29 sty 2009

ZDOLNA JESTEM NIESŁYCHANIE!!!

A zwłaszcza sprawna umysłowo inaczej...
Jestem sprawna umysłowo inaczej albo dzisiaj mam wyjątkowo "udany" dzień!!
Więcej takich i chyba se coś zrobię...
Najpierw w pracy dałam dupy na całej linii...nie z mojej winy, ale to JA w danej chwili dałam...
Odpowiadam tylko za swoje działania i pracę (do czasu aż nie okaże się, że nawet za siebie nie mogę ręczyć!!!)...Ale zastępują mnie dwie osoby.. do tego jedna - mało obrotna komputerowo (wiek), a druga...skleroza? menopauza? Skrajne roztargnienie?? No! - robi takie podstawowe błędy, że włosy stają dęba. Moje - zwłaszcza te niewydepilowane!
Ale jest kierownikiem...i pokazała mi, że jest niebezpieczna, więc ... nie zwrócę jej uwagi, o nie!
Cóż, przeżyję, przetrawię...kosztem kolejnych siwych włosów.
A, że nie jestem próżna...więc - T E R U D N O !
Biorę to na swoją wielką klatę! W końcu kłopoty to moja specjalność...
A potem wieczorem, aktywowałam sobie internetowo konto - założone niedawno...(patrz: Uroda w życiu pomaga)
Próbowałam aktywować to konto!
Trzeba było w pierwszej kolejności zmienić hasło na inne, swoje.
Wymyśliłam pikne! Starałam się!
Zmieniłam! Niom!
Może je nawet tu podam, a co! I tak mi ono teraz na ch... znaczy: nie przyda się

Udało się!
Zablokować je!
Konto znaczy się!

Inauguracja się powiodła - pacjent zmarł!
Szit!
Zespół napięcia się zbliża wielkimi krokami - taka wtedy popieprzona jestem, że strach!


P.S. FUJ!!! Bleee!!!
Ciekawe dlaczego musiałam wybrać akurat luteinę pod język? A można było inaczej...





P.S.2 (22:30)

"Udało mi" się nawet zepsuć tego posta! Mistrzostwo świata, kurwa!!
To jego kolejna wersja... Ciekawe czy uda mi sie go tym razem opublikować bez problemów...

P.S.3 (22:45)

Aaaaaaaaaaaaaaa!!!!


P.S.4 (22:50)

Mam wielką ochotę i pilną potrzebę przeczytać coś fajnego - najlepiej książkę!
Jak do jutra nie wymyślę nic ciekawego (i osiągalnego od razu!) to zabieram się za Białołęcką "Różę..."

27 sty 2009

Koniec semestru

Praca zaliczona, egzamin zdany...ostatni semestr przede mną. :-)))
Po raz kolejny obiecałam sobie solidnie przysiąść z dupą nad pracą mgr!
Już pora najwyższa! Czasu coraz mniej!
Mina mi stanowczo zrzedła, jak zobaczyłam plan na ostatni semestr!
Zajęcia i seminarium w piątek, sobota NIC, a w niedzielę zajęcia dopiero 15-16.30!
Szlag mnie trafił! Sobota wolna - super, ale niedziela po południu?! I to do tej godziny, a potem podróż do domu i już o 19-tej na miejscu!!! Myślałam, że ostatni semestr będzie luźny, a łikendy...no, dobra - chociaż niedziele wolne! No, i że uda się ograniczyć koszty! W końcu dłuższy pobyt to dodatkowe koszty, a zupełnie bez sensu jest podwajać je wracając na sobotę do domu i w niedzielę znowu jechać na jeden dzień do W-wy!
Nie wiem co zrobię! Zastanowię się ...
...ale nie dzisiaj...
Znowu mnie łeb napieprza!
To już staje się codziennością, normą. Szit.

Na pocieszenie - fotki z wieczornego spaceru po rynku w W-wie...(jakość taka sobie, ale to wieczór, a foty komórką robione)



... no i Ludożerka ofkorse! Odkrywa nowe, ciekawe miejsca...

22 sty 2009

Uroda w życiu pomaga...

