłębią się, tylko nagle wyciszone leniwie snują jak na zwolnionych obrotach. Ciszaa ;-) Mmmiło.
Brakowało mi tylko jakiejś muzyki – no, wtedy to już odlot całkowity!
Wróciłam zadowolona i odprężona, choć zmęczona – wieczorem PADŁAM!
W sobotę zaczęło się wielkie odgruzowanie mieszkania, które na dobre zakończy się pewnie dopiero we wrześniu! Hihi
Nie spodziewałam się, że takie małe mieszkanko może być tak zasyfione! Do czego to podobne! ;-) W tygodniu zapewne niewiele zrobimy więc powtórka „z rozrywki” w sobotę!
Ale za to się WYSPAŁAM! A w niedzielę Szreku wyszarpnął mnie z domu do kina! Na „Anioły i demony”. Pogoda była, o dziwo!, ładna – co się ostatnio rzadko zdarza! Film dobry, ale na mój skotłowany mózg trochę za skomplikowany, albo może nastawiłam się wewnętrznie, że książka pewnie jest lepsza..?? Dlatego tak jakoś bez emocji.
Ale za to, jak się zaraz (zaraz po obronie!) rzucę na książki, jak zacznę nadrabiać zaległości, to będę czytać, aż do czerwoności gał ocznych! Kolejka jest długa, obiecująca i podniecająca ;-)
A inne ZALEGŁOŚCI też chcę nadrobić. O Szreku myślę w tej chwili.
Jego praca, stresy, nauka i ciągłe naciski, żeby więcej i szybciej! Moja pisanina nerwowa, długo w noc, stresy i wieczne zmęczenie...Mijaliśmy się trochę ostatnio :-(
Chcę z Nim POPRZEBYWAĆ, porozmawiać o czymś innym niż jego/moja praca. Chcę!
Bo czuję NIEDOSYT! Bo czuję, że On też tego potrzebuje, bo nasze życie to nie tylko praca! O!
Miała być krótka notka, tak w punktach nieomal, żeby nadrobić zaległości również tutaj.. ;-)
Nie dało się. Taka długaśna wyszła, a i tak nie napisałam jeszcze o kilku sprawach.
Ale wszystko w swoim czasie.
Wszystko po kolei.
Nadrabiam ;-)
4 komentarze:
Zuch dziewczyna!. Rachu ciachu i bedzie już po wszystkim...zazdraszczam, bo to jeszcze przede mną:)
elo Myszakos!
zaszyłaś się gdzieś czy jak? ;-))
Lecę poczytać, bo pewnie coś "wrzuciłaś"...
buziaki
no rewelacja ;) a teraz ino obronka, ale to to nic strasznego ;)_
buziakuje
;-)
mam nadzieję, że nic strasznego ta obrona ;-)
i już będzie z głowy!
;-))
buziaki
Prześlij komentarz