20 lut 2010

Przyspieszenie

W poniedziałek idę na kilka dni do szpitala na obserwację, badania, pomiary i inne takie…
Aaaaaa!
Dotarło do mnie przy okazji, że to już! Za chwileczkę przeżyję najważniejszy moment mojego życia – narodziny NASZEGO SYNA!
Zapewne w szpitalu dowiem się czy z Szymkiem wszystko w porządku (zresztą nie przyjmuję innej opcji do wiadomości!), ile waży i kiedy, w przybliżeniu, możemy się spodziewać SPOTKANIA. A ja przy okazji dowiem się jak lekarze oceniają mój stan i jaki poród dla mnie przewidują, bo to i wiek, ciśnienie i jeszcze cukrzyca… Zobaczymy.

Tak czy inaczej, moment zobaczenia naszego dzidziorka zbliża się wielkimi krokami, a mnie dopadła trema … że o strachu nie wspomnę, bo ten mnie nie opuszcza od jakiegoś czasu.
Przy okazji pakowania się do szpitala, spakuję już torbę dla siebie i Szymka – niech będzie gotowa i czeka. Już czas najwyższy. Nawet jeśli mnie jeszcze wypuszczą, a termin porodu będzie za 2-3 tygodnie – lepiej niech będzie wszystko naszykowane. Wolę tak, niż torba pakowana w panice lub torba pakowana przez Szreka! ;-)) Noo, to by mogło być ciekawe co by się w niej znalazło.
A więc poniedziałek …
A dzisiaj?
Panika! I tak od środy, odkąd wiem, że w poniedziałek idę …
Panikuję, czy ze wszystkim zdążę, czy o czymś nie zapomnę …. czy rzeczywiście mnie jeszcze wypuszczą po tych 3-4 dniach …
Z tego strachu nawet nie mam czasu myśleć jak będzie w tym szpitalu, jacy będą lekarze i położne, jakie warunki… Bo nie napisałam, że to nie ten szpital, który wybrałam na początku, nie ta wielka „fabryka”, z super sprzętem, w której podejście do pacjentek zostawia wiele do życzenia, że o tabunach studentów kręcących się i zaglądających wszędzie nie wspomnę. Ten szpital, do którego idę, jest mały i stary, załoga nieliczna, a opinie rodzących tam kobiet o lekarzach i położnych - bardzo dobre. Jest jedno „ale”. Nie jest to szpital kliniczny, nastawiony na trudne przypadki czy jakieś patologie. Brat znalazł dojście do jednego z lekarzy i to on mnie, a właściwie mój przypadek, przedstawił ordynatorowi, a ten zadecydował o przyjęciu mnie na badania i obserwację. Po tych kilku dniach dowiem się, czy mnie przyjmą do tego szpitala, czy jednak wróci temat szpitala klinicznego.
Nie ukrywam, że wolałabym ten – stary, mały, z kiepskimi warunkami jeśli chodzi o sanitariaty (łazienka na korytarzu, a nie w każdym pokoju), ale z bardzo dobrymi opiniami o opiece lekarskiej. I mam nadzieję, że moje małe niedoskonałości typu ciśnienie, cukrzyca, no i wiek (!) nie zostaną zaliczone do patologii i nie skłonią ordynatora do odesłania mnie do klinicznego. Oby!

Co jeszcze?
Dzidziorek jest ostatnio mało aktywny (jeśli już to trochę wieczorem), ale za to często miewa czkawkę. Nie będę się doszukiwać w tym jakichś problemów. Tłumaczę sobie to tak, że ma mało miejsca na fikanie, a skoro matka żyje ostatnio jak w letargu, jak ostatni leniwiec i jest mało aktywna – trudno spodziewać się i oczekiwać od dzidziorka nie wiadomo jakiej energii. Dobrze, że idę do szpitala, bo sprawdzą to na usg, a ja nie zdążę się nakręcić.

Do dolegliwości dołączyły biodra. Bolą mnie coraz częściej, a czasami ból promieniuje w górę na kręgosłup. No i coraz częściej czuję ramiona. Muszę je widocznie jakoś spinać i podnosić do góry, podciągając przy okazji brzuch i stąd ten dyskomfort.
I już. Na dzisiaj tyle.
Czeka mnie intensywny łikend.
A potem szpital.
I niech się dzieje co chce, byle Szymek był zdrowy i wszystkie parametry miał w normie.
Resztę jakoś zniosę.
Nie ja pierwsza i nie ostatnia! Prawda?

9 komentarzy:

Myszaki pisze...

No, ja leże w domku i kto wie, rozmawiałam dzisiaj z ginką i chyba se już poleżę...boli, plamie i tak w kółko...moja droga...ja chce codziennie mieć sms od ciebie lub fona jeśli zapragniesz, paniała?:)))

Fjona Ogr pisze...

To leż Myszaku-w-dwupaku, leż i wypoczywaj. I niech Ci już nie plami, no!
A sms-ami na pewno będę Cię bombardować - zobaczysz! ;-)
buziole

Unknown pisze...

Fjonka...żekłabym, że wszystko normalnie z Tobą :)Też panikowałam, bałam się, najchętniej robiłabym wszystko na raz żeby tylko mieć przygotowane wszystko na tip top.
Kurcze sama czuję tremę :)
Trzymam kciuki - to już :)

ina pisze...

Spotkanie coraz bliżej ;-)tym czy ze wszystkim zdążysz, nie martw się bo dzidzius tak naprawdę na poczatku potrzebuje tylko cienie, przytulenia bliskosci a cała reszta ukłąda się sama.co do szpitala- ja podjęłam decyzje odwrotną, postawiłam na nowy szpital ze złą opieką. skutki jakie były pewnie wiesz, pamietasz z bloga. nie wiem co zrobiłabym drugim razem, teraz moja sytuacja jest zupełnie inna i wiem, ze gdybym rodziła jeszcze raz miałabym wspaniłe warunki, ale rodzic nie zamierzam. dobrze ze cie chca zbadac, poobserwowac, ja takich możliwosci nie miałam;-)

Myszaki Jasiaki pisze...

Fjonko, na to liczę:), toć ja zajęta jestem tylko jedzeniem i spaniem:), hihihihi.

Kobieta z drugiej strony lustra pisze...

Ja rodziłam w "fabryce". Jak było, napisałam. Jeśli masz możliwość, wybierz dobrą opiekę. JA nie mogłam sie doczekać kiedy wyjdę z tego "luksusu" pełnego zimnych bab :/ A poza tym - nie Ty pierwsza i nie ostatnia!!
I też bym chciała smsa nie dałoby się to jakoś załatwic? :D

Fjona Ogr pisze...

Gosiu
mam nadzieję, że moja trema i panika mieszczą się w ciężarówkowej normie hihi.
Za kciuki dziękuję - przydadzą się.

Ino,
tak się właśnie pocieszam, że "starter" dzidziusiowy mam a resztę będziemy sukcesywnie uzupełniać. Zresztą może nie potrzebnie panikuję bo mnie wypuszczą i będę mieć sporo czasu...zobaczymy.
Co do szpitala - mam nadzieję, że będę mogła tu rodzić, bo choć wszystko i wszędzie zależy tylko od ludzi - czasami lepiej odrobinę pomóc przypadkowi. Może się uda ;-)

Myszak,
i tak masz trzymać - wypoczynek, luz, pyszne jedzonko i spokój! A ja Ci wszystko zreferuję si?

Kobieto,
mam nadzieję na dobrą opiekę i na to, że pozwolą mi rodzić w tym szpitalu. Trzymaj kciuki za moje i synka wyniki - jak będą gut, to nasze szanse na ten szpital wzrosną.
A smsa chętnie wyślę tylko poproszę o Twój numer - może na gg (8003773)? Chyba, że wolisz inaczej to daj znaka ;-) Czekam

Ania76 pisze...

Kochana Fjonko spotkanie już tuż tuż i dlatego całe te nerwy i stresy ale wiem że bedzie dobrze i Ty również to wiesz w końcu nie Ty pierwsza hehehehe tak dalej :)co do wyboru szpitala to faktycznie trudna sprawa są plusy i minusy za każdą opcją wybierz co Ci serce podpowiada o ile oczywiście nie będzie przeciwskazań u ordynatora tego starego ale pełnego miłych ludzi szpitala...trzymam kciuki buziaki

Anonimowy pisze...

Jestem z toba myslami:)Ciekawe jak u was może ogrzyk juz jest na świecie kto to wie:)izydora