A właściwie - dwa miesiące i dwa tygodnie!
Mamy już zaliczone/przerobione trzy wieczory z kolkami, pierwsze – na początku nieśmiałe – uśmiechy i dwa głośne rechoty, jeden uśmieszek półgębkiem – chyba złośliwy? (kiedy wreszcie udało się Ogrzykowi przycelować i siknąć na mamę z dołu) oraz próby „gugania”, ale o tym za chwilę.
Po pierwsze kolki. Spadły na nas nieoczekiwanie, jak to zwykle z tymi wredziuchami bywa. Wypróbowałam wszystkie sposoby zapamiętane z opowieści innych, doświadczonych w temacie, mam. Na nic chuchanie suszarką (umilkł na chwilę, ale to ze strachu) czy masowanie brzuszka (dopiero był wrzask!). Na Ogrzyka działa – w tej kolejności - ciepła kąpiel, noszenie na przedramieniu (brzuszkiem w dół) i kładzenie na brzuszku, ale tylko wtedy, gdy nie zdążył się jeszcze rozkręcić. W przeciwnym razie jest tylko gorzej. Dajemy też espumisan w kroplach, ale nie umiem na 100% stwierdzić, że widzę poprawę. Na szczęście (odpukać!) kolki nie pojawiają się często.
Po drugie – Ogrzyk to Mały Sajmon strażak. ;-))
Wielokrotnie przy przewijaniu próbował mnie przycelować. Koleżanka podpowiedziała mi, żeby przed zdjęciem pampersa odpiąć rzepy i dać mu troszkę poleżeć z tak poluzowaną pieluszką. Nio, tiaa jasne. Luzowałam, czekałam, a kiedy podnosiłam pampersa – siiik! – i poszło! Czasami udawało mi się przykryć sikawkę Małego strażaka pieluchą, czasami przyjmowałam kilka kropel na klatę niczym order, a raz udało mu się strzyknąć, kiedy podnosiłam mu dupalek przy podkładaniu pampersa i wtedy osikał sam siebie. Szreku, stary cwaniak, odsuwał się z linii strzału i pozwalał, żeby strumień Małego Sikawkowego leciał sobie niezatrzymywany w pokój. Kiedyś, o mało co, dostałoby się kocie, która akurat była na linii strumienia. :-)) W końcu, przy którejś kąpieli, nachylałam się do Ogrzyka i zagadywałam go. Patrzył mi prosto w oczy i w pewnym momencie uśmiechnął się tak jakoś półgębkiem …
Poczułam ciepło na lewej piersi …
Trafiony – zatopiony!! ;-))
Po trzecie – guganie. Mały Krzykacz ma gardło zdrowe, a głos silny i mocny! Trudno mu jednak załapać, że guganie to taki sam krzyk, tylko dużo ciszej! Że wystarczy wykonywać dokładnie te same „ćwiczenia” oddechowe jak przy krzyku, tylko przy mniejszym natężeniu decybeli! Ostro trenuje więc miny, otwieranie ust, mielenie językiem i wytykanie go, stękanie i wzdychanie aż do obślinienia się lub ziewania. A kiedy udało mu się to wszystko połączyć z dźwiękiem, z jego gardła wydobyło się coś na kształt „ahrrr” (gardłowe, z ledwie otwartymi ustami „r” oczywiście bezdźwięczne). Okrzyk jak na prawdziwego Ogra przystało! ;-)
W miarę ćwiczeń coraz częściej daje się słyszeć bardziej zróżnicowane dźwięki, ale i tak „ahrrr” jest Jego ulubionym odgłosem.
Postanowiłam zrobić coś dla Małego i dla siebie – nie będę porównywać Ogrzyka z żadnym innym dzieckiem. Koniec! Każdy dzieciak jest inny i rozwija się w swoim tempie. Nie mam zamiaru stresować się i analizować czy aby mój dzidziorek rozwija się prawidłowo i w odpowiednim czasie robi i uczy się tego co powinien. Co najważniejsze - jest zdrowy, silny i coraz wyraźniej zaznacza się Jego charakterek … Niestety, pewne cechy ma ewidentnie po mamusi. Zwłaszcza nerwy i niecierpliwość. Oj, będzie się działo!
9 komentarzy:
Boziuuu jakiż on jest śliczny;-)
Masz całkowitą rację, aby nie porównywać swojego dziecka z innymi. Ja tez się staram, nawet na forum rówieśników prawie nie zaglądam, bo jak wyczytam że inne dziecko coś umie a moja nie to najpierw się martwię, ze coś jest nie tak, a potem rycze, że chociaż przez myśl mi przeszło, ze inne dziecko jest lepsze.. Staram się mieć znajomych wśród mam z dziećm w choć trochę innym wieku... Zresztą,jakich znajomych, ja nie mam znajomych. Ale Twój synś jest wspaniały!
Dzięki Ino :-)
A co do znajomych - jak to: nie masz?! Jakoś nie wierzę ;-)
pozdrówka
no, mój J&J jeszcze na mnie nie siknął, ale za to nie żałuje perfum prosto z paryżewa "rzygrzyg":))). kolek nie mamy, ale pseudo zaparcia i owszem, podobna histeria co przy kolkach, życie:), buziole:)
No cóż, Myszaku, jak to mówią: "jak nie urok to ... przemarsz wojsk" ;-)
Ale Szymek też ostatnio coraz mniej się załatwia ... zaparcia?
Poligon trwa, co? hihi
Ojjj trwa:), to ponoć naturalna regulacja:), tak mawia mój pediatra, ale za to jak się zwali to jak chłop, po pachy, hihihi i to zawsze mi, a nie Korzeckiemu!:). Jedno jest pewne, śliczne te nasze chłopy.
sliczny:) asiaw
Hehehe ... słodki maluszek. Kochana, nie porównuj małego z innymi dziećmi - ja tak na początku robiłam i takie "bajki" sobie wkręcałam, że tylko niepotrzebne nerwy i płacz za mną. Każde dziecko rozwija się w swoim tempie, skoro nie widać nic niepokojącego to jest OK ;-) Pozdrawiam
AsiuW i Mat-Kar dzięki! :-))
pozdrawiam Was serdecznie
Buziole wielkie!! Wspanalego masz syna! Jeśli tylko masz mżliwość żeby "zafundować sobie" wychowawczy zrób to :) Też bym chciała. Bycie Matką Polką jest fajne :)) I nie przejmuj się tymi, którzy uważają swoje zdanie za jedynie słuszne :*
Prześlij komentarz