...czyli Ogrzyca zakłada konto w banku.

Ogrzyca ma już konto, żeby nie było! - nie jest jak były premier (;-) !) ale chciała zmienić na inne konto w innym banku, DARMOWE, bo internetowe, a co?! Ze względu na wzgląd...po co wymieniać wszystkie powody, które ją do tego pchnęły..? Za długo.
Weszła do banku, którego nazwy się nie wymieni, bo to (anty)reklama w końcu! I z litości trochę może?
Weszła, a tam cisza .. i spokój..! Nikogo! A to środek dnia przecież, nieomalże godziny szczytu...noo, dobra - troszkę przed..
Pan, śliczny - młody, szczupły, wysoki, o pięknych dłuugich rzęsaach (po co facetom taakie rzęsy??), spytał średnio grzecznie: "słucham".
Nie, nie będzie znaku zapytania,bo to nie było pytanie!
- Chcę założyć konto - Fjona na to [grzecznie jak na jej możliwości]. Dobry dzień miała bowiem tego dnia, bywa! ;-)
- Dowód proszsz - pan-śliczny-z-rzęsami na to.
Coś tam klikał w swoim laptopiku, coś tam szeptał do telefonu (..podsłuchane: "konto proszsz"..) z klientką słowa nie zamienił, bo po co? Wskazówek nie udzielał, pytań ŻADNYCH nie zadawał...poza: "nazwisko panieńskie matki"(?!) dziwne..
No, to Fjona popytała troszkę (bezczelna!), czy aby konto darmowe jest, czy internetowe może też założyć i oszczędnościowe do tego...
Dużo tych oszczędności nie będzie przy jej pensji, ale jeśli uda się kilka dni dłużej na koncie potrzymać (Cinżkooo! oj, cinżko będziee!)- to choć jakieś 50 gr zarobku będzie! ;-) A nie jak do tej pory jeszcze bankowi musiała płacić za trzymane tam marności! Dola ogrza, ech!
Tak więc właśnie sobie siedzi Fjona w banku, konto zakłada, nie rozmawiając z panem-śliczno-rzęsym, bo pan nadundany jakiś?...niezadowolony, głodny czy coś? Przywilej ślicznych ludzi pewnie/chyba?
Cisza, klikanie, szum laptopika i szum-druk-szum-druk drukareczki w tle...
Fjona pyta, żeby upewnić się i ciszę dziwną, a uciążliwą przerwać - A wypłaty z bankomatów, oprócz "&@&@" banku z euronetu są darmowe, tak?
- Taa - odpowiedź w ekran laptopika pada wyczerpująca.
Pan-śliczno...a chuj z tym! Panek w końcu wstał, przyniósł plik dokumentów do podpisu. Chwilę napieprzał z rozmachem w każdą stronę osobno, a to czerwoną pieczątką, a to zieloną/niebieską, a to prosto, a to pod kątem...no, majstersztyk! Mówię Wam, ludzie! Fjona aż karpika z podziwu nad tą napieprzanką-prawie-pocztową uczyniła, prawidłowego karpika! Grzecznie podpisała, parafkę wstawiła tam, gdzie ten-tam-tu palcem pokazał...
- To wszystko.. - usłyszała wymamrotane do ekranu laptopika, poza jakimś średnio zrozumiałym ble-ble o kodach i pinach do konta internetowego (w kopercie - w teczce, pamiętaj!)
- ... A czy kartę bankomatową dostanę dzisiaj czy mam się po nią zgłosić? - bezczelne Fjonisko-ogrzysko ślicznemu panu "gitarę" znowu zawraca! Jak śmie? Ogr jeden!
