14 maj 2011

Dobre rady zawsze w cenie!

Dobre rady … potrzebne od zaraz!

Zanim zamarudzę i będę smęcić użalając się nad sobą … Dobre rady przydadzą się bardzo!

Po pierwsze – jak przekonać Małego Uparciucha do kubka-niekapka?!
Kupiliśmy już kilka – żaden nie pasuje! Kubki niekapki służą do rzucania, stukania, wytrząsania zawartości, a nawet do gryzienia. Nigdy do PICIA!

Po drugie – niejedzenie! Z Małego-Wszystkożercy mój Ogrzyk zmienił się w Marudnego-Wybrednego-Niejadka!! :-(( Jedzenie tylko na chodząco albo wcale! Wybrzydza, jęczy, czasem nawet rozpacza i generalnie zjada tylko po TRZY łyżeczki obiadku czy kaszki … Jedynie bułkę z szynką i butlę mleka w całości, a i owszem! Mam nadzieję, że to TYLKO zęby, a nie norma …i Ogrzykowi tak nie zostanie.

Po trzecie – jak poradzić sobie z Małym-Bardzo-Niegrzecznym-Uparciuchem?! Moje „Nie rusz! Nie wolno! Zostaw!” wywołuje tylko jedną reakcję - odwrotną! … czy mam pisać jaką?! Co robię? Oprócz absolutnego wk … zdenerwowania? Wynoszę Ogrzyka, odsuwam, tłumaczę, pouczam, grożę palcem, krzyczę, daję po „łapach”… On WIE, że nie wolno, że „nu-nu!”, a i tak TO robi!
Jak trafić do Ogrzyka? Jak być skuteczną?? Jakieś sugestie?

Po czwarte – jak przeżyć długą (ponad 390 km!) podróż samochodem z Małym Wiercipiętą, który nie może usiedzieć kilkanaście minut przy jedzeniu?!

Kolejne – czy dzieci wyrastają z ciągłych ucieczek? Ogrzyk ucieka jak tylko usłyszy hasło: „chodź...” (umyjemy, przebierzemy, założymy, zdejmiemy … itepe). To bywa zabawne, ale nie cały czas, nie przez cały dzień! Szarpiemy się przy ubieraniu, rozbieraniu, przewijaniu, karmieniu, zakładaniu/zdejmowaniu okularów ...

I ostatnie – słabo gotuję. Mea culpa! Nie umiem i nie lubię. Ale jest Ogrzyk i w końcu trzeba się przestawić, zmusić, wysilić. Może jakieś pomysły na szybkie, smaczne, niezbyt skomplikowane i niedrogie obiady?

Za wszelkie sugestie wielkie dzięki!

10 komentarzy:

coreczkiblizniaczki pisze...

Chętnie sama poznam odpowiedzi na pytania, od punktu 3 ;-) Nie potrafię doradzić jak małego przestawić na niekapek, bo moje małe jakoś szybko zajarzyły o co chodzi (aż sama byłam w szoku), szkoda tylko, że nie mamy tego samego jeśli chodzi o nocnik - tu są wyjątkowo oporne :/ Jeśli chodzi o niejedzenie, to może faktycznie zęby, albo taki etap - moje małe też tak czasem mają kilka dni, a później wszystko wraca do normy. A jeśli chodzi o gotowanie, to ja głównie zupy małym gotuję i to z mrożonek (ałć, aż wstyd się przyznać, ale tak najprościej i najbardziej urozmaicone), więc gotuję mięsko, wrzucam ziemniaki (albo ryż, albo kaszę, albo makaron), a później jakąś mrożonkę (np. zupę jarzynową, barszcz ukraiński itp), doprawiam i gotowe ;-)

Mat-Kar

Anonimowy pisze...

ooo widzę ze się zaczeło, mój choć młodszy też przejawia juz pewne punkty, co poprostu wprowadza mnie w wielki niepokój. :(
cóz poradzić... chyba zacisnąć zęby i czekać aż przejdzie, bo musi przejść nie? ;)
A co do niekapka... takkk wspaniała zabawka, wygryziona i teraz u nas z niekapka zrobił sie kapek... ale zeby coś z niego wypić co to to nie... ech...
Jedzenie, może zęby kochana? Albo skok rozwojowy? Przejdzie na banka!!
Z gotowaniem mam ten sam problem, ale cóż, jak bede gotować dla nas, przygotuje tez dla młodego oczywiscie zupki na mięsku badz sosiki bo jakis wyszukanych obiadków to ja przepraszam nie potrafie...
Buziam i życze by było juz tylko lepiej ;)

kattrinka pisze...

