,... Brakuje mi tu pisania.
Tak! Bardzo.
Tak! Bardzo.
To chyba jakaś forma głębokiej
auto-psychoterapii..(?!)
Od zawsze pisałam pamiętniki – dziś chętnie wracam do tych, w których opisywałam początki znajomości ze Szrekiem, o tak! Jak TO smakuje! Mmmm!
Czy to już pierwsze oznaki starości? ;-)
Fejsdzbuk mnie jakoś nie teges… (nie bierze)… no nie. Wolę chyba pewną anonimowość. Może to tchórzostwo, a może jednak chęć zachowania tajemnicy, intymności czy ja wiem czego jeszcze? Mam coraz więcej do ukrycia, niestety! … i już.
Od zawsze pisałam pamiętniki – dziś chętnie wracam do tych, w których opisywałam początki znajomości ze Szrekiem, o tak! Jak TO smakuje! Mmmm!
Czy to już pierwsze oznaki starości? ;-)
Fejsdzbuk mnie jakoś nie teges… (nie bierze)… no nie. Wolę chyba pewną anonimowość. Może to tchórzostwo, a może jednak chęć zachowania tajemnicy, intymności czy ja wiem czego jeszcze? Mam coraz więcej do ukrycia, niestety! … i już.
Jeszcze, ciągle,
nie mam fazy i odwagi zmierzyć się z tematem mojej matki.
Oprócz problemu alkoholowego (baardzo delikatnie pisząc), z wyciętym jelitem (z rakiem), a następnie z nadciśnieniem i wykrytą (przez mła!) cukrzycą i w końcu – tadaam! – Alzheimerem średnio zaawansowanym! Demencja. Może nawet demencja alkoholowa?
Na razie nie będę opisywać różnych sytuacjones, bo po co?
Zdążę.
Dzieje się i mnie to sporo kosztuje! Zdrowie moje mnie kosztuje.
W końcu wszystko przede mną. Wiem to. Niestety.
Oprócz problemu alkoholowego (baardzo delikatnie pisząc), z wyciętym jelitem (z rakiem), a następnie z nadciśnieniem i wykrytą (przez mła!) cukrzycą i w końcu – tadaam! – Alzheimerem średnio zaawansowanym! Demencja. Może nawet demencja alkoholowa?
Na razie nie będę opisywać różnych sytuacjones, bo po co?
Zdążę.
Dzieje się i mnie to sporo kosztuje! Zdrowie moje mnie kosztuje.
W końcu wszystko przede mną. Wiem to. Niestety.
Zostanę – na razie – przy radosnych chwileczkach,
chwiluniach mojego życia.
A są takowe.
Jesss!
I całe moje pieprzone szczęście. Bo gdyby nie one, to FUCK!
A są takowe.
Jesss!
I całe moje pieprzone szczęście. Bo gdyby nie one, to FUCK!
Dziś kilka takowych sytuacjones,
Szymon bawi się ze starszym o 5 lat kolegą. Ganiają,
biegają i hałasują. Słyszę jak kolega
mówi do Szymka:
- Biegnę się przegrupować
- Ja też... – krzyczy Szymon i dodaje – ...a co to znaczy?
Szykujemy się do przedszkola. Ogrzyk zaczyna mieć focha i
marudzi. Wkurza mnie – chociaż udaję, że nie. W końcu podnoszę głos, choć nie
chcę-jak zwykle.
- Nie krzycz na mnie, ty krzykaczu! – słyszę
- Co powiedziałeś?
- Nie krzycz na mnie – powtarza, a widząc moją minę
dodaje (ze słodkimi szrekowymi dołeczkami w policzkach, które tak uwielbiam) –…
Ty mój nerwusie!
3 komentarze:
pisz , pisz , pomalutku :-) to dziala i uwalnia !
a Ogrzyk cudny :-)
<3
No ja się nie mogę doczekać, kiedy wrócisz na stałe. Zresztą sama wiesz - pisanie to po części terapia.
Czekam :*
Dzięki dziewczyny - ogarniam się ale ciężko mi idzie...
Prześlij komentarz