- Jaką kartę?! - ożywiony nagle paniczyk wreszcie kontakt wzrokowy chwycił, wzburzony nieco?...Oj, to było spojrzenie! mmmrrrt! Noo! - Nic pani o karcie nie mówiła przecież! (lekko podenerwowany?/zirytowany?/chuj-wie-co?) Chciała pani konto internetowe przecież! Kartę wyrabiamy osobno i od ręki, ale to trwa kilka minut! I osobne dokumenty są potrzebne! (to było chyba z wyrzutem, bo będzie musiał te kilka minut dłużej znosić Ogra przy biurku)
Panicz się rozgdakał jak rajfurka na jarmarku. Wnerwiony czemuś?
Gdyby Fjona wiedziała, że tak można paniczyka rozruszać - od razu jakieś bonusowe pytania zadałaby przecież! ;-)))
Nie chcąc ZNOWU wyjść na osobę konfliktową - nie komentowała złośliwie zachowania paniczyka-śliczniutkiego! Nic a nic! Jej Łaskawość!
Bo przecież, gdyby ślicznota-dupowata zachował się PROFESJONALNIE, jak na przedstawiciela BANKU przystało - sam, kurwa, by te pytania zadał! Po kolei! To chyba nawet jego zasrany obowiązek?! Chyba?..
Bo Ogrowi się wydało oczywistym, że otwarcie konta = otrzymanie karty do bankomatu! Nie?! Jak se miała Fjonka dziengi z konta na zakupy wybrać??? Wirtualnie?!
I tak siedząc/pocąc się/czekając na tego-palanta-ślicznego, co to poszedł-był robić kartę bankomatową dla Ogra, Fjona pomyślała sobie, jak inaczej mogłaby wyglądać jej inicjacja w tym banku, gdyby była trochę więcej królewną Fjoną, a mniej Ogrem...mmm?!
:-D
Nioom!
Pyszna myśl, panie dzieju!
................
Pan-ślicznota-przedstawiciel-bankowy od wejścia królewny nadskakujący, gadatliwy (na 199,9%), uprzejmy i dowcipny (NO!), radosny i ożywiony, sam z siebie opowiada o koncie zanim śliczna królewna zdąży się zmęczyć układaniem w swojej ślicznej główce pytanka...Konwersacja sobie leciutko i bez zgrzytów ulatuje w eterek rozgrzanej, bankowej, żólto-niebieskiej rzeczywistości o powierzchni 30-tu metrów kwadratowych...
Pan-długorzęsy łapie (za każdym razem! mniam!) kontakt wzrokowy z królewną Fjonką, bo choć znudzony/zmęczony/głodny/chuj-wie-co-jeszcze, to Fjonka-królewną-jest i współpraca kończy się obopólnym usatysfakcjonowaniem, jessss ... jeesss!!
I tak sobie Fjona pomyślała, czekając na nieszczęsną kartę bankomatową, że dobrze być atrakcyjnym/ślicznym/urodziwym i seksownym! Że to w życiu czasem (zawsze?) pomaga! Zwłaszcza w sytuacjach takich jak ta...
I tak sobie pomyślała Fjona, że na tym etapie jej życia, z tymi myślami o sobie i z jej mottem
("z każdym dniem mojego życia rośnie lista osób, które mogą mnie pocałować w dupę!") taka ślicznota-rzęsowo-bankowa też może ją cmoknąć!
I wszystkie inne ślicznoty, którym się wydaje, że ...że co? Że nie muszą się starać, być PROFESJONALNYM, uprzejmym czy miłym bo to TYLKO Ogr?! Więc nie warto?!
W bibliotece, gdzie pracuje Fjona, trzeba się (ZA MARNĄ KASĘ!!!) dużo bardziej nagimnastykować, żeby czytelnik wyszedł zadowolony/zaspokojony!
A z mówienia/odpowiadania do monitora czytelnicy Fjonę szybciutko wyleczyli! Oj, tak!
Dobranoc!
:-)))

21 sty 2009

Mój kot aportuje!

...lepiej niż mój ostatni, ukochany psiak! Owszem, bardzo lubił, żeby mu rzucać patyki czy piłki, sam chętnie zabierał mi coś z ręki - tylko efekt był zawsze taki sam: Goń mnie! Kika jest niezmordowana w aportach. Koreczek (od winka- jej ulubione, ekologiczne zabaweczki) rzucony - po chwili wraca do mnie i ląduje u mych stóp. Ludożerka czeka w napięciu czy, kiedy i gdzie znowu rzucę. A potem pędziii, nie wyrabiając na zakrętach, obijając się o meble w ferworze pogoni. I już za chwilkę przybiega z korkiem w mordce, rzuca mi gdzieś blisko, a jeśli za długo się ociągam...niby od niechcenia, podsuwa go łapką bliżej, bo może nie dosięgam? I tak co najmniej kilkanaście razy. Aż do zasapania się...Potem pada na boku z wyprostowanymi łapkami i dyszy z wywalonym jęzorkiem - całkiem jak pies.
Nauczyła się ostatnio miauczeć z korkiem w pyszczku ;-) Za pierwszym razem wystraszyła nas - taki dziwny to był miauk. Teraz już wiemy, że ten dziwny gardłowy dźwięk to tylko miauczenie z korkiem ;-))

Ostatnio pomagała mi przy zmienianiu pościeli...
Poniżej zagadka: gdzie jest Ludożerka?





Z mniej przyjemnych spraw, a bardziej obowiązkowych.
Poprawkę pracy zaliczeniowej udało się popchnąć. To super!
Ale z pracy magisterskiej nie napisałam jednego słowa! Fatalnie!! A tak mi na tym zależało!
I do egzaminu uczy mi się bardzo, bardzo ciężko. Stron jest kilkadziesiąt drobnym maczkiem, a mnie się udało już dwa razy zasnąć! Raz przy stronie numer 4, a za drugim razem byłam twarda jak taczanka na stepie i dobrnęłam aż do strony numer 7 !!!
Jutro środa, już środa!!!
W piątek jadę i jest minimalna szansa, że przy powtarzaniu z dziewczynami coś mi zostanie w głowie! Cokolwiek pliizz!!
Egzamin w niedzielę...

Leniwa i niedouczona Fjona - to ja!

17 sty 2009

Wiedźma!

Stara wiedźma a nie Ogr! czyli uważaj co komu życzysz, bo jeszcze się spełni!!!
Robiłam zakupy dla Brata-Zrytego-Bereta (w skrócie będzie BZB).
Kupiłam nie to co trzeba...no to marudził! Cóż, często się to zdarza - pedancik, cholera, się robi z niego. Wymagający pedancik! Zadzwonił, że nie to co kupiłam, nie tej firmy, a on sobie pojechał i kupił, bo to co chciał BYŁO OBOK tego co kupiłam! No tego typu pierdy. Lubi być upierdliwy, a ja mu wybaczam, bo sama se lubię czasempomarudzić...A że przy okazji złośliwy jest - to się psztykamy troszku też. Tak przy okazji i dla żartu - niegroźnie...chyba...
A więc po zakupach zadzwonił, żeby mi oświadczyć, że sam sobie lepsze zakupy zrobił, ponawtykaliśmy sobie złośliwości...tylko, że ja (jak zwykle) przesadziłam! Szedł do dentysty, a ja mu życzyłam (na-dowidzenia)....aż się teraz wstydzę przyznać!! - życzyłam, żeby go bolało jak mu będzie robiła zęba...Nie wiem co we mnie wstąpiło, bo ani tego nie chciałam, ani tak nie myślałam!!! Faakiinszit!!! NIGDY TAK NIE ROBIĘ!!
...Zadzwonił jak wrócił...a jak?!
Ząb pękł przy borowaniu (!!!), a ŻADEN z dwóch zastrzyków przeciwbólowych/znieczulających nie zadziałał! BZB ma teraz kawałek czegoś, co zostało po tej masakrze i na to będzie doklejana koronka czy jakieś inne gówno...jak się uda!
To trzeba mieć niewyparzoną gębę co?! Jasne, On się śmiał, że ukarałam go...ale mnie nadal, kurwa, do śmiechu nie jest!!
Czy ja kiedyś nauczę się trzymać jęzor za zębami?! Czy przestanę pleplać bez sensu i orientu?! Szkoda tylko, że mój "zły urok" (jak się okazuje - umiem go rzucać!) nie działa na moich wrogów! Albo na ludzi, którzy mnie wnerwiają z jakichś powodów...
A gdyby się udało osiągnąć wyższy pułap, wyższy poziom rozwoju??
Taki, żeby DOBRE ŻYCZENIA się spełniały???
Na razie z moimi czarami to do bani jest!
Potrzebuję pilnie korepetycji!!
Harry Potter to ze mnie nie będzie...ani Hermiona...:-(
Nie życzyć nic złego NIKOMU - bo się spełni! Nowa zasada w moim życiu!

