Wizyta u diabetologa za mną.
Tak jak myślałam – niektóre normy są przekroczone więc w rozpoznaniu napisała: cukrzyca ciążowa. I wszystko jasne. :-(
Najdziwniejsze, że w ciągu tego tygodnia schudłam pół kilograma, a doktorka ucieszyła się, że dieta działa. Jaka dieta? Ja nie byłam na żadnej diecie.
Za to teraz będę.
Zero cukru i słodyczy pod żadną postacią, zamiast trzech sporych posiłków 5-6 małych, dużo warzyw i niektórych owoców, ograniczenie węglowodanów i mało tłuszczów. To tak w skrócie.
Na razie, przy tych ograniczeniach, jestem głodna…ale myślę/mam nadzieję, że szybko się przyzwyczaję. Zwłaszcza do gorzkiej herbaty - blee. Już dawno miałam przejść na taki system jedzeniowy, bo chciałam schudnąć, ale ciągle nie miałam wystarczająco dużo czasu, ochoty i silnej woli. Zresztą w pracy bardzo trudno robić sobie przerwę śniadaniową (nawet bardzo krótką) co 2,5-3 godz.
Teraz motywacja jest bardzo silna - nie robię tego dla siebie tylko dla Szymka.
Oczywiście dalej mierzę cukier 4xdziennie i w następny wtorek kolejna wizyta. Mam nadzieję, że dieta i moja mobilizacja/determinacja, żeby trzymać się z daleka od słodyczy przyniosą oczekiwany skutek i nie będzie potrzeby na dalsze ingerencje lekowe. Zwłaszcza, że jedyną opcją w takim wypadku jest insulina…
Ostatnio niepokoił mnie fakt małej aktywności Szymka.
Wczoraj, kiedy położyłam się wieczorem, Mały troszkę się rozruszał. Kopał to tu, to tam (a jego kopniaczki są już konkretne!), a także kilka razy zmienił pozycję wypychając mi skórę na brzuchu po jednej stronie. Jak bym miała Obcego w brzuchu hihi. Chciałam, żeby Szreku też to poczuł. Uprzedziłam go tylko, żeby był cierpliwy, bo Szymek ze mną bawi się w chowanego i kopie dopiero kiedy zabieram rękę. Jakież było moje zdziwienie kiedy Szreku położył mi dłoń na brzuchu, a TAM od razu zaczęły się figle-migle. Mały zaczął szaleć tak, że aż się przestraszyłam. Kopał tak, jak do tej pory mu się nie zdarzyło, aż ojcu ręka podskakiwała, a dla większego efektu – wiercił się i rozpychał tworząc twarde wypukłości prosto w dłoń Szreka. Zaczęłam się śmiać, że te dzikie popisy to chyba specjalnie dla papy, bo ani wcześniej, ani później nie harcował aż tak dynamicznie. ;-))
Szymek jest coraz większy i cięższy, a jego ruchy i kopniaki coraz konkretniejsze. Już dotarło do mnie i nie mam żadnych wątpliwości, że jestem w ciąży – czuję to mocno i wyraźnie.
Mam nadzieję, że synek rozwija się prawidłowo i jest zdrowy.
Reszta nie ma znaczenia :-))
8 komentarzy:
:D Męska solidarność :D:D Współczuję Ci tej diety szczególnie z okazji zbliżających się świąt :///// Ale prawdą jest co mówisz - dla dobra malucha Mama potrafi zrobić WSZYSTKO ;)
Przykro mi, że jednak dietka...Ciekawe co mi lekarz powie - na moje oko wyniki mam ok, ale czy ja wiem?
Dasz radę, silna kobitko, zwłaszcza że warto jest podejmować takie wyrzeczenia jeśli chodzi o Szymka zdrowie:)))
A kopanie? Najcudowniejsza rzecz na świecie. Nie ma to jak Tatuś, co? Chociaz u nas jest odwrotnie, specjalnie dla Taty rzadko się Tymek stara, chyba będzie syneczek mamusi, he he. I dobrze:))))
Buziaki
naufrago
Przyzwyczaisz się do diety, zresztą w ciąży i tak gust się zminia- mój stanął na głowie jeśli chodzi o jedzenie ;-) Dzidziuś lubi co innego niż my i daje o tym znac.
A w ogóle co napisze coś u Ciebie, wychodzi mi inny podpis- ina to ja karolina i nie wiem jak jeszcze (raz byłam anonim;-
) ) www.odnajduje-siebie.blog.onet.pl
Kobieto z drugiej strony
ja też sobie współczuję diety szczególnie ze względu na święta ale co zrobić. Trzeba to trzeba.
Naufrago
Nie martw się na zapas. Jeśli wyniki masz oki to jest oki i zapewne lekarz to potwierdzi.
A kopanie to fajna i coraz mocniejsza rzecz ;-))
Karolino
nie wiem czemu tak się dziwnie dzieje ale od tej pory będę wiedziała, że Ina to też Ty ;-))
A co do diety i smaków - do tej pory jadłam prawie tak samo jak przed ciążą. Nie miałam jakichś szczególnych zmian w smaku. Teraz za to nastąpiła REWOLUCJA.
pozdrawiam
Alez się naczytałam. Oczy bolą ale czy tylko od liter? hihihihi Super. Nie wiem co pisać...Zazdroszczę nieco. Ciąża to wspaniały czas. W ogóle Szymek...śliczne imię :) Szymki są wygadani :) Szkoda tylko, że ta cukrzyca Cię dopadła :( Ubolewam nad tym bo w końcu święta i wielkie obżarstwo się zbliża...
Fjonka...a Ty nie możesz gdzieś wkomponować suwaczka? Nie musiałabym wciąż liczyć i gdybać.
A wiesz, że jestem tu co dzień? Fajnie tak poczytywać...choćby i po kilka razy to samo :)
ściskam
przytulam się do falującego brzuszka
Wróciłam...zrobiło mi się głupio...suwaczki są :))))
Gosiu
fajnie, że zaglądasz :-))
Tak, z dietą w święta pewnie będzie bolało, ale cóż poradzić...
Cieszę się, że Ci się imię podoba i mam nadzieję, że moje dziecko też będzie wygadane - w dobrym tego słowa znaczeniu hihi.
A suwaczek jest na samym dole ale podniosę go wyżej ;-))
buziole
Prześlij komentarz