a to wyżej to byłam ja: kattrinka ;)

ania mama t. pisze...

hej fjona -
tylko spokoj moze nas uratowac ;-)
wszystko jest ok!- napewno- mlodzik poprostu zauwazyl , ze nie jest juz czescia mamy , tyxlko osobnym indywiduum :-), i , choc to meczace, bardzo pozytywne , i pokazuje , ze babel sie rozwija i probuje gdzie jego granice.
czasami jest mocniej czasami slabiej.
nie martw sie taka faza(a potem bedzie inna) - i jak zwykle sluchaj swojego serca , a nie rad cioc, babc i poradnikow, bo cie one do grobu jeszcze wpedza (to takie zmylki)
ale jak chcesz koniecznie - to prosze ;-)
punkt 1.
a moze tak nie przekonywac i namawiac , tylko sprobowac z normalnym kubeczkiem, albo slomka?- bardziej nie wygodne dla ciebie , ale dlugodystansowo pozytywnie :-)
punkt 2.
moj tadeusz juz zawsze byl niejadkiem i ma ciagla niedowage, ale energie i dobry humor
szymek pewnie NIE MA CZASU zeby jesc , bo wszystko wokol takie ciekawe :-)
pewnie tez taka faza (znaczy nie martw sie, przejdzie do trzydziestki napewno)
punkt 3.
patrz punkt 1 i dwa (nie martw sie to normalne i bedzie lepiej)
co do podrozy - to ci nie pomoge
moze by sprobowac pociagiem? mozna sie ruszac , pociag jest dlugi :))
Co do gotowania -
u nas byly zawsze zupy wszelkiej masci dla mlodzika- z kasza, mielonym, makaronem, ryzem itp.
i jeszcze raz :
nie martw sie i nie przejmuj tak strasznie - nie "wychwasz" roczniaka,
delektuj sie nim i jego wiekiem, bo choc meczacy szybko minie.
jesssu ale siue namadzrzylam
pa

Anonimowy pisze...

Cześć Fjona
Co do podróży proponowałabym podróż nocą kiedy śpi, albo bardzo wczesnym rankiem w naszym przypadku to się sprawdzało.
Co do kubka niekapka też proponowałabym normalny kubek,dzieci lubią pić z tego co my.
A co do jedzenia to cała książka, ja mam 2 dzieci, starszy syn jadł wszystko co widział i miałam problem jak go ograniczyć (wredna matka która głodzi dziecko - opinia wszystkich "życzliwych") a młodsza córa może cały dzień być na szklance mleka albo talerzu zupy "tomidoroewj" i nie jest głodna .

Elsa pisze...

Witam Fjono, widziałam Twój komentarz u mnie, ale niestety zniknął - było to chyba w czasie awarii bloggera. Dziękuję za gratulacje, na razie i tak muszę czekać, czy wszytko jest jak należy, byle do jutra. Niestety rad żadnych nie mogę Ci dać, bo doświadczenia w temacie na razie żadnego nie mam :( mam nadzieje, że będę mogła korzystać z Twoich rad w niedalekiej przyszłości. Przyznaję się też bez bicia, że od dłuższego czasu Cię podczytuje, nawet parę razy komentowałam. mam nadzieję, że Ty też u nie się rozgościsz. pozdrawiam cieplutko

Anonimowy pisze...

przepis na klopsiki śródziemnomorskie!!
rewelacja ja uwielbiam i dzieci też:
mięso mielone ok. 500g (wieprzowo-wołowe albo z indyka) do tego 1-2 tartych cukinii małych (na dużych oczkach tarte ze skórką) i 2 tarte marchewki. Zagniatam z 3/4 szklanki bułki tartej (jak za rzadkie to ciut więcej, ja w ogóle zamiast niej dodaje szklankę pszennych otrąb) 2 jajka, 2-3 łyżki keczupu (normalny albo dla dzieci "pudliszki"). Zagniatasz, doprawiasz i na blachę wyłożoną papierem do pieczenia lub wysmarowaną olejem (ale lepiej papier bo się nie przykleja) i na 20 minut do piekarnika na oko 180 stopnia opcja "góra - dół". Pyszne, szybkie, rewelacyjne, zdrowe z warzywami, fantastyczne na ciepło albo na przekąskę na zimno. Ja podaję np. z kaszą gryczaną można z ziemniakami.

Anonimowy pisze...

a co do innych kwestii: u nas jest tak: nie chcesz - nie jedz. nic na siłę nic na mus. dziecko musi miec możliwosc zgłodniec. Staram się, żeby było min. 3 godziny przerwy między posiłkami i jak gorzej dzieci jadły to nie było mowy o jakichkolwiek przegryzkach na spacerach ale teraz wsuwają wszystko więc czasem banana czy orzechy biorę. Co do kubka niekapka - u nas był i nawet używany ale z oporami. Natomiast sprawdziły się rurki! do szklanki czy kubka wkładam i picie znika w sekundę no i szybko też przeskoczyłam na normalne kubki. Na nieposłuszeństwo: tłumaczyc, tłumaczyc i dalej tłumaczyc. Stawiac granice, odciągac, grozic palcem. W końcu "zaskoczy" ale to kwestia konsekwencji. "nie" znaczy "nie" i koniec. Robi sceny? Niech robi! dla mnie totalny luz. Niech wrzeszczy, tupie, ryczy. Jak skonczy - idziemy dalej:)

Kobieta z drugiej strony lustra pisze...

ho ho ho a już miałam pisać smsa co tu tak cicho :))) Co do rad - napiszę Ci może jak było u nas - co będziesz chciała, zaszczepisz u siebie ;) Fjono kochana - wszystko od A do Z przerabiałyśmy z Julą na własnym gruncie :D No dobra, może z niejadkiem nie miałyśmy problemu... Niekapek - u nas się sprawdził z Aventu - ale!!! żeby nie było tak słodko - na początku Jula go nie cierpiała :D ale zdjęłam gumkę, stał się "kapkiem" - a w smoczku butli zrobiłam po prostu większą dziurę żeby nie było takiej różnicy we wlewaniu się płynu do dzioba - jakieś 2 tygodnie - najpierw sobie stał, Jula się przyzwyczaiła do jego obecności, potem jak pytałam chcesz piciu i chciała, to zawsze pierwszy podawałam niekapek ;) W końcu załapała, teraz kombinujemy jak nauczyć pić ze szklanki, bo jest ryk niesamowity jak się młoda czymś obleje :)))
Niejadek - wprowadź w miarę stałe godziny posiłków i jak nie chce nie dawaj na siłę. I postarajcie się jeść razem z nim - Jula kocha mieć towarzystwo przy jedzeniu - pochłania wtedy dwukrotnie więcej :) wiem, ze jest więcej zamieszania przy jedzeniu i samemu się je potem zimne ale warto ;) Panie w żłobku nie mogą się nachwalić jak Jula wsuwa :) Co do przepisów - od kiedy Jula ma czym gryźć daję jej prawie wszystko co sami jemy - makaron z pomidorowym sosem - są takie w słoiku pudliszek, dopuszczane dla dzieci - albo można ugotować makaron i podyrdać tym co młody lubi ze słoików gerbera, albo biały ser poza tym gotowane piersi kurczaka, naleśniki, pierogi, knedle, miękkie kluski mogę dać Ci świetny przepis :)) - Młoda KOCHA pierogi! :D:D ja wiem ze to może przeraża ale Jula jaka jest to widać na zdjęciu nie sądzę żeby się źle rozwijała a poza tym zupy - barszcze, jarzynówki, rosołek, ogórkowa :)) krupnik w necie jest kupa przepisów i to wszystko nie jest wcale takie trudne - też kiedyś myślałam że nie dam rady ;) mogę Ci na maila wysłać tylko napisz na co :D.
A wredotą na temat nie rusz!! Jula jest ciągle od chwoili stanięcia na nogi mimo pierdyliarda razy powtarzanych "nauk" przywykłam :)))

Fjona Ogr pisze...

Dzięki Wam, kobiety, za wszystkie rady i komentarze! Zawsze własne metody przerabiane z dziećmi są najciekawsze, a często najskuteczniejsze. Będę informować i się chwalić jak nam idzie ;-)
pozdrawiam gorąco!