A Wy Trzymajcie się ode mnie z daleka!!!

to pisałam ja, wiedźma Fjona




13 sty 2009

Kac-gigant i @...

... w jednym stali domu - kacuś na górze, a @ na dole!
Niestety, jak się okazało w poniedziałek rano, niedziela nie była dobrym dniem na picie, a na mieszanie szczególnie :-(
Powody były dwa - PONIEDZIAŁEK czyli praca i @ wisząca na włosku czyli zmniejszona chłonność na płyny zwłaszcza wysokoprocentowe.
Poniedziałek był ciężki i długi, a także niekomfortowy i bolesny. Ale może to i dobrze, bo nie miałam czasu zastanawiać się nad innymi aspektami szalejącej @ ..., bo nie wyszło, nie udało się...
Zostaje mi jeszcze jedno podejście w tych samych dawkach, a potem hiperstymulacja.
I wiem już, że skoro po zwykłej dawce druga część cyklu jest średnio przyjemna - to po większej dawce będzie bardzo niemiło. A dodatkowym "ułatwieniem" w tym cyklu będzie mój wyjazd do W-wy na egzaminy akurat w czasie starań.
Piknie!
I to by było na tyle.
Biorę się za pisanie-poprawianie pracy zaliczeniowej :-(
No!

12 sty 2009

Fatalna sobota

Koszmar na życzenie - własne!
Olałam sprawę...WSTYD się przyznać!!
Kobitka prowadząca zajęcia wysłała mylny komunikat, albo to ja specjalnie go nadinterpretowałam?!
Powiedziała (=zrozumiałam) - napiszcie pracę, ble-ble, no, opiszcie, ble-ble recenzja - nie ważne na ile stron, ma być ocena/recenzja...ble-ble...ble
Moją pracę zaliczeniową strzelił chuj!
Jedna z kilku innych do poprawy!!!
MOJA! Do poprawy!
A ja teraz, kurwa, nie mam czasu na poprawki bo mam tyle zaległości, że ...*&^%$#@(#$@
Tak więc właśnie...do poprawki!
Jeszcze mi się takie cuś nie zdarzyło więc moja frustrejszon jest uzasadniona! Fakinszit!
A dodać do tego zespół napięcia to...górne "C"!!! No faajnie! Jestem nakręcona na maksa!
Hormony som gupie! ...
Tak więc właśnie w sobotę pojechałam do stolycy - tylko po to, żeby (oprócz wydatku 62 zł polskie + 2.80 na bilety komunikacji miejskiej warszawskiej) dowiedzieć się, że nie tylko nie dostanę wpisu! Ale mam jeszcze pracę do poprawy!
A ja na poprawy nie mam czasu! No nie wykupiłam karnetu na ten semester, fakinszit!
A powrót - nach hause - to już totalna masakra była!
Stoję sobie na peronie i dowiaduję się, że mój pociąg opóźniony jest o 10, ... 20, ... 30 minut (aaa!!!) sobie, a co!
Aaaaa!!
Mróz na peronie, wiater hula pod kurtką, buty przymarzają, napięcie PMS szaleje, a ja sobie stoję na peronie we stolycy i marznę!
Szreku dzwoni (gupi jakiś? czy co?) i o coś pyta, a ja jak na niegoo nie - BLEE-BLAAAAA!!! Ble-blaa!
No, upsss ...dostało mu się ździebko.. :-(( za nic!...
Za zimno na peronie!
Za zryte zespołem napięcia mózgownice (głównie MOJE!)...nieudany dzień z powtórką pracy zaliczeniowej...!
no FUJ! :-( Fjono, fuj!
Dzień - jednym słowem, do bani!!
Co ja na to poradzę?? Hormony!! :-))
A więc pełen zestaw-zespołu-napięcia...
Jess-jess!!
A jak wróciłam nach hause ...??
.. Szreku-full-spokój, Brat-zryty-beret w sumie też, Kikor pełen spokój! ;-)....
a ja?..
...Nosz...Wulkanos-Fjonos-Ogros-FURJOS-olee!! przecież!
Dawajcie mi tu jakiegoś byka!! OLE!
A jutro?..

A jutro biere się do ROBOTY i poprawki pracusi-zaliczeniusi!
Fak!
I tak serio-serio - co mnie obchodzi światowy kryzys skoro mam własny?! Ciekawszy! ;-)

Dzisiaj wracając z obiadku u mamy zostaliśmy dogonieni przez Młodą z kubełkiem WOŚP.
I tak chciałam coś dorzucić od NAS!
Udało się! hihi...okazało się, że za kwotę wrzuconą do "kubełka" przysługuje szalik WOŚP :-) ładny!

Spoiłam się dziś z najważniejszymi facetami mojego życia (dwoma!) - pyffko+drink+drink!!
Jutro nie będzie takie miłe i dobrze mi tak! :-((

Teraz serio-serio (wreszcie) witaj mi nowy roczku!!
jupii!
A jutro?
Kto wie?

7 sty 2009

Zima

No i jak tu nie lubić zimy? No jak?
Szłam dzisiaj rano do pracy, a właściwie skrzypiałam sobie po śniegu, szybciorem bo spóźniona nieco byłam i dla rozgrzewki, bo zimno, no! ;-)
Tak więc szłam, śnieg skrzypiał, mróz siarczysty (tak teraz się określa temperatury nieco poniżej -10C) sobie mroził, ludzie w samochodach i pieszo również spieszyli do pracy...
...I nagle zobaczyłam taki oto obrazek!




No i musiałam cyknąć kilka fotek moim telefonem ;-) Musiałam!


Kika znowu ma robale. Znowu kilka się jej ulało dzisiaj. No cóż, teraz już nie panikuję bo wiem, że da radę! Twarda jest! Odrobaczymy ją za chwilkę, niech tylko jeszcze minie ten tydzień, bo wet mówił, żeby jej dać troszkę czasu.

Zaczyna mnie boleć brzuch - oczywisty znak nieuchronnego.
Nie spodziewałam się, że będzie inaczej. Mam nadzieję tylko, że nic mi tam nie urosło i zostało w postaci torbiela tfu-tfu!

3 sty 2009

Kolejny początek roku

Leniwy był początek tego roku. Leeeniiwyy, mmm...
Taki spokojny i cichy po sylwestrowym szaleństwie.
Chociaż to szaleństwo to nie u nas. Za oknami.
U nas siedząca, spokojna imprezka z bratem i znajomymi (i ich małym bąblem). Znajoma z dzieckiem zwinęli się po 22-ej, bo mały dostawał już ze zmęczenia "małpiego rozumu". A przy okazji jestem pełna podziwu, bo nie można mu odmówić bystrości, inteligencji i specyficznego poczucia humoru...jak na dwulatka! Ale ma to chyba po tatusiu ;-)) Pytał gdzie Kika, a ta znudzona zamieszaniem skryła się w sypialni, czyli wyniosła się bez pożegnania i poszła spać. Mały jej szukał - nie, żeby sę z nią bawić, bo miał ciekawsze zajęcia, ale żeby zająć czymś czas..i mnie hihi. Pytał więc - Kika? Mówię, że nie ma jej, poszła sobie, śpi. Byliśmy akurat w kuchni i mały pokazał palcem pod szafkę pytając; Kika tam? Nie wiem skąd ten maluch wie, że ona tam często włazi! Mówię - nie, tam nie ma Kiki. Na co on, pokazując piekarnik - Kika tam? Spojrzałam na niego (próbując zachować powagę i przy okazji nie udusić się powstrzymywanym śmiechem) i zastanawiałam się co w tej małej głowie się dzieje? Przypadek? Żarcik? Taki żarcik? Już??? Tiiaa! Cały tatuś, kurka wodna!;-) Chyba, że to moja nadinterpretacja, a mały nawet nie miał zielonego pojęcia czemu tak mnie rozbawił.
Potem była północ, fajerwerki, szampan i życzenia.
Zamknęłam Kikę w sypialni, bo bardzo się stresowała, a my poszliśmy na balkon wypić szampana i poszczelać troszku.
Trzymałam zimne ognie, a chłopaki strzelali-fajerwerkowali. W pewnej chwili znajomy chwycił jeden z fajerwerków i dokładnie tak samo, jak przed chwilą Szrek czy mój brat, trzymał i czekał, żeby sobie leciało-wybuchało. Jakież było nasze - ehkmmm - nazwijmy to "zdziwienie" kiedy dwie kolejne race zamiast polecieć sobie hen i pięknie i kolorowo huknąć-wybuchnąć - zostały z nami na balkonie ale i tak zrobiły co trzeba! Huknęło, wybuchło, zajaśniało i liznęło nas iskrami! Poczułam gorąc we włosach, a potem lekuchny zapaszek spalenizny...
Od razu mówię: tak, MAM JESZCZE WŁOSY!!
Ale na drugi dzień dziwny sklejony kołtun we włosach nie bardzo dał się wyczesać ;-)
Taki, oto, mieliśmy huczny początek roku. ;-))
Lecę poczytać jak inni spędzili sylwestrową nockę...

1 sty 2009

Ostatni dzień roku!

2008

Jaki był mijający rok?
Chyba lepszy od poprzedniego, bo tamten - 2007 - już zawsze będzie mi się kojarzył z 18-ym stycznia i nagłą śmiercią ojczulka.
A więc lepszy!
Zacznę od pozytywów...i może na nich skończę?
Szreku zmienił pracę na lepszą i lepiej płatną! To wielki plus, bo przy naszym kredycie i mojej nauce nasze obie pensje wystarczały po zrobieniu opłat...do połowy miesiąca? No!
Mijający rok to także rok bliżej do końca moich studiów! :-))) Lubię jeździć do W-wy na zajęcia ale obowiązków związanych z nauką, zaliczeniami, egzaminami mam troszkę powyżej kokard ;-))
No i ten rok to rok decyzji, że może-by-tak-w-końcu-dziecko?! No i badania, szpital - wyniki trochę dobre, a trochę złe...
Ten rok to także (NIESTETY!!!) misja mojego brata do Iraku... :-( i jej konsekwencje w postaci Jego obecnych nastrojów, wahań, problemów...Wrócił - to jest NAJWAŻNIEJSZE!!!
Ach!... pozytywy, POZYTYWY trzeba!
KIKA!!! Bez komentarza bo wszystko jasne! :-D
No i blog! Od jakiegoś czasu deptał mi ten pomysł po piętach, aż w końcu się odważyłam - i to za namową Szreka! Bo do tej pory zaglądałam tylko na inne blogi, czasami komentowałam nieśmiało... ;-)) Teraz mam swój kawałek przestrzeni hihi netowo-blogowej.
A jak blog - to znajome-nieznajome z blogów!
Jak pozytywy - to chyba też matula. Ciągle jest alkoholikiem, bo jest się nim do smierci (nawet po odwyku i niepijącym...) ale daje się z nią jakoś dogadać (tfu-tfu na psa urok!!!) jakoś się żyć z nią daje...chociaż z picia nie zrezygnuje, bo nie umie, nie może.
Mijający rok to także moje wyciszenie i praca nad sobą.
Moje życie ze Szrekiem - raz na górze raz na dole, ale razem, ale blisko, ale z NIM!
Na chwilę obecną tak myślę, że to już. Jak mi się cos fajnego przypomni - dopiszę! lista jest otwarta :-)



Wszystkim zaglądającym tutaj życzę w Nowym Roku spełnienia marzeń, samych dobrych i radosnych chwil, zdrowia i tego, żeby Rok 2009 był LEPSZY od mijającego!!!