… w wielkim mieście ...
Na TVN-ie ;-))
Serial oglądałam bardzo rzadko (z różnych względów) i teraz żałuję!
Ale nie o tym teraz/dziś, oki?
Dziś przysiadłam przed TV (rzadkość nad rzadkościami od roku i trochę) z drinkiem (no, doobra – to już czwarty!) … i wciągnęło mnie.
Zahipnotyzowało!
Obejrzałam do końca! Nie zasnęłam!!! Mimo długaśnych reklam!
I – choć tego nie rozumiem, bo nie potrzebuję – podobało mi się! Serio-serio! Jak mało co ostatnio! Twarze bohaterek! Autentyczne jakieś! Te problemy i wątpliwości … Komplikacje. Obawy!
Wzruszyłam się, uśmiechnęłam, kilka razy roześmiałam (szczerze!)… i wzruszyłam do łez! Co najmniej wielokrotnie!
Bo-ponieważ! Stara jestem! ;-)) i terudno!
I do tego podobał mi się każdy wątek! Niesamowite!
Miotam się i męczę, frustruję i znęcam nad sobą...
I tak w kółko… od jakiegoś czasu …
Nie dzisiaj... Nie napiszę już ani słowa osso-się-rosschozi…. Nie tym razem.
W tym temacie już raz odkryłam swoje karty, powiedziałam PRAWDĘ, ujawniłam swoją słabość, a potem cierpiałam jeszcze bardziej. Nic z tego.
Wracając do głównego wątku: film PODOBAŁ mi się BARDZO!
A cała reszta niech będzie milczeniem.
Przynajmniej dzisiaj … jeszcze przez chwilę. ;-)
To pisałam ja - stara, szaro-nudna, gruba Fjona…
26 mar 2011
4 mar 2011
ROCZNIAK!!!
W środę Szymonek skończył rok! :-))
... Od rana wspominaliśmy ze Szrekiem TEN DZIEŃ!
On - moje smsy, decyzję o cesarce i wariacką jazdę z pracy do szpitala ...
Ja - za wysokie ciśnienie, leżenie na porodówce, strach, porody odbywające się tuż obok, strach, osamotnienie, bezradność, strach i niepewność ...
Jak, kiedy to zleciało?? Nie ogarniam, nie pojmuję!
Wydaje się, że dopiero zobaczyłam dwie kreski na teście, dopiero co byłam „ciężarówką” odliczającą kolejne tygodnie, a tu już ROK … jak z bicza! ;-))
Jak bardzo Ogrzyk przez te 12 miesięcy się zmienił, jak wyrósł! A jak my się zmieniliśmy!
Ile się już nauczył, jak bardzo stał się ruchliwy i komunikatywny (na swój sposób)…
Uwielbiam jego – „ maaa-ma!” i dźwięczne „nie!” lub „E-e!” akcentowane wielokrotnym kręceniem głowy. Stanowczo nadużywa tego słowa, według mojej opinii hihi ;-)))
Tak fajnie nauczył się pokazywać czego chce! Bierze coś do ręki lub dotyka tego, po czym „przybiega” do mnie, wiesza mi się na koszulce (wszystkie mam teraz z nieprzyzwoitym dekoltem, że o poszczypanych cyckach nie wspomnę) i pokazuje jeszcze raz ten-to palcem. A to wszystko przy dodatkowym „tłumaczeniu słownym” (którego na razie nie rozumiem…co ze mnie za matka?!).
Umie/potrafi włączyć radio, a czasami jak dorwie się do pilotów – także TV!
Wysyła puste smsy lub dzwoni do mojej znajomej (która ma pecha być pierwsza na liście „kontaktów”) , wciskając wszystkie przyciski po kolei, włącza mi w telefonie funkcje, o których istnieniu nie miałam pojęcia i których nie umiem potem wyłączyć!
Molestuje kotę (która sama nie może się zdecydować czego chce – raz daje Ogrzykowi po łapach, a innym razem nie może się powstrzymać i cały dzień kręci się koło niego).
Raczkuje z szybkością światła, sam schodzi z wersalki (!!), chodząc przy swoim "pchaczu" próbuje już samodzielnie odwrócić go i zmienić kierunek ruchu.
Ucieka przy przewijaniu i ubieraniu, buja się i kołysze (czyli tańczy!) jak tylko usłyszy muzykę … odkurzacz i suszarkę. ;-))
Gryzie meble (szkodnik jeden), liże szybę w oknie balkonowym, a ostatnio przyłapałam go na tym, że chce spróbować kotę. Dosłownie! ;-)) Otwiera buzię i pochyla się coraz niżej nad kocim futrem… Ależ się zdziwi jak kiedyś nie zdążę go powstrzymać i uda mu się! ;-))
Jest przekorny i nieposłuszny - co dzień sprawdza moją cierpliwość robiąc to, czego mu nie wolno. Czemu tak myślę? Bo zanim TO zrobi, patrzy na mnie wyciągając w zabronionym kierunku swój mały paluszek (przewody elektryczne, elektronika, szklane drzwiczki od szafki RTV), a kiedy zaczynam go upominać lub krzyczeć – uśmiecha się szeroko z rozkosznymi dołeczkami w policzkach i łobuzerskim błyskiem w oku! ;-)))
I tak dalej …długo mogłabym jeszcze wyliczać.
A ja?
Jaki ten rok był dla mnie?
Nigdy wcześniej nie byłam tak zmęczona.
Nigdy wcześniej tak mało nie spałam przez tak długi okres czasu.
Nigdy dotąd tak mało nie przeczytałam książek w ciągu roku… i nie bolało mnie na raz w tylu dziwnych miejscach, bo kręgosłup to już pikuś…
Ten rok był dla mnie prawdziwym „dniem świstaka”
Nigdy wcześniej nie czułam tak intensywnie,
każdym nerwem, każdą cząstką mnie,
że ŻYJĘ!
każdym nerwem, każdą cząstką mnie,
że ŻYJĘ!
I poznałam nowy, najpiękniejszy dźwięk na świecie -
śmiech mojego Synka!
śmiech mojego Synka!
Szymku kochany!
Rośnij nam, bądź zdrowy, rozwijaj się tak dobrze (albo nawet lepiej) jak do tej pory i bądź tak cudny, jak teraz jesteś.

Kochamy Cię bardzo!
Subskrybuj:
Posty (Atom)