Już za chwilę, za chwileczkę...
Codziennie STARAM się poczytać i jak najwięcej zapamiętać z tego, co powinnam UMIEĆ do obrony.
Podkreślam: Staram się!
Cinżko jest, co tu dużo pisać. Pomijam upał i cholerną wilgoć w powietrzu, która powoduje, że czuję się jak w saunie albo w szklarni, że aż mózg się gotuje. Na upał nie narzekam – w końcu lato! Ale ta tropikalna wilgoć dobija mnie, no!
Zbieram tę/tą całą wilgoć w siebie, magazynuję, puchnę...
W ciągu dnia i w nocy pocę się jak szara mysz tylko po to, żeby rano obudzić się znowu napęczniała jak bania. Najgorsze, że kolejne burze i deszcze nie przynoszą ulgi...
Myślałam, że to tylko my-grubasy mamy ciężko w taką pogodę, że to cena za nadmiar kilogramów dźwiganych na grzbiecie... Niewielkim pocieszeniem było to, co usłyszałam od czytelniczki – chudzielca, prawie „szkieletora”, że jest jej za gorąco i się baardzo POCI!
To by było na tyle, jeśli chodzi o narzekanie na pogodę.
Do kłopotów z nauką, oprócz pogody, dokłada się też ogólne „zmęczenie materiału”.
Ile w końcu można siedzieć w miejscu, pisać/czytać/(t)uczyć się...w dwóch słowach: mam dość!
Nie sprzyja też fakt, że zmęczenie potęguje zniecierpliwienie, a moja niecierpliwość i tak jest już nadwyrężona z innych powodów...
Ale już za chwilę będę „wolną białą kobietą” – jak mawia moja kerownica...Już za chwileczkę.
Z tematyki naukowej najlepsze „mięcho” zostawiłam na koniec...w dniu obrony zawita @ !! ale nie tylko! Sprawdziłam sobie na ten dzień biorytm hłehłe!
Nie wiem po co?!
Okazuje się, że dodatkowo i w pakiecie wylosowałam też...uwaga! a mianowicie... –90 ( minus 90!) wydolności intelektualnej.
Jakaż optymistyczna wróżba! ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz